Gdy te słowa wyszły z jego ust zaprzestałem jakichkolwiek ruchów. Spojrzałem na blondyna, by się upewnić, że wszystko dobrze usłyszałem. Leżałem analizując jego twarz dobre parę minut. Gdy na jego usta wpłynął leniwy uśmiech natychmiastowo podniosłem się do siadu i zacząłem cieszyć się jak głupi. Gdy początkowa euforia minęła złożyłem delikatny pocałunek na jego ustach ciągle się uśmiechając.
-Teraz już się ode mnie nie uwolnisz.- zaśmiałem się.
-Nie mam zamiaru.
Blondyn oplótł ramiona wokół szyi bruneta przyciągając go do siebie. Skradali sobie bezbronne jak i te mocniejsze pocałunki. Nie przeszkadzał im pies napastujący chomika, ani krzyki z korytarza. W tej chwili była tylko ta dwójka przy sobie. Powrócili do realnego świata dopiero, gdy po pokoju rozbiegł się trzask i wesołe szczeknięcie psa. Gabriel szybko poderwał się z łóżka i złapał psa.
-Ratuj Chomika!
Blondyn wstał i podniósł klatkę ustawiając ją bardziej z tyłu biurka. Brunet założył ręce na biodra i stwierdził:
-Weź mu kup suczkę czy coś. Niech mi nie napastuje chomika.
-Ja mu starczam.
-Od dzisiaj starczasz tylko mi.- prychnął.
Wyższy położył ręce na biodrach Manuela i przyciągnął go do siebie. Zbliżył usta do jego warg ledwie je muskając i powiedział:
-Muszę posprzątać.
Niższy spojrzał na niego z wyrzutem i odpowiedział:
-Zjebałeś atmosferę.
-Ups. Ale serio muszę to posprzątać.- powiedziałem.
Wyciągnąłem z jednej z szafek worek na śmieci i szufelkę po czym zmiotłem wszystko do worka.
-Jeszcze raz tykniesz mi Chomika to ci załatwię kastrowanie.- fuknąłem.
Pies jakby zrozumiawszy moje słowa poszedł na dywan i położył się z dala mojego pola widzenia. Podszedłem do chłopaka i przytuliłem siadając na łóżku.
-Co ty taki przytulaśny?
-Muszę nadrobić te dwadzieścia trzy lata bez tulania.
-Dwadzieścia trzy?
-Jesteś pierwszą osobą nie na jedną noc.
Chłopak popatrzył się na mnie jak na kosmitę.
-Naprawdę?
-Nie, na niby. No tak!
-Nie spodziewałem się tego.
Wtuliłem twarz w szyję chłopaka i zaciągnąłem się jego zapachem. Mógłbym tak leżeć i leżeć, jednak pies był innego zdania. Wskoczył na łóżko i położył się nad naszymi głowami.
-Chyba go nie lubię.
-Proteo złaź.- powiedział blondyn.
Pies spojrzał się na nas spod byka, ale wykonał polecenie. Jednak usiadł za to przy łóżku i patrzył się przeszywającym wzrokiem.
-Nie dotknę cię jak się tak patrzy.
-Przecież nic nie zrobi.
-Ale popatrz na niego. Ma wzrok mordercy!
-Przesadzasz.
-Manuel zabierz go.
-On nic nie robi!
-On się p a t r z y.
-To tylko pies.
-Manuel. Błagam cię.
Chłopak westchnął i wyszedł z psem by po chwili wrócić. Położył się obok mnie na łóżku.
-Od razu lepiej. Nie sądzisz?
Blondyn jedynie coś tam mruknął w odpowiedzi. Po chwili poczułem jak wdrapuje mi się na brzuch i przyczepia się niczym małpka. Chłopak lekko się podciągnął do góry i zaczął szukać moich ust. Żeby się z nim podroczyć podniosłem głowę lekko do góry, by nie mógł dosięgnąć. Jednak chłopak zrezygnował z wysilania się i najzwyczajniej w świecie poruszył biodrami przez co z moich ust wydał się pomruk. Niemalże od razu poczułem jego usta na swoich. Lekko się uśmiechnąłem, a moje ręce powędrowały na tyłek chłopaka lekko ściskając pośladki. Przygryzłem lekko wargę chłopaka prosząc o francuski pocałunek. Nie musiałem długo czekać gdyż już po chwili pozwolił mi na to. Jednak nie trwało to długo, bo już po chwili odczepiliśmy się od siebie ze śmiechem.
-To było ohydne.
-Nigdy więcej.
Po tym krótkim oznajmieniu wróciłem do ust chłopaka, którego po chwili obróciłem tak, że leżał pod spodem co nie trwało długo gdyż chłopak ponowił mój ruch. Dość ciekawe, jeszcze nikt nie próbował mnie dominować. Wplątałem ręce we włosy chłopaka przyciągając go bliżej po czym moje ręce zawędrowały na jego uda. Podniosłem nas tak, że siedzieliśmy i zająłem się koszulką blondyna, której po chwili nie było. Moje ręce wędrowały po jego klatce piersiowej i plecach badając każdy zakątek. W podobny sposób po chwili mój materiał też leżał gdzieś z boku. Dłonie chłopaka zawędrowały na moje ramiona i chciały sunąć na łopatki, lecz je zatrzymałem. Wolę nie widzieć jego twarzy pełnej obrzydzenia, gdy dotknie jakiejś ze szram. Po chwili poczułem jak nogi chłopaka owijają się wokół mnie. Moje ręce jeździły po całej długości nóg chłopaka. Zjechałem ustami na szyję chłopaka gdzie zostawiłem po sobie mały ślad i wróciłem do ust. W sumie było już późno.
-Pora się umyć.- powiedziałem w usta chłopaka.
Tak, wyczucie czasu to moje drugie imię.
Manu?
720 słów.
Możesz bić. Nie jestem kobietą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz