Poszukiwanie dżemu miało w sobie swój urok. I ten przenośny, i dosłowny. Adam był słodki. A delikatny flirt jeszcze nikomu nie zaszkodził, prawda? Szczególnie, że potrzebowałem poprawy humoru po rozmowie z Rickiem. A chłopak był… czarujący? Słodki?
Jednak teraz miałem ochotę pacnąć go po łapach. Kanapki nie były gotowe, więc były nietykalne. Nie powinno się ich jeść. Ale Adamowi najwyraźniej to nie przeszkadzało. Zniszczył moje kulinarne arcydzieło! A miałem je fantazyjnie ułożyć i zrobić zdjęcie, by móc je potem pokazać mamie. W końcu posiłek, którego nie spaliłem! Co z tego, że używałem tylko noża.
– Och, od czasu do czasu spędzam tu długie noce. – Postanowiłem pociągnąć naszą zabawę dalej. – Wiesz, łóżko, dziewczyna i ciekawe filmy… laptop, zgaszone światło i dużo dobrej zabawy.
Nyx jak zwykle zaprotestowała, machając skrzydłami i wydobywając z siebie kraknięcie. Czasami chciałbym zamienić się z nią mózgami i sprawdzić na jakim poziomie jest jej intelekt. Coraz częściej miałem wrażenie, że mnie po prostu rozumie. Ale, ale. Adam ciągle nas obserwował. Czułem jak ciemne tęczówki suną za mną wzrokiem. Gdy już dokończyłem posiłek, wziąłem tosta z podwójnym dżemem i pakując go sobie do ust, zakręciłem słoik, schowałem go do lodówki, a nóż wrzuciłem do umywalki.
– Jesteś głodna pisklaku? – Popatrzyłem na kruka. – Zaraz ci coś znajdziemy.
Postanowiłem posadzić ją na lodówce, z dala od toygera i zacząć przekopywać szafki w poszukiwaniu jej ulubionej przekąski – orzechów. Czułem na sobie rozbawiony wzrok Adama, który prawdopodobnie zjadł już wszystkie moje kanapki. Możliwe, że za szybko schowałem dżem. Jednak niewiele mogłem na to poradzić. W końcu znalazłem smakołyk i odwróciłem się, by ujrzeć iście kuriozalną scenę. Adam trzymał nad głową talerz z tostami, a kot…
– Zły Yurio! Nie dostaniesz tostów, bo JESTEŚ KOTEM! – Wydzierający się nastolatek przywołał szczery uśmiech na mojej twarzy. – Nie dostaniesz tosta z dżemem! I nawet smakołyka!
Podszedłem do nich i położyłem orzechy na talerzu. Adam zlustrował mnie wzrokiem.
– Działaj magiku! – Prychnął ironicznie.
– Czy ten kot był jakoś tresowany? – Spytałem.
– Nie. – Brunet pokręcił głową.
– I teraz to ma sens. – Popatrzyłem na kota. Jak mnie uczyła mama? A tak.
Kucnąłem, schowałem rękę za siebie i wyciągnąłem ją zwiniętą w pięść. Pomachałem, żeby zainteresować kota. Złapał ją i zeskoczył z blatu. Podszedł i zaczął ją wąchać i lizać, aż w końcu otworzyłem ją i zacząłem go drapać pod brodą, gdzie – jak zauważyłem – podobało mu się to najbardziej.
– Jeśli nie wiesz co robić, odwróć uwagę. – Ciągle go drapałem. – Powinieneś zabrać go do pokoju.
– Wolę obejrzeć jeszcze kilka magicznych sztuczek. – Prychnął zły.
– Czy jesteś zazdrosny o swojego kota? – Wstałem i oparłem się o blat całkiem blisko chłopaka. – Przeszkadza ci, że lubię go bardziej niż ciebie? – Uśmiechnąłem się lekko.
– Psujesz go! – Zbliżył się nieco. – Gdyby nie twoje loczki, już bym się śmiertelnie obraził!
– Moje loczki? – Specjalnie przekrzywiłem głowę, żeby część włosów swobodnie zwisała. – Oh, Noah też je lubi. I BB. Ale najbardziej to chyba Nyx.
Gwizdnąłem odpowiednim tonem i kruk podleciał na blat. Przekrzywiła z zaciekawieniem głowę, kiedy otwierałem paczkę orzechów. Odskoczyła, gdy folia puściła.
– Spokojnie pisklaku. – Podrapałem ją pod dziobem, a ona przyjaźnie dziabnęła mnie między palcami. – To tylko orzechy.
Wyjąłem jeden i popatrzyłem na zafascynowanego Adama.
– Chcesz jej go dać? – Wyciągnąłem orzecha i pomachałem mu przed nosem.
– Daj! – Złapał moją dłoń i wyrwał smakołyk. – Eeee… tylko jak?
– Są dwa sposoby. – Wyjąłem kolejny orzech. – Albo rzucasz… – Uśmiechnąłem się, gdy Nyx złapała orzecha do dzioba i zaczęła go maltretować. – Albo podajesz na otwartej dłoni. – Złapałem go za nadgarstek i ustawiłem rękę w odpowiedniej pozycji.
– Masz przyjemną skórę. – Puścił mi oczko.
Z zadowoleniem wziąłem kolejną kanapkę i zacząłem ją zjadać. Adam jak zaczarowany przypatrywał się Nyx, która znęcała się nad orzechem. Nie było to nic specjalnego, ale podejrzewałem, że czarnooki widzi to pierwszy raz. Uśmiechnąłem się i pozwoliłem sobie na obserwację chłopaka.
Skupione, niemalże nabożne spojrzenie, lekko rozchylone wargi i dłoń, która nawet nie drgnęła. Byłem pod wrażeniem. Miał lekko zaróżowione policzki, jednak coś mi w tym nie grało. Przypatrzyłem się uważniej jego twarzy, by przenieść spojrzenie na dłoń, którą podpierał policzek. I tak kilka razy. Potem zerknąłem na szyję. Dokończyłem tosta i gwizdnąłem na Nyx, żeby przestała w końcu bawić się jedzeniem. Popatrzyła na mnie spojrzeniem, które w głowie nazwałem „paczaniem szczeniaczka”.
– Dostaniesz nowe, jeśli zjesz to. – Założyłem ręce i uniosłem brwi.
Poradziła sobie całkiem nieźle i skoczyła nieco bliżej, oczekując kolejnej porcji. Popukałem dłoń Adama i z uśmiechem obserwowałem jak ptak zabiera orzecha i znowu zaczyna się nim bawić.
Popatrzyłem na chłopaka i parsknąłem śmiechem. Rozmarzony wzrok i kurczowo trzymana przy sobie ręka upodabniały go do Nico, który właśnie dostawał nową figurkę Funko Pop w edycji limitowanej. Po chwili jego usta opuścił cichy wzdech.
– Jak skończy jeść możesz ją pogłaskać. Nie powinna dziobać. – Ogarnąłem orzechy i wsadziłem je z powrotem do szafki. Pod nogami plątał mi się kot. Biorąc pod uwagę, że z reguły to był Hammer, nie czułem wielkiej różnicy. Podrapałem go między uszami i wróciłem na poprzednie miejsce. Adam wciąż obserwował kruka, tym razem zajadając tosta. Ostatniego tosta.
– Zjadłeś ostatniego tosta! – Podsunąłem swoją twarz do jego.
– No i? – Niemal stykaliśmy się nosami. – Przeszkadza ci to Aniołku?
– Bardziej przeszkadza mi twój makijaż. – Uśmiechnąłem się zadziornie. – I dżem w kąciku ust.
– Z tym drugim możesz coś zrobić. – Wyszczerzył się.
Delikatnie przejechałem palcem po policzku chłopaka, zbierając z niego dżem. Po dłuższej chwili po prostu zlizałem smakołyk z kciuka. Oblizałem usta językiem i wyszczerzyłem się.
– Na następne spotkanie nie musisz się malować. – Zaśmiałem się cicho i odsunąłem czekając na jego reakcję.
Adamie? Co powiesz na to?
895
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz