2.16.2019

Od Manuela CD Gabriela

Słysząc słowa Gabriela, które dotyczyły Proteo, wręcz skisłem, przynajmniej tak mówi młodzież w tych czasach, znaczy tak mnie się zdaje. Potwierdzę, że pinczery występują w takim samym umaszczeniu co dobermany, ale proszę was. Widzicie tu porównanie jakieś konkretniejsze? Chociaż, gdyby dłużej się zastanowić, to faktycznie, Pro ostatnio jest strasznie irytujący. Jedyny bonus z tego wszystkiego jest taki, że pinczer ma maksymalnie trzydzieści centymetrów na łapkach, a moja, kochana bestia, jest o trzydzieści siedem centymetrów wyższy niż te małe irytujące wypierdki.
Uśmiechnąłem się do chłopaka i zaczęliśmy naszą podróż powrotną, która nie trwała za długo, gdyż ja myślałem, że jest o wiele cieplej, przez co ucierpiałem, bo wręcz zamarzałem. Co za los. Tak się kończy ubieranie tylko głupiej rozpinanej bluzy. 
-Daj mi chwilę, wpadnę do ciebie najwyżej zaraz, ale pierw się odmrożę.
-Jasne, na spokojnie, widzimy się za jakiś czas-rzekł z uśmiechem i poszedł do siebie, a ja spojrzałem na psa z wielką pogardą. 
-Ty mała cholero, jak ty tak możesz psuć tak piękne chwile?-rzekłem a pies dwa razy zaszczekał. 
-Jeszcze mi pyskujesz? Wykastruję cię, to będziesz chodził jak w zegarku-warknąłem, a zwierze poszło schować się pod biurko. 
Ha! Trafiłem w jego słaby punkt. Tak Manu, gadaj z pieskiem, wtedy nikt za wariata cię nie uzna. Gratuluję.
Pozbyłem się mojego wierzchniego odzienia, po czym skierowałem swoje kroki do łazienki, aby zażyć ciepłego prysznica. Tego właśnie mi było trzeba, potrzebowałem wody, która otuli moje ciało niczym ciepły kocyk. 
Manuel, co to za porównania?
Stałem tak pod natryskiem z dobre piętnaście minut, gdyż chciałem się też odprężyć, a to była jedna z wielu opcji. 
Wychodząc na kafelki, przepasałem się ręcznikiem, patrząc na siebie w lustrze, jednak to co zastałem, to tylko i wyłącznie bóbr na twarzy i burdel, zwany również włosami. 
Westchnąłem na swój widok i chwyciłem za maszynkę, zastanawiając się jeszcze kilka razy, czy aby na sto procent pozbyć się zarostu. 
-Chuj, raz się żyje-rzekłem pod nosem i przystąpiłem do działania. Maszynka, jechała równo, choć zatrzymałem się kiedy stwierdziłem, że nie ogolę się do końca, bo będę wyglądał jakby Gabriel miał u boku jakiegoś szesnastolatka. 
Co ja w ogóle odwaliłem?
Fakt, faktem.. Broda nie kutas, odrośnie. 
Wzruszyłem ramionami i wyszedłem z pomieszczenia w celu ubrania się w trzy czwarte spodnie w kolorze czarnym i koszulkę, która była bordowa. 
Stylistą nie jestem, nie umiem wybierać w ciuchy, ale myślę, że nie wyszło tak tragicznie.
Kiedy skończyłem, strojenie się, wróciłem jeszcze do pomieszczenia, w którym byłem uprzednio i poprawiłem włosy. 
-Manu, wyglądasz jak niedojebana dwudziestka,na dodatek tak sensownie niedojebana.
Kiedy wypowiedziałem te słowa, stwierdziłem, że nie ma co się dalej patrzeć w lustro, tylko czas iść do Gabriela. 
Zostawiając Proteo w pokoju, zapukałem do chłopaka, który od razu powiedział abym wchodził. Hm.. Gabi, ciekawa propozycja. 
Manuel, stap plis stap. 
Nadusiłem klamkę i otwarłem te wrota z ikły. Chłopak, popatrzył na mnie powątpiewająco, a następnie zadał pytanie.
-Chłopcze, nie pomyliłeś pokoi? 
Gabriel, dzięki utwierdzasz mnie właśnie, że wyglądam jak debil. 
-Dzięki Gabryś, jesteś kochany...-rzekłem a następnie usiadłem koło niego. 
-Manu?
-Nie, Antonio Banderas-wywróciłem teatralnie oczami.-Tak, barwo. Gratuluję za spostrzegawczość. 
-A, dziękuję-zaśmiał się. 
-Chodź tu-mruknąłem, wtulając się w niego.-Pozbyłem się szczekającego wypierdka-powiedziałem mu w kark. 
-W końcu. 
Nie musiałem nawet na niego patrzeć, aby widzieć, że na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, zdradzały go jego kości policzkowe. 
Pocałowałem go w policzek, lecz to długo nie trwało, gdyż obaj przenieśliśmy się do ust. Gabriel, kurwa jak ty dobrze smakujesz.
Z pocałunku na pocałunek, nasze usta poruszały się coraz bardziej namiętnie. 
Z każdą sekundą, zerżnął bym go na dziesięć różnych sposobów, o ile bym je wymyślił. 
Manuel, twoje myśli zachodzą za daleko. 
Siedząc tak przyklejeni do siebie, żaden z nas nie zwrócił uwagi, na jedną rzecz. 
W drzwiach stała Venus, kuzynka Gabiego, która patrzyła na nas jak by zobaczyła ufoludki. 
Przerwałem nasze pocałunki, kiedy ją spostrzegłem, więc pytający wzrok Gabriela padł na mnie. 
-Venus, do ciebie-rzekłem i obserwowałem reakcję chłopaka, choć sam nie czułem się komfortowo mając stojący maszt w spodniach. 
-Ty kupsztalu, kurwa puka się!
-Pukałam, nie usłyszałam odpowiedzi, więc wolałam zobaczyć czy ci nic nie jest-uśmiechnęła się głupio, a ja siedziałem i starałem się zrozumieć ich tok rozumowania.



697
Gabi? ;3
Zabij mnie za to badziewie, dziękuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz