Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lydia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lydia. Pokaż wszystkie posty

1.11.2020

Od Lydii cd. Blue do kogoś

Dziewczyna odjechała. Przez chwilę patrzyłam jak znika za bramą. Po chwili skierowałam się w stronę stajni. Podeszłam do boksu Lucyfera, koń natychmiast podszedł do furtki boksu i wyciągnął głowę w moim kierunku. Pogłaskałam wałacha po jego długiej szyi. Poczułam muśnięcie jego warg o moją kieszeń w bluzie.
 - No tak... - powiedziałam, sięgając ręką do kieszeni. - Masz mordko - zwróciłam się do konia, podając mu dwie kostki cukru. Gdy zjadł poklepałam go po szyi i powiedziałam - Wybierzemy się na przejażdżkę. Idę po szczotki.
Żwawym krokiem udałam się do siodlarni po skrzynkę ze szczotkami. Wzięłam ją i wróciłam pod boks konia. Otworzyłam furtkę boksu i weszłam do środka. Skrzynkę ze szczotkami położyłam na ziemi pod ścianą, po czym otworzyłam ją i wyciągnęłam z niej plastikowe zgrzebło oraz miękką szczotkę. Umieściłam szczotki na dłoniach i zaczęłam czyścić Lucyfera. Po skończonym czesaniu zabrałam się za jego kopyta. Oczywiście musiał pokazać rogi i nie chciał podawać mi nóg. Ale jak to mówią "po trupach do celu" nie poddałam się i już po chwili kopyta były czyściutkie. Naszła mnie ochota na zaplecenie wałachowi grzywy w warkocz. Wyciągnęłam ze skrzynki odżywkę do grzywy i ogona, po czym spryskałam grzywę ogiera delikatnie wmasowując dłonią odżywkę. Odłożyłam odżywkę, po czym wyciągnęłam szczotkę, którą już po chwili rozczesałam dokładnie grzywę i ogon wałacha. Po skończonym czesaniu zabrałam się za plecenie warkocza. Wyszedł mi całkiem ładny. Byłam z siebie zadowolona.
- No to idę po siodło.. - rzuciłam krótko do konia, zabierając z boksu skrzynkę ze szczotkami.
Udałam się ponownie do siodlarni, odłożyłam skrzynkę na jej miejsce, a podeszłam do siodła Lucyfera. Czaprak był już podpięty, zabrałam siodło, tuż obok na wieszaku wisiało ogłowie, które również wzięłam ze sobą. Wróciłam do boksu mojego kochanego Paso Fino i zaczęłam go siodłać. Zaczęłam od ogłowia, które wałach bez problemu pozwolił mi sobie założyć. Już po chwili również siodło było na właściwym miejscu. Otworzyłam furtkę boksu i wyprowadziłam wałacha na zewnątrz. Już miałam go dosiąść, gdy zauważyłam, że w naszym kierunku zbliża się jakiś chłopak z koniem.

Ktoś?
329 słów

8.16.2019

Od Lydii

|...| Spojrzałam na zegarek - ' Piąta trzydzieści... '. Zaczęliśmy zbliżać się w okolicę akademii. Minęłam już wielką bramę wjazdową, za chwilę zerkając na podgląd z kamer w przyczepie Lucyfera. Z daleka zobaczyłam stajnię i parking tuż przed nią. Zatrzymałam samochód, koń wyraźnie poczuł, że stoimy, bo od razu zaczął się niecierpliwić, rżeć i tąpać.
- Wiem, wiem. Już Cię wypuszczam. -powiedziałam wysiadając z samochodu
Zanim jednak podeszłam do przyczepy, szukałam wzrokiem żywej duszy. Spotkałam bodajże jakiegoś stajennego. Już po chwili miałam niezbędne informacje co do ulokowania mojego konia i znajdowania się recepcji.
Otworzyłam powoli przyczepę, odpięłam blokadę i zaczęłam wyprowadzać Lucyfera na zewnątrz. Gdy umieściłam już konia w jego nowym boksie, stwierdziłam że muszę ulokować swoje auto gdzieś indziej. Świetną opcją jest to, że akademia zadbała o miejsce na przyczepy do przewozu koni. Szybko załatwiłam sprawę z przyczepą i mogłam podjechać pod akademik. Z łatwością znalazłam recepcję i rozprawiłam się z papierkową robotą.
Idąc korytarzem, ciągnęłam za sobą walizkę, w prawej ręce miałam klucz od pokoju, który dostałam w recepcji. Spojrzałam kątem oka na numer na kluczu - ' Osiemnaście... '. Zaraz po tym zerknęłam na drzwi obok których akurat przechodziłam.. - ' O! To tu. ' - pomyślałam i cofnęłam się kawałek, aby otworzyć drzwi i dostać się do środka. Pokój wyglądał całkiem ładnie, promienie wschodzącego słońca dodawały mu uroku. Szybko załatwiłam sprawę z przyniesieniem pozostałych toreb i walizek. Jednak rozpakowywanie zostawiłam na później. Byłam tak zmęczona podróżą, że marzyłam tylko o tym by położyć się spać. Spojrzałam na telefon, bateria padała. Zaczęłam chaotycznie szukać ładowarki.
- Musi gdzieś tu być... -powiedziałam sama do siebie, przekopując kolejną kieszeń w jednej z toreb - Jest!! -uniosłam lekko głos ze szczęścia.
Wgramoliłam się na łóżko znajdując tuż nieopodal niego kontakt, do którego podłączyłam ładowarkę. Przez chwilę myślałam, że wzięłam nie ten kabel, ale finalnie okazało się , że pasował. Odłożyłam telefon na półkę obok łóżka. Głowę położyłam na poduszce. Chwilę patrzyłam na sufit. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. Nagle z objęć Morfeusza wyciągnęło mnie nachalne pukanie do drzwi. Wstałam i podeszłam by otworzyć. W tym momencie, osoba po drugiej stronie drzwi, była już tak zniecierpliwiona, że zdecydowała się na wejście do mojego pokoju. Nawet nie wiem kiedy dostałam z drzwi i padłam na ziemię jak kłoda...

< Ktokolwiek? XD >

1.19.2019

Życie to labirynt, ale cel jest zawsze taki sam.

Alanna Flanders Doughty
Imię i nazwisko: Lydia Martin
Wiek: 19 l.
Płeć: kobieta
Ranga: Intermédiaire
Grupa: I
Imię konia: Lucyfer
Praca: Obecnie nie pracuje, jest spadkobierczynią majątku. Z dobroci serca pomaga w wolnej chwili w pracach stajennych.
Miejsce zamieszkania: Zamieszkuje pokój numer 18 w akademiku.
Charakter: Lydia jest otwarta na nowe znajomości. Jednak nie lubi być sztucznie miła. Często ludzie mówią, że jest wredna, ale jej to nie przeszkadza. Ma w głębokim poważaniu zdanie innych. Udaje silną i bezduszną, mimo że jest bardzo wrażliwa. Wszystko dusi głęboko w sobie. Nie ufa ludziom i nie ufa ich uczuciom okazywanym na co dzień. Jest raczej skryta i małomówna, rzadko się otwiera. Nigdy nie zaczyna rozmowy pierwsza, chyba że musi. Do niewielu zwraca się z szacunkiem.
Ma bardzo wysokie IQ i niemalże fotograficzną pamięć.
Aparycja: Dziewczyna ma dość niską samoocenę. Właściwie może doczepić się do wszystkiego. Za niska, bo ma niecałe 160 cm wzrostu. Za dużo blizn po trądziku, który nadal jej doskwiera. Włosy za krótkie, piersi za małe. Generalnie nie lubi swojego ciała i ma sporą listę kompleksów. Ubiera się dla siebie, nie pod publikę. Nie lubi się zbytnio wyróżniać z tłumu. Zazwyczaj chodzi w czarnych jeansach, glanach bądź oficerkach, za dużym T-shircie, a na to bluza ewentualnie czarna kurtka z naszywkami. Przepada też za zwykłymi trampkami i rozmaitymi, luźnymi sweterkami wciąganymi przez głowę. Jeśli chodzi o make-up to Lydia raczej się bez niego nie pokazuje.
Historia: Pochodzi ze "szczęśliwej" rodzinki mieszkającej na przedmieściach. Ojciec policjant, a mama "kura domowa", kolejno dwójka młodszego rodzeństwa, na domiar złego to bliźniacy. Odkąd pamięta ojca nigdy nie było. Od małego była uczona na bardzo rygorystycznych zasadach. Kiedy skończyła 9 lat, dostała "pod choinkę prezent" taa.. mama wróciła ze szpitala i przywiozła dwie małe beksy. Któregoś razu Lydia pojechała na wakacje do ciotki. Nie znała jej wcześniej, ale rodzina nalegała. Była to starsza kobieta. Miała piękny dom, stajnie, sporo ziemi i mieszkała sama. Szukała spadkobiercy. Świadoma swoich chorób stwierdziła, że czas spisać testament. Lydia była pierwszą osobą o której pomyślała starsza kobieta, jednak musiała ją najpierw poznać. Alma, bo tak miała na imię kobieta - zaraziła dziewczynkę pasją do koni. Wynajęła jej nawet instruktora, bo jej stan zdrowia nie pozwalał na nauczanie młodej amazonki. Penelopa - była to klacz na której jeździła Lydia. Klacz rasy Paso Fino, która zmarła przy porodzie, gdy dziewczyna miała 15 lat. Źrebaka udało się uratować. Lydia nadała mu imię Lucyfer, był to jej pierwszy, własny koń. Ciotka była bardzo dobrze wykształcona, przed śmiercią zadbała o rozwijanie najróżniejszych umiejętności przez dziewczynę. Kobieta zmarła, gdy Lydia miała 17 lat. Dziewczyna wraz z rodzicami przeprowadziła się do posiadłości, którą odziedziczyła. Poprzednie mieszkanie sprzedali. Lata leciały, ale ile można siedzieć w miejscu. Decyzję o przyjechaniu do akademii Lydia podjęła dość spontanicznie, ale puki co - nie żałuje.
Rodzina:
Nolan Martin - ojciec
Emmanuela Martin - matka
Brick - brat
Christian - brat
Alma Rodrigez - ciotka
Orientacja seksualna: heteroseksualna
Partner: brak
Pupile: brak
Inne:
- Ma prawo jazdy i czarnego jeep'a .
- Pochodzi z ubogiej rodziny, jednak odziedziczyła posiadłość i majątek po ciotce.
-Chciałaby zrobić sobie tatuaż, ale nie może zebrać się na odwagę.
- Potrafi grać na wielu instrumentach m.in. klarnet, gitara, pianino.
- Ma świetny głos do wokalu, ale nie chwali się śpiewem.
- Jest dość mocno rozciągnięta, przez pewien czas uprawiała woltyżerkę.
- Nie ma na nic uczulenia, ani nie posiada żadnych wrodzonych alergii.
- Chciałaby zostać weterynarzem.
- Jej ulubiony gatunek filmu to horror, jednak przepada też za rozmaitymi serialami.
- Świetne gotuje, od dziecka miała predyspozycje kulinarne.
- Potrafi dobrze malować farbami choć nie przepada za tym jakoś szczególnie, woli szkicować lub rysować węglem, a to wychodzi jej o niebo lepiej.
- Lubi czasem zapalić papierosa czy napić się dobrego wina, ale zna swój umiar.
- Potrafi świetnie pływać, Alma zadbała także o to, Lydia miała nawet własnego trenera.
- Ma dość spory lęk wysokości, który bardzo ciężko jest jej przełamać.
- Przeszła w swoim życiu kilka kursów samoobrony.
- Zna bardzo dużo języków, którymi potrafi się świetnie posługiwać.
- Ciężko jest zdobyć jej zaufanie, za to bardzo łatwo je stracić.
- Ceni sobie szczerość.
Właściciel: fallenangell00