Skończywszy szorować zęby, oznajmiłem mojej pięknej dziewczynie, że idę do siebie w celu ubrania jakiś przyzwoitych rzeczy.
Ta pokiwała tylko głową, że rozumie więc bez większego zastanowienia wyszedłem z pokoju, udając się do swojego, w którym przebywam coraz rzadziej. Nie mam czasu, aby tutaj siedzieć. Zawszw znajdzie się coś, co mam do zrobienia czy też mamy, bo Venus stwierdzi, że idziemy do niej. Fakt, ona ma wygodniej, bo posiada większe łóżko, przy czym moja jednoosobówka wysiada.
Stanąłem przed komandorem i zacząłem zastanawiać się, co mam włożyć na siebie.
Odwróciłem głowę, aby sprawdzić pogodę za oknem. Cóż padający śnieg nie jest tym co chciałem zaobserwować.
Wzdychając postawiłem na granatową koszulę z czerwoną wstawką na kołnieżyku. Do tego dobrałem czarne jeansy i szare buty.
Ten zestaw rzuciłem na krzesło, udając się do łazienki, pod prysznic, gdzie przed wejściem do kabiny pozbyłem się ortezy.
Ciepła woda spływała wolno na moje ciało, które ulegało wielkiej przyjemności. Potrzebowałem tego jak nigdy.
Po upływie dziesięciu minut wyszedłem i wytarłem dokładnie całe ciało, gdzie kolejnym ręcznikiem przepasałem się.
Przed wyjściem stanąłem na przeciw lustra i przejechałem dłonią po swoim poliku.
Zaczynam lekko drapać, ale pierdole, dzisiaj się jeszcze nie golę.
Zobaczywszy swoje włosy, które stały w każdą stronę świata, chwyiciłem za grzebień i zacząłem je układać, aby jakoś się prezentowały.
Kiedy zakończyłem układanie niesfornych włosów, wyszedłem z pomieszczenia i ubrałem się w wybrane wcześniej ubrania.
Nawet nie pytam skąd mam bokserki ze znaczkami Batmana.
***
Będąc gotowym ruszyłem w stronę pokoju dziewczyny, gdzie po drodze spotkałem Leonarda w dupe jeża kopanego.
- To coś stojące koło mojego najlepszego konia to twoje? - zapytał, a ja musiałem się chwilę zastanowić o co mu chodzi, lecz po chwili doszedłem do wniosku, że Terror stoi również koło Attacka.
- Tak, a co?
- To gówno psuje reputacje mojemu koniu, wszyscy zamiast patrzeć na mego Attacka, spoglądają na te siwo brudne gówno.
- Wow.. Leo, mocne słowa jak na dziewięciolatke - rzekłem niewzruszony jego postawą.
- Jak na kogo? Przesłyszało mi się czy ty wyraziłeś się do mnie w formie żeńskiej.
- Zgadza się Leokardio, zachowujesz się jak baba, to tak będę mówił - uśmiechnąłem się chytrze, na co ten poszedł w swoją stronę, nazywając mnie przy okazji dzbanem.
Leoo, o nie jak mnie to zabolało, zaraz umrę.
W duszy pękałem ze śmiechu, a na twarzy widniał spokój, który o dziwo nie zszedł spotykając tego ciecia wenerycznego.
Wszedłem do pokoju Venus, na co ta tylko pokazała mi, że akurat z kimś rozmawia i mam czekać.
- Tak mamo, wszystko jest dobrze.. - odwróciła się w moją stronę i wywróciła oczami, słuchając dalej swojej matki.- Tato, oszalałeś, nie będę ci na to odpowiadać! - krzyknęła ewidentnie lekko zawstydzona.
Venus przy tej rozmowie bardzo się nudziła, a ja nie chciałem podłuchiwać, więc podszedłem do okna, które otworzyłem, a następnie wyciągnąłem papierosa i zapaliłem.
Venus gadała, gadała i jeszcze raz gadała.
Nie wiem o czym i chyba wolę nie wiedzieć.
Kiedy skończyła swą rozmowę, podeszła do mnie i zabrała mi papierosa, zaciągając się raz, po czym wyrzuciła go.
- Nie pal - rzekła i zaczęła wciągać buty.
- A to był taki dobry papieros.. - westchnąłem udając zawiedzionego, a następnie podszedłem do dziewczyny i przytuliłem ją od tyłu, mrucząc do ucha.
- Teraz moja pani, jedziemy do restauracji pod złotymi łukami, a wieczorem sprawię ci przyjemność - powiedziałem uwodzicielsko, przygryzając delikatnie jej płatek ucha.
- Jesteś niewyzyty - mruknęła i odwróciła się do mnie.
- Ja? A czy ja sam sobie lody robie? - uniosłem lekko brew śmiejąc się, przez co dostałem kuksiańca w bok.
- Nie skomentowałaś, więc chyba nadepnąłem na czuły puntk.
- Alves, nie bądź jak mój ojciec - rzekła z uśmiechem.
Nasz kolejny cel to Mak, do którego pojechaliśmy samochodem Venus, gdyż uparła się, że ona prowadzi i chuj ją to obchodzi. Ja tylko w geście obronnym uniosłem ręcę do góry i nie sprzeciwiałem się jej.
***
Powróciliśmy do IHA, po ponad godzinie, ponieważ Ves stwierdziła, że jest przecena w Sephorze i musi mieć te kosmetyki. Kiedy zobaczyła niski rachunek przy kasie prawie się popłakała, gdzie wychodząc na parking, wtuliła się w mój tora i rzekła:
- T..Ten rachunek jest taki niski, boże jakie to piękne! - znów ten jej nastrój. Zamęczę się z nią przez to.
Ja słuchając przez kolejne pięć minut jaki ten puder jest cudowny, odpłynąłem myślami gdzie indziej, bo nie znam się na tym ani trochę.
Wysiadając z samochodu stwierdziłem, że widzimy się później, gdyż muszę posprawdzać Maile i inne gówna.
Oczywiście przed pójściem do budynku, wyciągnąłem Terrora i ruszyłem z nim na padok.
- Widzę prowadzisz gdzieś tą swoją kobyłę, czyżby na kabanosy?
- Nie Leo, na kabanosy, to twój Attack lepiej się nadaje.
W tej chwili nawet nie zdąrzyłem zareagować, a Terror kopnął w kolano Leosia, gdy ten przechodził koło jego zadu.
- Ups.. - rzekłem i ruszyłem dalej zostawiając tak, krzyczącego wyzwiska w moim kierunku Leonarda.
***
Powoli dochodziła godzina osiemnasta, więc po swojej pracy, ruszyłem do pokoju Venus. Przekraczając próg jej królestwa, zobaczyłem ją wpierdalającą żelki i gapiącą się w jakiś tekst na laptopie. Przy okazji zakluczyłem jeszcze drzwi.
- Książkę piszesz? - dosiadłem się do niej i ukradłem jej żelka.
- Łapy precz, to moje - zrobila smutną minkę, a następnie dodała - czytam książkę. Ciekawa, taka o dzieciach, które wyglądają jak ludzik z Michelina.
[UWAGA 16+]
W tej chwili miałem ochotę sprzedać sobie soczystego facepalma, jednak się powstrzymałem i przyłozyłem dłoń do czoła Ves,, gdzie zabrałem od razu rękę udawając, że wręcz płonie.
- Czasami zastanawiam się, skąd ja wytrzasnęłam takiego głupka - zaśmiała się.
- Daleko szukać nie musiałaś - mruknąłem po czym zamknąłem laptopa i odstawiłem go wraz z żelkami na szafkę. Moje dłonie powędrowały na jej ramiona, przez co zmusiłem ją do położenia się.
Nie cackając się dłużej wsunąłem dłoń pod jej bluzkę i odpiąłem stanik, który nie był tam w tej chwili potrzebny, przez co wylądował wraz z koszulką na podłodze.
Zacząłem pieścić jej piersi, przez co z ust dziewczyny zaczęły wydobywać się różne dźwięki. Przygryzałem lekko jej sutki, czy pieściłem dłonią.
- Diegoooo - przeciągnęła ostatnią literę mojego imienia.
Nie zwlekając zbyt długo sprawilem, że jej spodnie zniknęly, więc zacząłem się z nią droczyć przez materiał majtek.
Ona się niecierpliwiła, przez co zaczęła błądzić dłońmi po moim ciele.
- Rączki za siebie, bo będę zmuszony dręczyć cię dłużej... - rzekłem, a następnie zjechałem językiem do jej majtek, które zsunąłem zębami.
Dziewczyna była już mokra, więc ja tylko chwyciłem w dłonie jej pośladki unosząc ją trochę w górę a następnie zacząłem zmysłową zabawę językiem.
Bawiłem się nią, moje wolne ruchy miały ją przygodować do tego, że zaraz będzie coś innego. Nie zastanawiając się dłużej chwyciłem w jedną dłoń oba jej pośladki, a następnie jeden z moich palcy wylądował w jej środku. Naciskałem na ścianki, chciałem aby czuła pdzyjemność, po czhwili dołączyłem drugi palec, a ustami zacząłem ssać jej wargi, lekko je liżąc.
- A..ah.. - to można było usłyszeć najczęściej z ust dziewczyny.
Kiedy minęły trzy minuty, pozbyłem się palcy, więc wszedłem w nią językiem.
- Boże swięty, Diego.. - mruknęła cicho jęcząc.
Zacząłem toczyć okręgi, przez co wyczułem, że jej mięście zaczynają pulsować.
Nie minęła chwila, a dziewczyna jęknęła, a ja mogłem wyczuć jej lekkie skurcze, lecz nie pozwoliłem na to aby jej orgazm zakończył się zbyt szybko.
Kiedy skończyłem i wyszedłem z niej, lekko się uśmiechnąłem, a po jej twarzy widziałem, że jej orgazm jeszcze trwa.
Pocałowałem ją i rzekłem:
- Moja piękna... - po tych słowach poszedłem do łazienki i jak na złość, ktoś zapukał do drzwi...
1199
Venuuusik? ;3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz