-Nie wiem, kurwa nie wiem.
Zdziwiony jego słowami, zrozumiałem, że moja wiedza wskazywała poziom zerowy Czy ja jestem aż tak głupi?
Po chwili dezorientacji, poczułem jedną z dłoni chłopka na moim biodrze, a drugą na policzku.
Nie miałem czasu na żadną reakcję. Poczułem tylko jego usta na swoich, byłem na tyle zdziwiony tą sytuacją, że stałem jak kołek, zastanawiając się o co tutaj teraz chodzi. Gabriel mnie pocałował. MNIE! Nie kogoś innego, a mnie.
Kiedy uczynił to po raz drugi zdębiałem, lecz tym razem lekko odwzajemniłem pocałunek. Nie wiem z jakiego powodu, ale coś mnie podkusiło aby to zrobić.
W jego pocałunku były zawarte chyba wszystkie uczucia, które mu w tej chwili towarzyszyły.
Kiedy jego usta złączyły się z moimi, wyczułem niepokój, strach. Nie dziwiłem się, w każdej chwili mógłbym strzelić mu z liścia i odejść, uciec. Kolejnymi uczuciami były: nadzieja i ulga.
Boże, o co tu kurwa chodzi. Chłopak, praktycznie chwile temu był zapytać mnie jak się dowiedziałem, że jestem biseksualny, a teraz on mnie całuje. Jednak po chwili cała układanka, zaczęła się układać w film, film, który pokazywał mi wszystkie sceny.
Poznanie go, nasze rozmowy dotyczące tego co przeżyliśmy, pytania.. to wszystko łączyło się w jakąś bezsensowną całość. Byłem aż tak ślepy, czy on tak dobrze to ukrywał? Gabriel zadziwia mnie coraz bardziej.
Kiedy zakończyliśmy nasz pocałunek, popatrzyłem na niego czerwony jak burak. Moje policzki płonęły żywym ogniem. Chciałem jak najszybciej uciec wzrokiem, lecz Gabriel mnie powstrzymał.
-Jeśli chcesz, możesz coś powiedzieć, wygnać mnie, uderzyć. Ja po prostu musiałem w końcu to zrobić.
Po tych słowach, cofnąłem się i usiadłem na łóżku.
-Czyli.. eh, zadając mi wcześniej pytanie o moją biseksualność, miałeś namyśli siebie, dodatkowo, przyszedłeś z tym do mnie. Kurwa...-przetarłem twarz dłońmi, po czym kontynuowałem swój bezsensowny monolog.-Czyli, moje myślenie, że podoba ci się jakiś gość, z którym będziesz szczęśliwy, a mnie olejesz totalnie poszło się jebać..Boże-zaśmiałem się histerycznie, przypominając sobie, to co sobie zrobiłem w nocy.-Pozwól mi wszystko sobie poukładać, błagam.
Gabriel tylko kiwnął głową, a następnie wyszedł z pomieszczenia.
Gdy usłyszałem, jak drzwi od jego pokoju się zamykają, bez chwili namysłu, ubrałem buty i wyszedłem w krótkim rękawie na zewnątrz, gdzie zebrałem śnieg w dłonie i sypnąłem sobie nim w twarz, a następnie oparłem się o barierkę. Było mi cholernie zimno, ale potrzebowałem ochłonąć, a wiem, że prysznic mi nic nie da, potrzebowałem czegoś mocniejszego, więc stwierdziłem, że to będzie lepszą opcją niż najebanie się do nieprzytomności.
Siedziałem tak dłuższą chwilę, aż poczułem jak czerwona maź zaczyna spływać mi po łydce. Świetnie. Wybrałeś sobie idealne miejsce Manuel, na ręce by się lepiej goiło. W ogóle jaki ja głupi byłem. Zrobiłem to z powodu mojego pomysłu, dotyczącego Gabriela. Mogłem z tym poczekać, a nie wyciągać pochopne wnioski, które wcale się nie sprawdziły.
Ruszyłem powolnym krokiem w stronę pokoju, gdyż miejsce zaczęło boleć mnie jeszcze bardziej, ponieważ plastry się odlepiły i rana tarła o materiał jeansów.
Wchodząc do pomieszczenia spotkałem się z nieprzyjazną mordą Proteo.
-Daj mi spokój..-wysyczałem przez zęby i zabrałem z szafy świeże spodnie, po czym udałem się do pomieszczenia zwanego łazienką.
Pies nie dawał mi spokoju. Słyszałem szczekanie, oraz warczenie za drzwiami, przez co zamknąłem się na klucz, aby nie mógł wejść.
Kiedy usłyszałem drapanie, myślałem, że się wścieknę.
-Proteo!-krzyknąłem, na co pies tylko zaczął jeszcze bardziej ujadać.
-Wyjdę, to ci wpierdolę, jak będą ślady na drzwiach.
Po tych słowach zwierze umilkło, co nie zwiastowało nic dobrego, ale teraz chciałem po prostu obmyć ranę i ją opatrzyć.
__________
Wkurzony wyszedłem z łazienki, nie spodziewając się w moim pokoju Gabriela. Kurwa, nie zamknąłem drzwi wyjściowych.
-Co się dzieje, twój pies jakby się szaleju najadł-rzekł patrząc na mnie.
-Nic-rzekłem przez co zwierze zaczęło ponownie ujadać, przez co chwyciłem jego pysk, bo miałem wrażenie, że zaraz zlecą się tutaj wszyscy z pretensjami.
Słysząc nadal warczenie zwierzęcia, usiadłem na łóżku i spojrzałem na chłopaka.
-Poszedł po ciebie, bo myśli, że się ciąłem..-rzekłem niezadowolony z tej sytuacji, gdyż wiedziałem, że Gabryś będzie ciągnął temat.
-A zrobiłeś to?-widzicie? Mówiłem, że będzie kontynuował i brnął do wyjaśnienia.
-Wczoraj..w nocy-powiedziałem tak cicho, że zacząłem się zastanawiać czy on to w ogóle słyszał-po prostu się załamałem, okey? Wyszedłeś tak nagle. Myślałem, że pytałeś o to wszystko, bo masz kogoś na oku, ja.. siebie za to nienawidzę... nie chciałem tego...-znów ściszyłem głos i spojrzałem na chłopaka, który stał jak słup.
Gabryś?
754
Przepraszam za jakość opowiadania. Bij, byle mocno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz