2.23.2019

Od Ronana cd Adama

Cholerny Ślepy Jeżozwierz. Znowu nie chciało jej się ruszyć tyłka, żeby mnie odprowadzić. Jakby nie wiedział, że nie umiem w ten budynek. Chwała ci Panie, że moi rodzice postanowili kupić tamten dom. Tam umiałem się odnaleźć. Ale, ale. Cholerny brokatoćpacz. Jak to mówiła? Prosto i w lewo? Czy w prawo? Masakra. Jedynym pocieszeniem była Nyx siedząca na ramieniu i ściskająca rękaw mojej kurtki. Pogładziłem palcem piórka pod dziobem i ruszyłem na poszukiwanie wyjścia. Niewiele czasu minęło, zanim moje poszukiwania znowu zostały przerwane.
– Chcę go pogłaskać. Daj. – Żądanie skierował zmaterializowany przede mną chłopak.
Automatycznie zasłoniłem dłonią kraczącą Nyx i uważnie przyjrzałem się nowemu homo sapiens. Niech cię szlag BB, za te dziwne nazwy. Ewidentnie był nowy, bo te japońskie/koreańskie/chińskie rysy bym zapamiętał. Na marginesie, bardzo… interesujące. Lekko zmrużyłem oczy i odsunąłem dłoń od ptaka.
– Ją. Chcesz pogłaskać ją. – Sprecyzowałem. – Nazywa się Nyx i bezapelacyjnie jest samicą.
– Skąd wiesz? – Posłał mi wyzywające spojrzenie.
– Mój tata jest weterynarzem, a to chyba oznacza, że zna się na rzeczy. – Przewróciłem oczami i pogłaskałem Nyx. – Jeśli cię nie dziabnie, możesz głaskać.
O ile Hammer był łagodny i leniwy, o tyle Nyx była bardziej… krucza. Jeśli coś jej się nie podobało – okazywała to. Tak jak teraz. Palec chłopaka spotkał się z jej dziobem. Co prawda nie byłem świadkiem rozlewu krwi, ale…
– Wredna… lubię ją. – Uśmiechnął się chłopak. – Skąd ją masz?
– Gniazdo, bah, jajko, kruk. – Opisałem zwięźle. – Nic specjalnego.
Nyx dziobnęła mnie przyjaźnie w ucho. W takich chwilach naprawdę miałem wrażenie, że jest cholernie inteligentna.
– Czyli nie oddasz? – Uniósł brwi.
– Nie pójdzie z tobą. – Pogłaskałem ją znowu. – Jesteś zbyt… pstrokaty…
– …Adam. – Uśmiechnął się uroczo. Ah ci… Azjaci.
– Ronan. – Kiwnąłem głową. – Więc… nowy? Szukasz czegoś? Kogoś?
– Kota. – Odparł zwięźle i rzeczowo, dodatkowo machając smakołykami. – Toyger… Yurio.
– Mały tygrys nazwany na cześć osoby, która je uwielbia? – Uniosłem lekko kącik ust. – Kreatywnie.
– Nie wiem o czym mówisz. – Założył ręce.
– Pewnie jest w kuchni, bo tam jest jedzenie. – Zignorowałem ostatnią wypowiedź chłopaka. – Postaram się pokazać ci, gdzie to jest.
– Postarasz się? – Popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem. – Nie wyglądasz przekonująco.
– Ja może nie, ale wiem jak dojść do pokoju, gdzie można znaleźć przewodnika. – Wyszczerzyłem się. – Tak na dziewięćdziesiąt pięć procent. Powie mi i pójdziemy.
– Nie zaprowadzi nas? – Jego wyraz twarzy był jak jeden wielki znak zapytania.
– Jeżozwierz jest leniwy. – Przymknąłem oczy. – Ale powie nam, gdzie jest kuchnia.
***
Biorąc pod uwagę, że z kuchni dochodziło syczenie i niebezpiecznie brzmiące miauczenie, podejrzewałem, że znaleźliśmy kota. Popchnąłem drzwi kuchni, a Nyx zaskrzeczała głośno. Kot próbował dobrać się do lodówki. Zerknąłem na stojącego obok Adama i zakryłem usta ręką, żeby nie zauważył mojego uśmiechu. Jego niezadowolenie było wprost urocze. Tak samo jak kot, który był wyraźnie zirytowany. Ustąpiłem miejsca nowemu koledze i zacząłem obserwować, jak radzi sobie ze zwierzęciem. Przyznam, że nie było źle. Ale raczej wynikało to z przywiązania niż przyjaźni, niż… wyszkolenia. Miałem wrażenie, że kot rządził chłopakiem. Ale musiałbym zapytać mamę.  Skupiając się na swoich myślach i delikatnie gładząc pióra Nyx, która siedziała teraz na moim przedramieniu, nawet nie zauważyłem, że kot do mnie podszedł i zaczął węszyć. No tak. Na pewno wyczuł Hammera. W końcu mój zwierz kochał wylegiwać się na moich ubraniach. Kochałem go tak mocno, jak nienawidziłem jego sierści na moich ciuchach. Z powrotem przeniosłem kruka na ramię i kucnąłem, żeby pogłaskać kota. Tak jak mama mnie uczyła, nie dominowałem i wyciągnąłem rękę do powąchania. Kot z zainteresowaniem ją powąchał, polizał i wystawił się na głaskanie.
– Zepsułeś go. – Adam patrzył zszokowany, jak drapię kota pod brodą. – On nigdy tak nie robi!
– Mogę cię nauczyć paru sztuczek trenerskich. – Dalej drapałem kota. – Proste i skuteczne.
Adam miał coś powiedzieć, jednak jego plany pokrzyżował mój telefon. Kot wdzięcznie oddalił się do właściciela, a ja – już na nogach – wyciągnąłem urządzenie z kieszeni i spojrzałem na wyświetlacz. Z westchnieniem odebrałem.
– Rick. – Beznamiętny głos i wzrok sprawiły, że Adam uważnie mi się przyjrzał.
– Mam twoją bluzę. – Rzucił wystudiowanie obojętnym głosem. – Przekazać ją Branwell?
– Jakbyś mógł. – Przełożyłem telefon do drugiej ręki i zacząłem skubać zębami rzemyki na ręce. – Coś jeszcze?
– Nie pakuj sobie tych bransoletek do ust. – Usłyszałem przed zakończeniem rozmowy.
Przewróciłem oczami i schowałem telefon. Nyx znowu zakrakała i załopotała skrzydłami delikatnie uderzając mnie w tył głowy. Reagowała na mój nastrój. Znowu.
– Rick? – Ciekawe spojrzenie Adama przywołało mnie do świata żywych.

Adam? Wymiana numerami? Zaproszenie do pokoju? Yurio? XD
706

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz