2.18.2019

Od Gabriela CD Manuela

-Nie, nie byłem.
Byłbym chyba debilem jakbym się spodziewał, że odpowie, że był i jeszcze z chęcią ćwiczył. Nie miałem sił do tego chłopaka. Martwiłem się mocno i to cholernie, ale był uparty jak osioł. Jak czegoś chciał to tak miało być.
-Manu, wiem, że cię nie namówię żebyś na to chodził, bo i tak zrobisz co uważasz za słuszne. Człowieka można zniszczyć, ale nie pokonać, a to czy dasz się zniszczyć zależy tylko od ciebie.- przytuliłem mocniej ciało blondyna.
Przenieśliśmy się na łóżko, gdzie posadziłem chłopaka na swoich kolanach i lekko przytulałem. Najgorsza była ta niemoc. Jak chcesz pomóc, zabrać choć odrobinę bólu, a nie możesz. Patrzenie na osobę, na której Ci zależy, która cierpi. Chłopak próbował nie okazywać tego po sobie, ale widziałem tą frustrację, gdy coś mu nie wychodziło czy ukrywany ból na twarzy, gdy brak nogi dawał o sobie znak. Niby można było jakoś sprawić, by nie bolało przez wycięcie nerwiaków, ale nie było to rozwiązanie na dłuższą metę. Nie mogłem nic zrobić oprócz bycia oparciem dla niego. Wiem, że może mnie uważać za najgorszego za to, że się denerwuje jak nie idzie na rehabilitację czy jak wsiada na konia, ale naprawdę nie chciałem, by coś mu się stało. Przesunąłem ręką przez włosy blondyna składając pocałunek na jego skroni.
-Nie robię ci na złość. Chcę dla ciebie jak najlepiej.
-Wiem, ale co z tego? I tak jestem kaleką.
-Manuel, cholera. Nawet jakbyś był waloną rośliną to będziesz dla mnie cholernie ważny. Rozumiesz?
Chłopak coś mruknął pod nosem. Złapałem jego brodę i odwróciłem w swoją stronę. Tylko patrzyłem się na niego nie chcąc wywierać żadnej presji. Nie musiałem długo czekać, bo po chwili poczułem muśnięcie na ustach. Pocałowałem chłopaka w szczękę, na co usłyszałem mruknięcie chłopaka.
-Daj mi najlepszy pocałunek. Taki z miłością.- powiedziałem w jego wargi.
Otarłem swój nos o jego. Atmosfera dookoła robiła się coraz bardziej intymniejsza. Manuel ułożył usta w dzióbek i przyłożył je do mojej górnej wargi. Musnął ją parę razy bardzo powoli i subtelnie przez co robiłem się coraz bardziej niecierpliwy. Przygryzłem lekko wargę blondyna prosząc o wzmocnienie pieszczoty. Nasze wargi napierały coraz mocniej na siebie pragnąc jeszcze więcej. Objąłem mocniej Manuela przylegając jeszcze mocniej ciałem o ile to było możliwe. Ręce chłopaka oplotły się wokół mojej szyi. Całowaliśmy się mocno, namiętnie, by po chwili zwolnić tempo i się od siebie oderwać. Oparłem czoło o czoło chłopaka patrząc mu w oczy. Ten moment przerwał nam brzuch Manuela, który zaburczał.
-Idziemy zjeść czy przynieść coś?
Chłopak chwilę się zastanowił po czym stwierdził, że pójdziemy na stołówkę. Gdy doszliśmy na miejsce wzięliśmy jedzenie i usiedliśmy do stołu. Po zjedzeniu siedzieliśmy jeszcze chwilę przy stole, więc stwierdziłem, że jest to dobry moment na zadanie pytania, które na pewno się nie spodoba chłopakowi.
-Manu.
-Tak?
-Pójdziesz na rehabilitację jeśli pójdę z tobą?
-Nie.- zaprzeczył od razu.
-To tylko pół roku, a poczujesz się o wiele lepiej.
-Powiedziałem nie.- mówił nadal stanowczo.
-To postawimy sprawę tak. Pójdę z tobą i jeśli wtedy nadal nie będziesz chciał tam chodzić to odpuszczę totalnie.
-Nie będziesz nic, absolutnie nic mówić?- spytał podejrzliwie.
-Absolutnie. To jak?
-Mogę się zgodzić.
Przybiłem sobie w myślach piątkę i wróciłem z chłopakiem do mojego pokoju.
-Proponuję nocleg u mnie.- powiedziałem.
-Ciekawa propozycja, ale nie wiem czy się skuszę.
-Będzie darmowe smyranie, drapanie i całowanie.
-Przekonałeś mnie.
Chłopak poszedł do siebie, by się ogarnąć i po dwudziestu minutach wrócił. Jak na spanie był ubrany dość nietypowo, bo miał na nogach długie, luźne dresy, co było dziwne, bo zawsze jak u mnie spał to był normalnie w bokserkach lub zwyczajnych spodenkach. Jednak stwierdziłem, że obędzie się bez mojego komentarza. Jak nadejdzie pora to sam mi wszystko pokaże. Położyliśmy się do łóżka i włączyłem jakiś film. Pod jego koniec zaczęliśmy zasypiać, lecz nagle chłopak kopnął nogą i syknął. Poderwałem się do siadu.
-Co się dzieje?- spytałem zmartwiony.
-Ta cholerna noga...
Sięgnąłem po tabletki, które chłopak wziął ze sobą i podałem mu te, które wymienił. Szybko je połknął i próbował się uspokoić. Nie wiedziałem co robić, więc po prostu go przytuliłem.
-Zostaw mnie! Jestem waloną kaleką, która ma problemy z tym czego nie ma.- odepchnął mnie.
-Nie zostawię cię.- powiedziałem mocno.
-Jestem bezużyteczny.
-Do cholery Manuel! Mówiłem Ci już o tym.
- Mogłem umrzeć.- powiedział beznamiętnie.
To, że mnie zatkało to mało powiedziane.
-Żarty sobie robisz?- spytałem z niedowierzaniem.
-Nikt nie miałby problemu, a ty byś miał kogoś normalnego.
Chwyciłem jego twarz w dłonie i pocałowałem delikatnie po czym spojrzałem mu w oczy.
-Manuelu Fettnerze, nie znajdę sobie nikogo innego i nie mam zamiaru tego zrobić nawet jak ty zrezygnujesz ze mnie, bo to ciebie kocham, a nie nikogo innego. Nie kocham twojego ciała tylko ciebie. Rozumiesz? Kocham ciebie. Nie musisz nic mówić, tylko musisz wiedzieć, że cię kocham i nie przestanę cokolwiek zrobisz.

Manu?
794 słowa.
Nie umiem w takie sceny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz