2.17.2019

Od Gabriela CD Manuela

Przechodziłem właśnie do stajni, gdy usłyszałem głośny ryk silnika. Zaciekawiony tym poszedłem w tamtym kierunku. Przed placem ścigały się jakieś dwie osoby z czego jedna to na pewno dziewczyna, gdyż wystawały jej włosy spod kasku. Po skończonym okrążeniu podjechali do siebie i zaczęli coś mówić. Chwilę później dziewczyna wyjechała na prosty kawałek i zaczęła robić jakieś sztuczki, które nie wyglądały na bardzo trudne, ale dla takiego laika jak ja i tak pewnie nie byłyby do zrobienia. Laska skakała po kołach, siedziała bokiem albo skakała po siedzeniu. No cóż, najwyższej noty bym jej nie dał. Gdy druga osoba wjechała na prostą zaczęło się show o wiele lepsze niż te wcześniejsze. Kierowca podnosił quada siadając na kierownicy czy łapał się dłońmi za kierownicę i kręcił się sam będąc w powietrzu lub jadąc na dwóch kołach dotykał ziemi. Na sam koniec podjechał do dziewczyny i zrobił wręcz chmurę dymu. Zacząłem klaskać podobnie jak parę osób, które nie wiadomo kiedy zebrały się obok mnie. Dziewczyna stała z rozdziabioną twarzą po czym oddała kluczyki w dłoń przeciwnika. Po chwili chłopak ściągnął kask i okazało się, że to nikt inny jak Manuel. Podszedłem do chłopaka i powiedziałem:
-Jesteś w zbyt wielu rzeczach za dobry, a ta dziewczynka zjada cię wzrokiem.
Popatrzyłem się na dziewczynę, która mnie mordowała swoimi patrzałkami.
-Jestem zbyt przystojny.- powiedział chłopak z ironią również patrząc się na dziewczynę.
Upewniłem się, że patrzy się na nas i przyciągnąłem chłopaka do siebie po czym go pocałowałem. Usłyszałem prychnięcie z boku i zadowolony odsunąłem się od blondyna.
-Co to było?- spytał rozbawiony.
-Niech wiedzą, że jesteś tylko mój.
-Zazdrośnik.
-I to cholerny.
Cmoknąłem chłopaka w czoło i powiedziałem, że idę do konia. Udałem się w stronę stajni i wziąłem z siodlarni halter oraz bat. Ostatnio końska dziewczynka zbyt dużo sobie pozwala i trzeba ją utemperować. Wszedłem do boksu i przywitałem się z klaczą po czym wyciągnąłem ją z boksu. Szybko rozczyściłem kopyta i sierść oraz założyłem ochraniacze po czym wyszedłem z budynku. Poszedłem w stronę lonżownika i tam spuściłem klacz. Zamknąłem obiekt po czym ściągnąłem z klaczy halter i patrzyłem jak leniwie stępuje dookoła. Odczekałem chwilę i złapałem mocniej bat. Spiąłem całe ciało i machnąłem nim. Klacz od razu zagalopowała nerwowo. O ile batów skokowych i ujeżdżeniowych nie tolerowała to te do lonżowania potrafiła zaakceptować. Gdy próbowała zwalniać znowu ją poganiałem. Po dość krótkim czasie klacz rozluźniła się lekko i obniżyła szyję, jednak to nie był efekt jakiego oczekuję. Poganiałem ją dalej i już po dwóch kółkach klacz zaczęła ruszać żuchwą. Całkowicie się rozluźniłem i puściłem bat stając do niej bokiem. Nie musiałem długo czekać aż podejdzie. Dotknąłem jej po brzuchu, słabiźnie i uszach na co nie reagowała nerwowo i tylko stała co znaczyło, że osiągnąłem sukces. Ruszyłem do przodu, a klacz poszła za mną więc wziąłem halter i założyłem jej na głowę. Następnie podprowadziłem ją do ogrodzenia, na które się wdrapałem i wsiadłem na klacz. To miało być potwierdzenie, że wszystko poszło dobrze. Pośpieszyłem Velander do kłusa, a następnie do galopu. Nic nie kombinowała, więc praca na dzisiaj została skończona. Podziękowałem klaczy poklepaniem po szyi i zeskoczyłem. Rozstępowałem kobyłę w ręce i wypuściłem ją na łąkę. Po upewnieniu się, że dołączyła do reszty koni wróciłem na lonżownik, który po sobie posprzątałem, a sprzęt odniosłem do siodlarni. Udałem się w stronę pokoju i tam się przebrałem w spodenki i bokserkę. Zaczepiłem na ramieniu uchwyt na telefon, który tam umieściłem, a następnie podłączyłem słuchawki. Przed budynkiem akademii zrobiłem sobie lekką rozgrzewkę i pobiegłem w stronę lasu. W końcu mogłem sobie pozwolić na bieganie gdzie indziej niż na bieżni. Nie było śniegu, więc widziałem gdzie stawiam nogi bez ryzyka zarycia twarzą w ziemię. Wbiegłem na ścieżkę, gdy w słuchawkach usłyszałem jedną z piosenek Metallici co ruszyło mnie do szybszego biegu. Z przyzwyczajenia biegałem do rytmu piosenek i nie umiałem utrzymać prędkości bez muzyki. Dobiegłem do jednej ze skarp i tam się zatrzymałem patrząc na obraz przede mną. Postałem tak chwilę aż poczułem jak robi mi się zimno. Ruszyłem znowu do biegu i poszedłem w drogę powrotną do akademii, która dłużyła mi się jak nigdy. Po wejściu pod prysznic włączyłem zimną wodę żeby się ochłodzić. Ubrałem na siebie jeansy i białą bluzkę. Ogarnąłem twarz oraz włosy i poszedłem na stołówkę, na której wziąłem pierogi. Na szczęście dobrze trafiłem i były to pierogi ruskie. Nie tolerowałem tych z grzybami czy mięsem. To było krzywdzenie tej cudnej potrawy. Usiadłem przy wolnym stoliku i jadłem w spokoju, który nie trwał długo, gdyż dosiadła się do mnie niejaka Stella. Przewróciłem w myślach oczami, ale się nie odezwałem. Dziewczyna po chwili powiedziała:
-Manuel mnie pocałował.
-Ciekawe gdzie.- odpowiedziałem spokojnie choć czułem jak się we mnie gotuje.
-W policzek. On nic do ciebie nie czuje. Woli mnie.
-Patrzyłaś w lustro?- spytałem i uniosłem brew.
-Tak, nie pękło w przeciwieństwie do twojego.
-Ou, zabolało.- dotknąłem ręką piersi.- A teraz spadaj.
-Jeszcze zobaczysz.
Prychnąłem na słowa dziewczyny i straciwszy apetyt odłożyłem tacę.
Ja: Czy pan Manuel już powrócił do swojego lokum?
Manu: Yup.
Ja: To oczekuj wizyty.
Wsadziłem telefon do kieszeni spodni i wszedłem do siebie, by nakarmić gryzonia i wymienić mu wodę. Następnie poszedłem do pokoju obok. Wszedłem do sąsiedniego pokoju i podszedłem do chłopaka gwałtownie go całując.
-Jesteś mój i tylko mój.- mówiłem między pocałunkami.- Nie będziesz nikogo całował nawet w walony policzek.
(16+)
Przycisnąłem chłopaka do ściany, a moje ręce szybko pozbawiły go koszulki. Zjechałem ustami na jego szyję w niektórych miejscach zostawiając ślady zwane również malinkami. Jeździłem ustami po całym torsie przygryzając skórę w niektórych miejscach. Wolna ręką pozbawiła chłopaka spodni i zacisnęła się na jednej z gwiazdek, by po chwili złapać za gumkę bokserek. Spojrzałem na chłopaka, który miał na twarzy oczekiwanie co się stanie. Nie widząc sprzeciwu włożyłem rękę pod materiał łapiąc za wzwód chłopaka. Z jego ust wyrwało się jęknięcie. Ściągnąłem z jego bioder materiał i zacząłem poruszać ręką. Moje usta znowu odnalazły te drugie, rozchylone i zaczęły je całować. Przesuwałem ręką rytmicznie po jego całej długości. Opuściłem się na kolana i wziąłem do ust jego główkę. Chłopak głośno jęknął na co mój język zaczął zataczać kółka.
-Gab...- sapnął.
Wziąłem całą długość do ust zasysając lekko policzki. Poczułem jego rękę we włosach na co przyspieszyłem ruchy. Nie musiałem długo czekać, gdyż już po chwili poczułem słony płyn w ustach, który z trudem, ale udało się mi się przełknąć. Wstałem i złapałem chłopaka, który mocno oddychał. Byłem zadowolony z siebie, że go do tego doprowadziłem. Podałem chłopakowi ubrania i z uśmiechem usadziłem się obok obejmując go w pasie. Blondynowi leciały powieki, więc położyłem nas i przytuliłem do siebie pozwalając zasnąć.

Manu? C:
1089 słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz