8.16.2019

Od Lydii

|...| Spojrzałam na zegarek - ' Piąta trzydzieści... '. Zaczęliśmy zbliżać się w okolicę akademii. Minęłam już wielką bramę wjazdową, za chwilę zerkając na podgląd z kamer w przyczepie Lucyfera. Z daleka zobaczyłam stajnię i parking tuż przed nią. Zatrzymałam samochód, koń wyraźnie poczuł, że stoimy, bo od razu zaczął się niecierpliwić, rżeć i tąpać.
- Wiem, wiem. Już Cię wypuszczam. -powiedziałam wysiadając z samochodu
Zanim jednak podeszłam do przyczepy, szukałam wzrokiem żywej duszy. Spotkałam bodajże jakiegoś stajennego. Już po chwili miałam niezbędne informacje co do ulokowania mojego konia i znajdowania się recepcji.
Otworzyłam powoli przyczepę, odpięłam blokadę i zaczęłam wyprowadzać Lucyfera na zewnątrz. Gdy umieściłam już konia w jego nowym boksie, stwierdziłam że muszę ulokować swoje auto gdzieś indziej. Świetną opcją jest to, że akademia zadbała o miejsce na przyczepy do przewozu koni. Szybko załatwiłam sprawę z przyczepą i mogłam podjechać pod akademik. Z łatwością znalazłam recepcję i rozprawiłam się z papierkową robotą.
Idąc korytarzem, ciągnęłam za sobą walizkę, w prawej ręce miałam klucz od pokoju, który dostałam w recepcji. Spojrzałam kątem oka na numer na kluczu - ' Osiemnaście... '. Zaraz po tym zerknęłam na drzwi obok których akurat przechodziłam.. - ' O! To tu. ' - pomyślałam i cofnęłam się kawałek, aby otworzyć drzwi i dostać się do środka. Pokój wyglądał całkiem ładnie, promienie wschodzącego słońca dodawały mu uroku. Szybko załatwiłam sprawę z przyniesieniem pozostałych toreb i walizek. Jednak rozpakowywanie zostawiłam na później. Byłam tak zmęczona podróżą, że marzyłam tylko o tym by położyć się spać. Spojrzałam na telefon, bateria padała. Zaczęłam chaotycznie szukać ładowarki.
- Musi gdzieś tu być... -powiedziałam sama do siebie, przekopując kolejną kieszeń w jednej z toreb - Jest!! -uniosłam lekko głos ze szczęścia.
Wgramoliłam się na łóżko znajdując tuż nieopodal niego kontakt, do którego podłączyłam ładowarkę. Przez chwilę myślałam, że wzięłam nie ten kabel, ale finalnie okazało się , że pasował. Odłożyłam telefon na półkę obok łóżka. Głowę położyłam na poduszce. Chwilę patrzyłam na sufit. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam. Nagle z objęć Morfeusza wyciągnęło mnie nachalne pukanie do drzwi. Wstałam i podeszłam by otworzyć. W tym momencie, osoba po drugiej stronie drzwi, była już tak zniecierpliwiona, że zdecydowała się na wejście do mojego pokoju. Nawet nie wiem kiedy dostałam z drzwi i padłam na ziemię jak kłoda...

< Ktokolwiek? XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz