Adam był pewien trzech rzeczy.
Po pierwsze: nigdy wcześniej nie miał tak wielkiej ochoty, by kogoś zabić. Ten cholerny magik bezczelnie popisywał się swoimi sztuczkami, owijając sobie Yurio wokół palca, czy raczej wokół nóg. Kota, który bez cienia wyrzutów sumienia drapał i gryzł każdego. Wredne, parszywe, nieufne stworzenie, dotąd dawało się głaskać tylko swojemu właścicielowi, a teraz proszę. Nie tylko się słuchało, ale też mruczało z zadowolenia na każdą pieszczotę jaką oferował blondynek. Gładził smukłymi palcami mięciutką sierść i uśmiechał się ciepło... Tak, Adam był zazdrosny. Tylko "o kogo" pozostawało kwestią do namysłu, na który nie miał czasu, bo zajęła go inna myśl.
Po drugie: nigdy wcześniej nie był tak blisko kruka. Kruka, który jadł mu z ręki. Miał ochotę piszczeć jak małe dziecko na widok nowej, upragnionej zabawki i potrzebował ogromnej siły woli, by nie podskakiwać ze szczęścia. Nie chciał przecież wystraszyć pięknego zwierzęcia, więc nawet nie odważył się ruszyć, gdy Nyx zabierała orzechy z jego dłoni. Dłoni, którą wcześniej dotykał Roanan. Stanowczo, gdy odpowiednio ją układał, ale zarazem delikatnie, kiedy stukał w nią, dając znak krukowi.
Po trzecie: nigdy w przeciągu ostatniego roku nie miał tak wielkiej ochoty kogoś pocałować. Nie sądził, że Ronan odpowie na jego zaczepkę i nie mógł oderwać wzroku z jego ust, gdy zlizywał słodki dżem z palca, a później z kuszących warg. Ciekawe, czy smakują teraz jak truskawki...
Z tego całego zamyślenia, niemal puścił mimo uszu kolejny komentarz aniołka. Potrzebował czasu, by zrozumieć słowa, których miły dla ucha ton, pełen był rozbawienia. Mimo lekkiej dezorientacji, brunet szybko jednak wrócił do prowadzenia tej ciekawej gry i odpowiedział uśmiechem, który można było uznać za prowokujący.
- Mam to uznać za zaproszenie na randkę? A myślałem, że lubisz tylko mojego zwierzaka-zdrajcę - powiedział, po czym sam podrapał Yurio miedzy uszami, kiedy ten wskoczył ponownie na blat. Jak każdy kot najlepiej czuł się na wysokości. Widząc to, Nyx jakby wyczuła niebezpieczeństwo i przeskoczyła na ramię swojego uśmiechniętego właściciela.
- Chciałbym, ale najpierw czekają nas zajęcia. O ile jesteś w mojej grupie - odparł chłopak, przypominając tym, że nie jest na wakacjach tylko w cholernej szkole. Na myśl o wczesnym wstawaniu, nauce i chodzeniu na lekcje, miał ochotę się zabić. Albo przynajmniej uszkodzić na tyle, by móc uniknąć całej tej uczniowskiej rutyny, bo no cóż, samobójstwo z oczywistych przyczyn niestety odpadało. Jeśli czegoś mu zazdrościł, to właśnie tego: drogi ucieczki od wszystkiego. Nie, nie zamierzam teraz o nim myśleć.
- Naprawdę musisz teraz wspominać o zajęciach? Psujesz nastrój - powiedział oskarżająco, ale nadal się uśmiechał. - Chociaż... - Uniósł dłoń, by lekko musnąć policzek aniołka opuszkami palców. - Jeśli będę mógł obserwować tę ładną buzię podczas lekcji, a później się ze mną umówisz, to chyba jakoś przeżyję te parę godzin.
- No nie wiem... - Ronan przymknął lekko swoje czekoladowe oczy, jakby nad czymś się zastanawiając. - Nyx nie będzie.
- No tak. - Westchnięcie pełne zawodu tylko trochę wyglądało na udawane. - Ale może znajdziesz sposób, by zrekompensować mi jej nieobecność... - Dotyk Adama z policzka, przeniósł się na loczki okalające twarz chłopaka, kiedy to nawinął sobie na palec jeden ze złotych kosmyków.
- Ja skupiam się na lekcjach. - Blondynek uniósł lekko kąciki ust i z wyraźnie fałszywą wesołością dodał: - Nie mam tony hajsu, która uchroni mnie przed wyrzuceniem - ta odpowiedź zdecydowanie zaskoczyła bruneta. Był pewien, że wszyscy uczniowie Akademii to dziane dzieciaki, których niewiele obchodzi poza rozrywką. No bo jak inaczej wytłumaczyć, że zamiast uczyć się na studiach, albo pracować, mogli sobie pozwolić na drogi akademik oraz całodzienne jeżdżenie konno, gdy same lekcje jazdy kosztowały zwykle niemało. Choć z drugiej strony, Ronan mówił, że nie mieszka na campusie. - Ciągle jestem głodny. - O. czyli teraz moja okazja do popisu.
- W takim razie, usiądź sobie i pozwól bym pokazał ci trochę moich sztuczek. - Puścił mu oczko i odsunął się, by jeszcze raz sprawdzić zawartość lodówki. - Wolisz więcej tostów tylko we francuskim stylu, czy pancakes z masłem orzechowym? Chyba, że masz ochotę na coś mniej słodkiego?
- Oba, jeśli chcesz - odpowiedział mu chłopak z szerokim uśmiechem, czym wywołał u niego spore rozbawienie.
- Wszystko, by zadowolić złotowłosą księżniczkę - ogłosił, gdy udało mu się już opanować śmiech, po czym zabrał się do roboty, której wbrew pozorom, nie było tak dużo.
Zdecydowanie po bogatym dzieciaku, któremu nigdy nic w życiu nie brakowało, nie można było się spodziewać, że sam coś ugotuje. Adam jednak nie tylko lubił samemu przygotowywać jedzenie, ale tez był w tym naprawdę dobry, gdy chodziło o słodycze. Więcej czasu w domu był sam, niż z rodzicami, a w Japonii już w podstawówce uczono maluchy jak nie umrzeć z głodu. Często więc spędzał wolny czas na trenowaniu kulinarnych zdolności i nie raz zaskoczył matkę oraz ojca własnoręcznie zrobionym obiadem, po ich powrocie z planu filmowego. Cieszył się, patrząc jak bliscy jedzą przygotowane przez niego smakołyki, ale... Kiedy ostatni raz coś komuś zrobiłem?
- Może opowiesz mi coś o sobie, gdy będę spełniał twoje życzenie, co ty na to? - spytał swojego wymagającego, blond towarzysza, kiedy sam zajął się ogarnianiem po kolei składników do obu przepisów.
812 słów
Ronan? Idziemy później do mojego pokoju?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz