Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olivia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Olivia. Pokaż wszystkie posty

5.07.2019

Odejście!

Odchodzi od nas Olivia Star! Pamiętaj, że zawsze możesz do nas wrócić!

3.07.2019

Od Olivii

- Reszka - oznajmiłam, podnosząc dłoń.
Żadna z nas nie lubiła oddawać kontroli, dlatego o tym, kto będzie prowadził czarne BMW w drodze na lotnisko miał zadecydować rzut monetą.
- Ja nas zawiozę! - uśmiechnęłam się, chowając monetę do kieszeni.
Isabel jedynie przewróciła oczami. Może i metoda była raczej dziecinna, ale ważne że dzięki niej nie musiałam spędzić co najmniej kilkudziesięciu minut na kłótni z siostrą zanim zabrałam z kuchennego blatu kluczyki od jej auta i prosząc by się pospieszyła. W końcu jutro o tej porze powinnam już być w instytucji o nie wróżącej mi najlepiej nazwie - Imposible Horse Academy, gdzie prawdopodobnie czeka już na mnie Hell.
Lot do stolicy Stanów... cóż, przypominał każdy inny lot. Wsiadasz do dużej, metalowej puszki, która czasem nieco szarpiąc praktycznie teleportuje cię w wybrane wczesniej miejsce. Jedną taką pseudo-teleportację i jedną przejażdżkę później znalazłam się ponownie w ciasnym mieszkanku. Chociaż teraz, gdy w zasadzie wszystkie kartony z moimi rzeczami zostały przewiezione do nowego domu w Karolinie Północnej. Czekała mnie już tylko ostatnia noc w starym łóżku, ale wcześniej...
Ray uparcie chodził za mną, gdy sprawdzałam czy wszystko zostało przeze mnie spakowane, co jakiś czas poszczekując.
- Tak, tak... Pójdziemy na spacer... - powtórzyłam już któryś raz z kolei, podnosząc z ziemi psią piłkę.
Fakt pojawienia się w mojej dłoni zabawki dodatkowo zmotywował zarówno psa jak i leżąca dotąd na środku pokoju Azrael. No i po względnym spokoju. A chciałam tylko posprzątać... Pies teraz już bez najmniejszych skrupułów właził mi pod nogi bylebym tylko go zauważyła, suka zaś po chwili uznała, że skoro Ray może, to ona też. Uparte kundle.
Schowałam nieszczęsną piłkę do kieszeni, ale jak się okazało to nie wystarczyło by uspokoić zwierzęta. Dlatego też musiałam bardzo uważać gdy zanosiłam ostatni karton - wypakowany zresztą po brzegi psimi rzeczami - do samochodu. Nie jestem pewna jakim cudem mi się to udało, ale pudło szczęśliwie wylądowało obok klatki w bagażniku. Teraz wreszcie mogłam zabrać psy na spacer, o którym tak marzyły. A potem już tylko noc dzielić mnie będzie od nowego etapu w życiu.
***
Nie pamiętam kiedy ostatnio faktycznie obudził mnie budzik. Od dwóch lat w zasadzie nawet go nie nastawiałam - Ray doskonale spełniał się, pilnując bym nie zaspała na jego śniadanie. Teraz jednak jedynie obrzucił zbulwersowanym wzrokiem szafkę nocną, na której leżał mój telefon. Pobudka o 4 nawet dla niego była nieco zbyt wczesna. Tylko temu zawdzięczałam czas na ogarnięcie się zanim psy wstaną.
Wyłączyłam irytującą melodyjkę i udałam się do łazienki by wziąć prysznic i ubrać się. Mniej więcej dwadzieścia minut później weszłam do kuchni, by wyjąć z lodówki mięso dla psów. Zanim zdążyłam chociażby nałożyć jedzenie do ich misek znalazłam się pod czujną obserwacją dwóch par bliskich głodowej śmierci oczu.
- Za drzwi - rzuciłam, a oba zwierzaki rzuciły się w stronę przejścia do salonu.
Dobrze wiedziały, że im szybciej wykonają polecenie tym szybciej miski wylądują na ziemi.
Kiedy psy zajęły się już jedzeniem, ja miałam chwilę na przygotowanie sobie tostów i kawy. Szybko zjadłam śniadanie, po czym zabrałam psy na krótki spacer przed czekającą nas podróżą. Ostatecznie zapakowałam zwierzęta do klatki zamontowanej w samochodzie, aby kilka minut po piątej oddać klucze do mieszkania jego właścicielowi i wyruszyć w stronę Durham.
***
Kilka godzin później zatrzymałam się na podjeździe niedużego domu, obok zaparkowanego tam już srebrnego SUVa, należącego do kobiety, od której wynajęłam budynek. Przekazała mi klucze i chwilę potem odjechała, ja zaś wróciłam do samochodu, by wypuścić z niego psy. Zwierzaki natychmiast zabrały się za uważne zbadanie nowego terenu, jednak gdy tylko otworzyłam drzwi, wraz ze mną weszły do środka. Wszędzie stały już kartony wypełnione moimi rzeczami. Westchnęłam cicho na myśl o rozpakowywaniu tego wszystkiego. Chcąc choć na trochę odroczyć tą wątpliwą przyjemność postanowiłam najpierw zajrzeć do Hell, która miała przyjechać do akademii wczoraj. Tak wiec już kilkanaście minut później wysiadłam z samochodu przed akademią. Na szczęście załatwiłam już wszystkie formalności i mogłam spokojnie zająć się szukaniem swojego konia.

Ktoś?
640

2.24.2019

If you aren't afraid of the speed, you're not going fast enough

Rose McIver
Imię i nazwisko: Olivia Star
Wiek: 24 lata
Płeć: kobieta
Ranga: Intermédiaire
Grupa: I
Imię konia: Righteous Side of Hell 
Pokój: Mieszka w niedużym domku na obrzeżach Durham. 
Charakter: Tym, co Liv najczęściej słyszy o sobie jest, zwykle wypowiadane ze sporym szokiem, "zwariowałaś?!". Może i zwariowała, nie bojąc się wziąć życia w swoje ręce. A może zwyczajnie nie chce by czas uciekał jej między palcami. Tak czy inaczej, Olivia jest bardzo towarzyska, otwarta na poznawanie nowych ludzi i energiczna. Nie potrafi siedzieć w miejscu nic nie robiąc, bo jak można tracić tak czas? Trudno jest się z nią nudzić. Kocha podróże, a w związku ze swoją pracą miała okazję zwiedzić już spory kawałek świata. Zawsze z optymizmem patrzy w przyszłość, choć nie wierzy, że "wszystko się ułoży" - uważa, że trzeba ruszyć pośladki i zapracować na to, czego chcemy od życia. Sama właśnie to robi, nie czeka aż los jej coś da, starając się osiągnąć to samemu. Wiadomo, że nie wszystko się udaje, jednak z jej uporem, Liv osiąga niemalże każdy postawiony przed sobą cel. To również wierna i oddana przyjaciółka, która stara się za wszelką cenę wpuścić promyk słońca nawet w najmroczniejszy dzień. Poza wyjazdami i pracą, ogromną miłością darzy również zwierzęta, choć jej rodzice nie popierali tej pasji i po raz pierwszy miała pod swoją opieką zwierze dopiero po wyprowadzce z domu.
Aparycja: Pierwsze, co rzuca się w oczy, to niemal białe, wiecznie rozwiane i ścięte przez Liv na coś w rodzaju long boba włosy oraz jej nienaturalnie wręcz blada skóra, która nie potrafi się przyzwoicie opalić. Poza tym Olivia nie wyróżnia się raczej z tłumu - mierząc 165 centymetrów nie jest ani wysoka, ani niska, błękit jej oczu nie jest na tyle intensywny by przykuwać uwagę, sylwetka jest wysportowana, proporcjonalna. Generalnie jak to mówią, dupy nie urywa, ale nie ma się też ochoty wydrapać sobie oczu by nigdy więcej na nią nie spojrzeć. Również jej ubrania wpadają raczej w kategorię "normalne". Co prawda lubi się stroić, zakładać sukienki i szpilki czy robić makijaż, jednak na co dzień nie widzi powodu, by tak postępować, stawiając raczej na wygodną koszulkę, jeansy i sportowe buty.
Historia: Stety lub nie, historia Olivii nie jest zbyt porywająca. Ot, zwykła dziewczyna, urodzona gdzieś pośrodku Kanady, po 18 latach monotonii, postanowiła żyć życiem, o którym zawsze marzyła. Zdobyła pracę marzeń, zwiedziła świat, a teraz postanowiła wrócić do jazdy konnej, której miała okazję spróbować już podczas kilku wyjazdów.
Rodzina: Amanda Star - spełniona pani architekt, która zawsze stara się wspierać córki w dążeniu do celu
Frank Star - prawnik. Mimo że nigdy nie miał dla Liv i Is zbyt wiele czasu, jest najlepszym ojcem jakim potrafi.
Isabel Miles - starsza siostra, pracuje jako lekarz w Ottawie
Orientacja seksualna: Nigdy się nad tym specjalnie nie zastanawiała, jednak płeć partnera nie wydaje jej się najważniejszym czynnikiem.
Partner/ka: Miłość to jedyne, czego nie próbuje zdobyć za wszelką cenę.
Inne:
~ ma słabość do zwierząt, sportu i odrywania się od ziemi co łączy się nie tylko z faktem, iż trenuje tu skoki, ale również z posiadaniem psów, z którymi trenuje frisbee. Są to sześcioletnia suka rasy greyhound - Azrael oraz dwuletni kelpie - X-Ray.
~ potrafi grać na pianinie oraz gitarze akustycznej
~ dzięki podróżom poznała kilka języków w stopniu umożliwiającym jako taką komunikację
~ zarabia na życie jako fotograf
~ na codzień porusza się czarną Yamahą, jednak w jej garażu stoi również Jeep.
~ dzień bez przebiegnięcia 10 kilometrów lub chociaż spędzenia dwóch godzin na basenie to dzień stracony
Właściciel: remembered

Imię: Righteous Side of Hell
Rasa: koń hanowerski
Wiek: 10 lat
Płeć: klacz
Charakter: Mówi się, że imię to samospełniająca się przepowiednia. Na szczęście w przypadku Hell nie okazało się to prawdą na tyle, by życie z klaczą było istnym piekłem. Choć potrafi mieć swoje humorki, zwykle szybko jej przechodzą i koń na powrót staje się godnym zaufania wierzchowcem idealnym wręcz do rozwijania swoich umiejętności jeździeckich. Ze spokojem toleruje każdego jeźdźca i wybacza wiele popełnianych przy nauce błędów. Jest też bardzo socjalnym zwierzęciem, nie ważne czy chodzi o człowieka, konia, psa czy inne zwierzę - uwielbia każde towarzystwo.
Dyscyplina: skoki
Należy do: Olivii Star