2.10.2019

Od Manuela CD Gabriela

Chomik, który miał na imię Chomik. Przyznam, że Gabriel nie jest asem w dziedzinie wymyślania imiom, przez co lekko się uśmiechnąłem na swą myśl. Zawsze może być asem w innej dziedzinie. Moje myśli zeszły na zły tor, tak samo jak ludzie, którzy nagle znajdują się na ciemnej stronie internetu.
Popatrzyłem na włochatą kulkę, do której nie pałałem miłością, z resztą jak do wszystkich gryzoni. Chomik, miał ciekawe ubarwienie, ale widok zasłoniła mi dłoń chłopaka, który wetknął ją do mieszkania stworka. Nie dziwię się w takim razie, że chciał go ujebać.
Rozejrzałem się po ciemnym, solidnie zbudowanym biurku, które się śmwieciło jak psu jajca i dostrzegłem pudełko ze smakołykami dla chomika, więc je zabrałem i wziąłem dwa orzeszki, które podałem mu, również wkładając dłoń do klatki. Zwierzak nie zaatakował mnie tylko wsadził sobie przysmaki w policzki i poszedł do domku, aby zakopać się w trocinach.
-Chomiki cię jednak nienawidzą-cicho się zaśmiałem, widząc minę Gabriela, ten jednak był tak zamyślony, że patrzył na ścianę, a może na coś konkretnego? Kurwa za niski jestem, aby to dostrzec.
-Ziemia do Gabriela, lot w kosmos został odwołany-rzekłem machajac mu przed twarzą.
-Yy..co?
-Nico-westchnąłem wywracając oczami-jesteś aż tak zmęczony? Masz worki pod oczami jakbyś nie spał przynajmniej dwa dni-rzekłem siadając na biurku, które mam nadzieję się pode mną nie zarwie. Skrzyżowałem ręce na klatce i patrzyłem na Gabriela z lekko uniesioną brwią, lecz ten nadal był jakiś nieobecny.
-Czy ty się nadal obwiniasz?-zapytałem w końcu.
-Możliwe.
-Na cholerę o tym myślisz, to ja byłem głupi. Nie ma w tym twojej winy, nie kierowałeś moją dłonią.
-Wyszedłem bez sło...-miałem dość nie dojdziemy do porozumienia, każdy będzie stawiał szalę winy na swoją stronę. Nie czekając dłużej pocałowałem go, gładząc jego idealnie gładki policzek, jeny.. gdybym ja tak się ogolił wyglądałbym jak dzieciak.
W tym pocałunku, który o dziwo był odwzajemniony, starałem się mu przekazać wszystkie emocje jakie mi tylko towarzyszyły.
W pewnym momencie, poczyłem jak dłonie Gabriela oparły się o blat biurka, na którym spoczołem, przez co ten przywierał bardziej do mnie ciałem.
Nie pozwilłem mu na dłuższą zabawę, przerywając pocałunek.
-To miało być tylko po to abyś się zamknął-lekko się uśmiechnąłem patrząc mu w oczy.
-Wredny jesteś-rzekł robiąc obrażoną minę.
-Ja? W życiu! Ludzie musieli ci się pomylić, jestem grzeczny niczym baranek-mruknąłem i wstałem z mebla-Teraz wybacz, idę z bestią na dwór-powiedziałem odwracając się na pięcię w stronę prostych drzwi, które były wykonane na zamówienie pewnie w jakiejś Ikei.
Wychodząc z pomieszczenia, w którym pomieszkuje Gabryś, poczułem lekką ulgę, ponieważ tam atmosfera robiła się ciężka, a ja wolę mieć trochę luzu.
Zacznijmy z resztą od tego, że Gabriel średnio wie, jak obchodzić się z chłopakiem. Cóż będąc cały czas hetero i lecieć na laski, które nie dość, że mają dwa otwory, gdzie może wetknąć swój miecz, to ja nawet nie wiem czy był z jakąś kobietą w związku trwającym dłużej niż jedną noc.
Przecież nie stanę jak debil przed nim i nie zapytam się go o to. Nie teraz.
Otworzyłem drzwi od pokoju i zastałem totalny syf na łóżku. No tak, brak zwracania uwagi się odzywa.
-I po cholere wytarłeś pysk w tą pościel?-spojrzałem na psa, który siedział zadowolony na łóżku, a po chwili zaczął na mnie szczekać, dając znak, że chce się bawić.
Proteo, czy ty kiedyś będziesz normalny?
-Chodź, idziemy biegać-rzekłem, a po chwili pies stał już przy drzwiach, chcąc wesoło merdać ogonem, lecz mając go szczątkowego chodził cały jego czarny zad.
Wziąłem odpowiednie buty i zarzuciłem grubszą bluzę, po czym umieściłem w swoich uszach słuchawki, a do kieszeni spodni wsadziłem telefon.
Wyszedłem z pomieszczenia szykując sobię playlistę z piosenkami, które będą mi towarzyszyły.
Przekraczając próg akademika, nacisnąłem przycisk play, a w mych uszach rozgościł się głos Nightcoru, który w oryginale był śpiewany przez Thousand Foot Krutch, a jego tytuł to "Courtesy Call".
Lubię każdy gatunek muzyki, jeśli pominiemy fakt, że Disco Polo jest jakimś tam gatunkiem.
Ruszyłem truchtem przed siebie, wiedziałem, że moim celem na dzisiaj jest przebiegnięcie takiej trasy, na ile wystarczy mi piosenek. Nie obchodziła mnie rana, gdyż była zaklejona w taki sposób, że nie sprawiała bólu, kiedy wykonywałem jakieś ruchy nogami.
Pies był w siódmym niebie mogąc się wybiegać, przez co załatwiłem dwie sprawy jednocześnie, choć wcześnien chciałem iść na siłownie, ale spodnie dresowe są w praniu, a nie ubiorę którtkich spodenek, bo widoczny będzie wystający kawałek gazy, czy też plastra. Wolę nie ryzykować wezwania mnie do dyrekcji, a następnie telefonu do Anastazji, która chyba by mnie zabiła na miejscu, gdyby się dowiedziała co zrobiłem.
Nie powiem, że nie ale wtedy miałem też myśl wyciągnięcia sznurowadel i powieszeniu się na klamce od drzwi, klęcząc.
Manuel, skończ. To się stało koniec, nie myśl teraz o niczym innym, nie ma.to najmniejszego sensu. Na razie nie chcę się zabić.
-Obyś kurwa nie próbował!-w głowie miałem wręcz krzyczącego Gabriela, który patrzył na mnie z pogardą.
__________
Wracając już do akademii, czułem, że mi zaraz palce odpadną. Zrobiło się cholernie zimno, choć dopiero wybijała szesnaata trzydzieści osiem.
Piosenki, skończyły mi się jakiś czas temu, więc stwierdziłem, że wrócę idąc, aby się gdzieś nie wyjebać na głupi pysk, lecz oczywiście to się nie sprawdziło.
Odwróciłem się, słysząc w zaroślach szelest, gdyż wracałem przez las. W tym momencie nie patrzyłem pod nogi, tylko spoglądałem na krzaki, aby przypadkiem, nie wybiegł na mnie jakiś dzik, czy inne leśne zwierzątko, jak na przykład Zajec Morderca ze swoją bandą Zabójczych Sałnek w Stłingach i Jejońków w boksełkach. Nie mam ochoty, na spotkanie tych białodupców, przed swoim nosem.
Jak na złość, po dłuższej przechadzce, gdzie co chwilę patrzyłem za siebie, wyjebałem się o jakiś wystający konar. Skąd to kurestwo się tutaj w ogóle wzięło?
Jak na złość zaczęła mnie boleć kostka, która niefortunnie się wykręciła.
Proteo, zaczął ostro ujadać, więc spojrzałem na niego, a następnie za siebie, aby po chwili dostrzec dzikiego konia, przynajmniej na takiego wyglądał.
Gniade zwierze prychnęło na psa, kiedy ten zaczął warczeć i uciekło w stronę lasu. Co tu się właśnie odwaliło?
Wstałem, otrzepując się ze zbędnego białego puchu, po czym z ubolewaniem ruszyłem w stronę akademii.
__________
Widząc schody, które muszę pokonać opadły mi ręce. Nie było ich wcale aż tak dużo, lecz z bolącą kostką będzie się na pewno gorzej po nich wspinało.
Dochodząc do pokoju otwarłem drzwi, a następnie zabrałem ubrania z szafy, po czym udałem się do łazienki, pod prysznic.
Nie mam ochoty śmierdzieć jak cholera.
Po wymyciu się, popatrzyłem na kostkę, która lekko spuchła, więc zrobiłem sobie okład. Na szczęście, na bandażowanie kostki ten wkurzający pies nie ujada.
Wyszedłem stamtąd zadowolony, zabierając swój ulubiony kubek z napisem Marvel, który pod wpływem ciepła, zmienia się na "Nienawidzę DC", a następnie ruszyłem w stronę kuchni, z zamiarem zrobienia sobie kiślu, którego dawno nie jadłem.
Kiedy miałem już zalewać swój kubek, koło mnie pojawił się Gabriel.
-Coś potrzebujesz?-Zapytałem patrząc na niego.
-Zastanawiam się, co do mnie ma twój pies, ale wlazł mi bezapelacyjnje do pokoju.
-Boże..Przepraszam za niego, to zwierze jest strasznie upierdliwe jeśli chodzi o pieszczoty. Z resztą wyszedłem tylko na chwilę...-zalałem sobie kisiel i chwyciłem za łańcuszkową obrożę psa, który siedział obok chłopaka.
-Co tobie odwala ostatnio?-warknąłem patrząc na zwierzę z pogardą, więc ten się położył, więc go puściłem, gdyż nie mam ochoty się tak nachylać.
-Jakieś plany na później?-zapytałem, biorąc kubek w dłonie.
-Raczej nie, choć kto wie.
-Zawsze można coś wymyślić, nawet granie w państwa, miasta-zaśmiałem się i ruszyłem w stronę pokoju, zostawiając stojącego chłopaka przy kuchence.
-Dlaczego lekko utykasz?
-Wyjebałem się, kiedy byłem z psem..-zawołałem zwierze, które ruszyło za mną, a następnie zniknęliśmy za drzwiami.

Ja: To co, jakieś pomysły?
Wysłałem wiadomość do Gabriela i czekałem na jego odpowiedź.

1278
Wybacz, za to dziadowe opowiadanie.
Gabiii? ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz