Opierając się o biurko, zacząłem podziwiać chłopaka, z którego mój kochany doberman, zrobił sobie wygodną poduszkę. Wiecie jak na to się pięknie patrzyło? Leżący Gabriel na podłodze i mój zwierzak. Cudowny widok.
Zacząłem sobie wyobrażać jakieś kretyńskie sytuacje, kiedy to ja leżałem na nim... nagi.
Boże Manuel!
Usłyszałem nagle głos chłopaka, który mnie ocucił i dzięki niemu mogłem powrócić do świata rzeczywistego.
-Najwidoczniej Proteo stwierdził, że jesteś strasznie wygodny, więc możliwe, że z ciebie nie wstanie.
-Manuel, weź goo..
Westchnąłem ciężko i chwyciłem zwierze za łańcuszek, robiący za obrożę, a następnie sam poszedł pod biurko, gdzie zaciągnął swój kocyk, który wcześniej znajdował się w klatce, której nienawidzi.
Pies udeptał sobie miejsce i położył się zamykając swe oczy.
-Masz zamiar wstać?-zapytałem patrząc na chłopaka.
-Wygodnie tu na dole, a widoki jakie cudne-uśmiechnął się podle.
-Jasne, nie wiem gdzie ty takie widoki podziwiasz, sufit jest aż tak interesujący?
-Nie, akurat nie on.
-Dobra, wstawaj-wyciągnąłem w jego stronę rękę-nawet nie próbuj ściągac mnie do parteru.
-Dobrze, wyluzuj-rzekł po czym wstał na równe nogi, otrzepując się z sierści.
-To co oglądamy coś dzisiaj?-zapytał poruszając znacząco brwiami.
-Nie oglądam żadnego porno..-westchnąłem patrząc na jego zafascynowaną minę.
-Manuuu.
-Nie, nie będę z tobą oglądał żadnych gołych bab czy facetów.
-Ale dlaczego?
-Bo nie oglądam.
-Wcale?
-Nigdy, teraz sio, idź się ogarnąć i widzimy się za trzydzieści minut.
-Jasne, będzie porno-zaśmiał się i zniknął za drzwiami.
Co go napadło z tym porno, to ja nie wiem. Wszystko wszystkim, w samotności mógłbym oglądać ale z nim?!
W życiu, never.
Stwierdziłem, że nie mam na co czekać, więc sam zabrałem czyste bokserki i udałem się do łazienki, gdzie następnie wszedłem pod chłodną wodę.
Potrzebowałem tego.
Wszelkie dziwne myśli zaczęły znikać, nie powiem, że nie, bo niektóre obrazy w mych myślach były cudowne.
Namydliłem całe ciało, które dokładnie umyłem, spojrzałem w górę, aby woda spłynęła po mojej twarzy. Wyszedłem spod natrysku, wycierając się, a następnie ubierając na siebie bokserki.
Wychodziłem akurat z pomieszczenia, kiedy nagle wleciał Gabriel, oczywiście bez pukania, a ja w tej chwili stanąłem jak wryty.
Stałem przed nim w samych boksach, czując jak płoną mi policzki.
Co za los..
Kurwa mać, nie. Odwróciłem się szybko i zabrałem z szafy koszulkę oraz jakieś dresy, które szybko na siebie wsunąłem, gdyż czułem jak moja męskość idzie w górę, ponieważ Gabriel wleciał tutaj w samych bokserkach i na szybko zakładał koszulkę.
Skierowałem swoje kroki w stronę łóżka i zabrałem laptopa na kolana, aby chłopak nic nie widział.
-Co tak szybko przyszedłeś?-zapytałem siedząc już w dogodnej pozycji.
-Wpadłem na pomysł, co do filmu.
-To siadaj i podaj tytuł..
Nie czekając długo chłopak usiadł obok i zabrał mi z nóg laptopa, przez co szybko chywciłem koc, kładąc go w miejsce, gdzie przed chwilą znajdował się komputer.
Chłopak wbazgrał Breaking Bad na netflixie.
-Serio będziemy patrzeć na narkotyki?
-Wszyscy polecają ten serial, czas go zobaczyć.
-No dobra, to włączaj-lekko się uśmiechnąłem.
Serial się zaczął, a ja oparłem się o ścianę, patrząc w ekran. Może w końcu zainteresuje mnie ten serial, podchodzę do niego już czwarty raz i nie mogę się przekonać. Zawsze po pierwszym odcinku mam już dość tego serialu, ale co poradzić? Mam złe wapomnienia z narkotykami, więc może to przez to? Sam nie wiem.
__________
Nie pytajcie jak, bo ja sam nie wiem, ale cholera, otwierając oczy oślepiły mnie promienie słoneczne, lecz to nie wszystko.
Patrząc w bok dostrzegłem twarz chłopaka, który był wtulony we mnie, z resztą ja w niego też, ale to jemu stał namiot w gaciach, a nie mnie.
Ostrożnie wyszedłem spod kołdry, którą byliśmy przykryci i spojrzałem na godzinę.
No super... przegapiliśmy lekcje, na dodatek śniadanie, a zaraz zacznie się obiad.
Szczerze, nie mam ochoty go budzić, wczoraj przesadziliśmy z ilością odcinków, a nie chcę aby on chodził zaspany. Najwidoczniej potrzebuje więcej snu, niż ja.
Kuśtykając zszedłem na dół po dwie kawy i wróciłem, o mało co się nie wywalając po drodze. Manuel ty niezdaro.
Odłożyłem kubki na biurko, a następnie obudziłem delikatnie Gabriela.
-Gabi...-szturchnąłem go lekko.-Gabriel, późno się zrobiło, wstawaj.
-Jeszcze pięć minut skarbie-mruknął i odwrócił się w drugą stronę.
-Gabriel!-rzuciłem w niego poduszką, na co on szybko podniosł się do siadu i spojrzał w moją stronę czerwony na policzkach.
-Dzień dobry śpiący królewiczu...-rzekłem lekko się uśmiechając.
715
Gaaaabi :(
Jaki badziew :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz