2.10.2020

Od Ronana cd. Noah

- Mam… przytrzymać Leo z dala? - Zdziwiłem się, kiedy Sam poprosił mnie o tą niecodzienną prośbę.
- Tak. Ja sam nie jestem w stanie tego zrobić. - Potarł oczy. - Poza tym… przekonałem lekarza, żeby zabrać ją do Teksasu do jej lekarza prowadzącego, więc to tylko kilka dni. A potem coś się wymyśli.
- Jeśli ma to jej pomóc, to nie mogę protestować. - Upiłem łyk napoju, który znajdował się w kubku. - Załatwię coś. Ale właściwie czemu?
- Jeszcze nie wiem. Ale jak się dowiem, to ty pewnie też.
- Powinienem się wcześniej domyślić. - Skrzywiłem się.
- Nie dałaby ci. - Parsknął śmiechem.
- Też prawda. Więc zabierasz ją do domu?
- Tak. - Pokiwał głową. - To powinno trochę pomóc.
- Przejmę ją, jak wrócicie. - Ruszyliśmy do sali Noah, kiedy Sam dostał swoją kawę.
- Lepiej zajmij się swoim chłopakiem. - Upił łyk napoju. - Mówię poważnie. Podobno ją znalazł.
- Damy radę. - Lekko uniosłem kącik ust. - Wszystko jest w miarę okej, prawda?
- W miarę to dobrze powiedziane. - Uśmiechnął się. - Zapraszam.
***
- Masz grzecznie brać leki, jeść trzy posiłki dziennie, spać minimum sześć godzin i dzwonić do mnie w niedzielę przed południem, jasne? - Wypuściłem z objęć Jeżozwierza i potargałem jej włosy.
- Aż trzy? - jęknęła. Miała nieco lepszy humor. - Terrorysta.
- Jak nie, Sam do mnie zadzwoni i zabiorę ci brokat. - Założyłem ręce.
- Terrorysta - mruknęła, a potem przytuliła Blue. - Nie daj mu zabrać brokatu.
- Zależy czy będziesz grzeczna Blake. - Uniosła lekko brew. - Pamiętaj, że to ja dostaję twój brokat.
- Przynajmniej będzie w dobrych rękach - westchnęła i włożyła lisy na tylne siedzenie. - Pomachajcie ode mnie Adamowi jak już się obudzi.
- Jasne. - Potem wsiadła do samochodu i wpatrywała się w nas przez szybę.
- Miło było cię poznać. - Sam uścisnął mi rękę. - Chociaż szkoda, że w taki sposób.
- Mi też. Jak ją odwiedzisz, to możesz też odwiedzić mnie. - Uniosłem lekko kącik ust. - I nie uwierz w kłamstwa, że nie potrafi zjeść trzech posiłków dziennie. Potrafi. Tylko muszą być małe porcje.
- Zapamiętam. - Potem pomachał Blue i wsiadł za kierownicę.
Kiedy już pojechali, Blue przeciągle westchnęła, pociągnęła nosem i oklapła.
- Dajesz radę? - zapytała cicho.
- Daję. - Przymknąłem oczy. - Idź się wyżyj. Potrzebujesz tego.
- Ty też. - I odeszła.
Ja z kolei ruszyłem do pokoju Adama.
***
- Hej Jeżozwierzu. - Wpakowałem się do pokoju Noah, kiedy był tam jeszcze Sam. - Hej bracie Jeżozwierza. Jakkolwiek samolubnie to nie zabrzmi, cieszę się, że już wróciłaś.
- Poduszka! - Blake od razu się do mnie przytuliła, a potem wskazała na półkę. - Brokat! Jadłam grzecznie i nawet spałam, bo on mnie zmuszał! - Wskazała na Sama, który lekko się uśmiechnął.
- Nie kłamie, ale wiem, że nie spała, tylko leżała. - Pokręcił głową.
- Ten jeden raz. - Podałem jej kulę z brokatem. - Jak tam Tester?
- Lepiej, miałam trochę czasu, żeby z nim popracować. - Potrząsnęła kulą. - Przywitaj się z kluską, gdzieś tu łazi.
Jak na zawołanie przy mojej nodze pojawił się szczeniak i oparł się o moją łydkę. Z uśmiechem kucnąłem obok i pogłaskałem młodą po pysku.
- Hej śliczna. - Uśmiechnąłem się. - A gdzie Flair i Dot?
- Właśnie miałem po nie iść - rzucił Sam. - Chcesz mi pomóc?
- Jasne. - Podniosłem się. - Leć do Blue, też chce się z tobą przywitać, a pada po dwunastogodzinnej zmianie.
- Uuuuu! LECĘ PIĘKNA! - I już jej nie było.
- Chyba poprawiłeś jej nieco humor - zaśmiał się Sam.
- Mam nadzieję. - Ruszyliśmy do samochodu. - Wiem, że pewnie długo nie będzie okej, ale jest lepiej?
- Tak. - Pokiwał głową. - Ale nieco martwię się o… Leonarda.
- Dziś go tu nie ma. Jest u siebie w domu. Ciągle jest coś nie tak?
- Noah sama powinna ci powiedzieć - westchnął ciężko i otworzył drzwi. - Proszę, Dot i Flair.
Podzieliliśmy się lisami na pół (czyli po jednym na głowę, oczywiście) i wróciliśmy do akademika. Noah już siedziała w pokoju z brokatową kulą śnieżną.
- Blue chce spać - obwieściła i potrząsnęła kulą. - Wypuście je jak zamkniecie drzwi.
- A ty? - Dźgnął ją Sam.
- Ona jest na brokatowym haju. - Machnąłem ręką. - Zostaw ją na razie.
- No dobra - zaśmiał się. - Zamknijmy drzwi.
***
- A Adam nie będzie się czepiał, że zabieram mu czas? - Noah oderwała się na chwilę od filmiku.
- Gra dzisiaj z Nico w gry wideo. - Popatałem ją po głowie. - Mają mini turniej jakiejś zręcznościówki, czy coś.
- Okej. - Wróciła do pozycji “moja Poduszka”. - Ale jadłam dziś kolację, wiesz?
- Tak wiem, Sam mi mówił - zaśmiałem się. - Mam jednak inne pytanie.
- Mhm. - Popatrzyła na kulę śnieżną.
- Coś się zmienia, czy…?

Noah? Jak uważasz?
694 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz