Ile razy mam powtarzać Anastazji, że nie umiem skakać, to jest przeszłość,nie wrócę do tego, było beznadziejnie. Co z tego osiągałem jakieś ciekawe wyniki,plasujące mnie w pierwszej dziesiątce jak to mnie nie jarało? Z resztą nic mnie nie jara.
Fakt, umiem umiem jeździć na nartach, desce czy łyżwach. Quada też zaliczmy, to rzeczy, które umiem.
Co do tego czego nie umiem, to zacznijmy od skoków, jazdy konnej, opowiadania kawałów, rozmowy z ludźmi, rysowania, grania, śpiewania czy też grzebania przy silnikach. Chuj z tym, że większość tych rzeczy umiem robić, ale nienawidzę się tym chwalić. A gdy dochodzi do jakiegoś pomysłu to nie umiem odmówić i lecę z falą, przez co wszystko wychodzi na jaw.
Nienawidzę za to siebie. Beznadzieja.
***
Kiedy przydziałem cały sprzęt, dopiąłem tylko łyżwy i mogłem wychodzić na lodowisko. Stwierdziłem, że nie ma sensu brać kasku, bo i tak mi się na nic nie zda. Nie będę się przecież przepychał między nimi, aby odebrać krążek. Nie wyląduję przecież na lodzie czy na szybie. Chciałem się po prostu zabawić, jednak wyszło jak wyszło, śmigałem po lodzie jak powalony i nie dawałem szans moim przeciwnikom. Kilka razy chcieli strzelić, lecz zazwyczaj blokowałem strzały bez problemu, choć oddałem im dwa punkty.
Kiedy widziałem, że Gabriel miał dość próbowania obejść mnie w jakiś sposób, stwierdziłem, że kończymy nasz mecz i zbieramy się.
Kiedy oddaliśmy cały sprzęt, Gabriel zaproponował jedzenie, na co od razu zareagowałem, gdyż byłem głodny, po wysiłku.
W trakcie drogi do knajpki z goframi, sprzeczaliśmy się, który film jest lepszy.
-Iron Man!
-Batman
-Iron Man
-Batman!
-Nastka!-krzyknęliśmy równo.
-Oba filmy są dobre, nie kłóćcie się.
-Ale Marvel lepszy..
-Marvel lepszy a bokserki masz z batmanem, łosiu-zaśmiała się dziewczyna, kiedy widziała moją gumkę od boksów.
-Bo tajie w szafie miałem..-mruknąłem niezadowolony, bo przegrałem właśnie bitwę z DC.
***
Wchodząc do restauracji popatrzyłem na menu. Hm, w sumie ciekawa oferta, ale nie chcę naciągać chłopaka na jakieś wieksze koszta.
-To jakie chcecie?
Siostra wskazała te z syropem klonowym, a ja poprosiłem o tego z cukrem pudrem.
Chłopak spojrzal na mnie jak na wariata i zamówił dwa największe gofry z bitą śmietaną i owocami, oraz upewniając się czy moja siostra na pewno chce takiego gofra jakiego wymieniła na początku.
Dostając swojego gofra westchnąłem na jego wielkość. Przecież to niedźwiedz zje, a nie taki krasnal jak ja.
Usiedliśmy do stolika i zaczęliśmy jeść swoje porcje, lecz kiedy byłem w połowie zapytałem:
-Gabriel, czy tu były dodane też mandarynki?
-Tak, a co?
-Kurwa..-zostawiłem swoją porcje i pognałem do łazienki, aby pozbyć się tego z żołądka. Ja pierdole. Mówiłem, że chcę z cukrem pudrem, albo chociaż mógł mnie zapytać z czym chcę.
Kiedy zakończyłem malowanie muszli klozetowej, stanąłem przed lustrem i spojrzałem na siebie. Zaczęły wychodzić mi czerwone plamy na szyi, więc sprawdziłem resztę ciała, dostrzegając plamy na rękach.
-Manuel, coś się dzieje?-zapytał chłopak wchodząc do łazienki.
-Jestem uczulony..-w tej chwili zaczęło mnie wszystko swędzieć. Jedyny plus jest taki, że nie mam wielkiego uczulenia, przez które będę się dusić.
Co za los..
-Jedziemy do akademi, muszę wziąć leki-powiedziałem poważnie z nadzieją, że to jebane uczulenie przejdzie dość szybko.
-Chodź-rzekł i ruszyliśmy w stronę samochodu. Dziweczyna zasiadła szybko za kierownicą i ruszyła w drogę.
-Przepraszam..-usłyszałem Gabiego.
-Za co mnie przepraszasz?
-Za to, że przeze mnie masz uczulenie.
-Nie wiedziałeś.
-Nie powiedziałeś mi.
-Nie pytałeś.
-Świetna konwersacja panowie, widzę duż sobie mówicie. Manu powiedział ci czego się boi?
-Nie.
-No to słuchaj. Pająki są na pierwszym miejscu, później węże wraz z igłami, choć miał z nimi wiele przygód, więc nie wiem dlaczego panikuje, a i ciułał, w sensie tyh piesków.
-Ana-warknąłem złośliwie.
-Na coś jeszcze jest uczulony?
-Na kokosy, lipę i grejfruty, choć te ostatnie to by jadł tonami i to robi tyle, że zabiera ze sobą wtedy zapas leków.
-Nienawidzę cię gnoju jeden..
-Mnie gnojem nazywasz? Mnie?
-Tak dokładnie..-wywróciłem oczami i już chciałem się dalej sprzeczać jednak sobie darowałem, gdyż wjechaliśmy właśnie na teren akademii..
Wysiadłem jeszcze jak samochód był w ruchu, przez co moja siostra poktęciła tylko zrezygnowana głową.
Pognałen od razu do pokoju w poszukiwaniu leków. Miałem dość swędzących miejsc. Kurwa mać.
Mam tylko nadzieję, że Anastazja nie powie wszystkiego Gabrielowi, jeśli chodzi o moje rzeczy, którymi "nie umiem" się zająć.
***
Kiedy pomachałem siostrze na dowidzenia, ruszyłem z Gabrielem do jego pokoju i usiadłem mu na kolanach.
-Jeszcze raz przepraszam..
-Przestań.
-Będę cię i tak prz..
-Zamknij się już-pocałowałem go namiętnie, chciałem tego jak cholera. Przez cały dzień pragnąłem jego ust, a teraz były tylko moje, nikogo więcej, z resztą teraz już na to nie pozwolę chyba, że mi powie, że mam spierdalać.
-Mój skarb-mruknąłem i wyczułem na swoim udzie jego rosnące przyrodzenie.
-Manuuu..
-Hmm?
-Zaraz się nie opanuję.
-Dobra, w takim razie mów co nagadała ci moja durna siostrzyczka-lekko się uśmiechnąłem opierając ręce na jego ramionach.
807
Gabrielku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz