- Zajrzę do ciebie później - obiecałam, częstując konia kawałkiem marchewki, której nie zjadł. - Jak chcesz. - Wrzuciłam warzywo do żłobu. - Chodź, Oreo.
Czarna plama, leżąca do tej pory na podłodze w korytarzu stajni, zerwała się radośnie i potruchtała w stronę wyjścia. Miałam po prostu wrócić do pokoju, ale zobaczyłam w pobliżu dwie znajome sylwetki.
- Hej. - Podeszłam do niewysokiego płotu, na którym siedzieli Gansey i Ronan. - Co robicie?
- Czekamy na Nico - wyjaśnił Ro, wyciągając ręce do Oreo i drapiąc go za uchem, na co pies zareagował wskoczeniem na murek, by móc domagać się więcej pieszczot.
- Patrzymy na samochód - sprostował Dick, kiwając głową w stronę auta z przyczepą dla konia. - Może to ktoś normalniejszy niż Windsor.
Oparłam się o murek, dołączając tym samym do tego zgromadzenia. W międzyczasie drzwi samochodu otworzyły się i wyszła z niego wysoka blondynka. Dziewczyna przez kilka sekund rozglądała się nerwowo po okolicy, by ostatecznie zniknąć we wnętrzu przyczepy.
- Wygląda na przestraszoną - stwierdziłam to co wszyscy już i tak wiedzieliśmy. - Może powinniśmy do niej podejść i zagadać? Pomóc? Oprowadzić?
- Ja czekam na Nico - przypomniał Ro, dając do zrozumienia, że nie ma zamiaru wchodzić w interakcję z obcym człowiekiem.
- Ja chyba też poczekam na Nico. - Gans posłał mi szeroki uśmiech. - Żeby Ronan nie czuł się samotny, bo Adam i Barnwell pojechali na zakupy.
Przewróciłam oczami w niemym "whatever" i pokonałam ogrodzenie w momencie gdy nowa wyprowadziła z przyczepy gniadego konia.
- Cześć, jestem Sky - Przedstawiłam się, gdy do niej podeszłam. - Witamy w Imposible Horse Academy.
Melissa
256
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz