2.16.2019

Od Manuela CD Gabriela

Moje powieki robiły się coraz cięższe, nie umiałem powstrzymać organizmu, od pomysłu snu, więc w końcu one opadły bezwładnie, a ja zasnąłem. Nie znudził mnie film, po prostu dobiło mnie wykończenie organizmu, choć pewnie psychicznie bardziej. Wolę też się wyspać przed zajęciami z jazdy, choć pominę chuba te ujeżdżeniowe, gdyż ja nie rozumiem z tego praktycznie nic, a Hunter Of Human Hearts tym bardziej. Ten koń jest jak wino z wiekiem staje się lepsze, choć ubolewa powoli na nogi i nie uczy się tak prędko, a ja nie chcę go forsować. Gdybyście wiedzieli ile bym dał za dobrego konia, który nie jest miksem miliona ras. Fakt, też nie chcę się za szybko pozbywać Huntera, póki żyje to dobrze i niech tak będzie.
Otworzyłem oczy dość wcześnie, bo godzina szósta nie jest wcale taka późna. Chłopak spał dalej więc wyrwałem się lekko z jego uścisku, po czym cmoknąłem go w czoło, mówiąc, że idę się ogarnąć.
Nie wiem czy słyszał, ale przynajmniej mam to z głowy, bo mówiłem gdzie idę.
Wyszedłem z pokoju i wszedłem do swojego, gdzie skierowałem kroki w stronę łazienki, a dokładniej pod prysznic.
Kiedy już odwaliłem poranną toaletę popatrzyłem na psa, który patrzył na mnie błagalnie.
-Daj mi chwilę, ubiorę się tylko co?
W tej chwili pies zaszczekał, więc lekko się uśmiechnąłem na jego reakcję i zacząłem się ubierać.
Bokserki z Batmanem, granatowy tank top i jeansy. Będzie dobrze.
Wcisnąłem na nogi ocieplane trampki i wziąłem z wieszaka kurtkę, biorąc przy okazji piłeczkę tenisową dla zwierzaka.
-Chodź..-rzekłem i ruszyłem z Proteo na dwór.
Rzucając mu już enty raz piłeczkę, usłyszałem dźwięk telefonu. Spojrzałem na wyświetlacz i zobaczyłem imię mojej siostry, więc odebrałem.
-Co ty chcesz o tak wczesnej godzinie?-rzekłem patrząc na lecącego psa w stronę piłki.
-Manuel, wybacz, że rak długo trwał transport quada.
-Nie ma problemu, miałem zajęę.. apsik!cia.., więc nie mialbym czasu.
-Chory jesteś?
-Boże dajcie mi spokój z chorobami, to przeziębienie.
-Dajcie?-zapytała zaciekawiona.
-Daj, wybacz policzyłem cię z psem-rzekłem czerwieniąc się jak debil, bo nie chcę aby ona wiedziała, przynajmniej nie teraz.
-Dobra, jestem z quadem za dziesięć minut-rzekła śmiejąc się.
-Podczas jazdy się ni!..-przerwało mi rozłączenie połączenia.
Ty mendo cholerna.
-Peoteo, twoja najulubieńsza pani przyjedzie, będziesz ją męczył o rzucanie piłeczek czy badyli.
Postałem jeszcze chwilę i już miałem iść do budynku gdy usłyszałem klakson land rovera mojej siostry, więc odwróciłem się w stronę dźwięku.
Jestem ciekaw co zaraz zacznie wymyślać..
Dziewczyna wjechała na wolne miejsce parkingowe i otworzyła klapę samochodu, po czym ustawiła zjazdowe rampy.
-Daj ci pomogę łosiu jeden-podszedłem do niej z uśmiechem-cześć siostra.
-Cześć brat, jak się czujesz? Nie oszalałeś z wychodzeniem o tej gdzinie, wszystko dobrze, jak ludzie?
-Boże siostra, daj żyć. Wszystko okey, ludzie jak ludzie i tak nie gadam z nimi, a wyszedłem bo musiałem wywalić na zewnątrz Proteo-wszedem na pakę i chwyciłem kierownicę sprzętu, po czym odpaliłem i zacząłem powoli cofać, aby się nie zjebać.
Kiedy zjechałem już nadusiłem mocniej manetkę i posłuchałem ryku silnika, który jest tak pozmieniany, że żaden mechanik nie ogarnie go i stwierdzi, że to nie powinno już jeździć. Ups, przepraszam, że tak sobie przerobiłem ten silnik.
Siostra w tamtej chwili zatkała uszy, gdyż nie lubiła tego odgłosu.
-Przepraszam, musiałem-uśmiechnąłem się lekko i zgasiłem silnik.
-Jedziesz ze mną na jakieś sniadanie?
-Mam zaraz swoje i lekcje.
-No weź..
-Eh, co proponujesz?
-Naleśniki z czekoladą.
-Jadłem ostatnio.
-A kakao cię skusi?
-Dobra, namówiłaś mnie, ale idę odstawić psa i wjadę do garażu.
-Czekam.
Po tym od razu wprowadziłem maszynę do garazu i zabrałem z samochodu strój oraz kask, który leżał na siedzeniu.
Wszedłem do pokoju, zostawiając psa. Przy okazji wziąłem portfel i ruszyłem na zewnątrz.
***
Siedzieliśmy w jakiejś taniej knajpie i rozmawialiśmy o wszystkim co się dało, lecz ja cały czas miałem nadzieję, że dziewczyna nie zapyta mnie dokładniej o znajomych, bo co ja powiem?
Słuchaj Ana mam chłopaka..
Bez przesady, zabiłaby mnie, że jej od razu nie powiedziałem.
Zjedłem bułkę z jajkiem sadzonym oraz z bekonem, a za napój zabrałem kako.
Rozmawiając dalej z Anastazją o lekcjach usłyszałem dzwonek telefonu, więc spojrzałem na ekran i dostrzegłem napis "Ten łoś z pokoju obok♡"
Odebrałem telefon wstając od stołu, pokazując siostrze, że zaraz jestem.
-Cześć, gdzie jesteś?
-Hey, w knajpie na śniadaniu.
-Tak beze mnie?!
-Tak, jestem z siostrą, bo wpadła.
-To lepiej się pospiesz, trener nie jest zachwycony twoją nieobecnością.
-Kurwa, już ta godzina?!
-No a coś ty myślał, widzimy się na kolejnej lekcji-rzekł i rozłączył się, a ja nie zdołałem mu nawet nic powiedzieć, więc wróciłem do stolika, aby przekazać Anie, że muszę jechać, bo mnie zabiją jak nie stawię się na lekcje.
Więc nie czekając udaliśmy się ponownie do akademii.
***
Wbiegłem wręcz do stajni, aby wyszykować na szybko Huntera, ale zaskoczyły mnie dłonie ja mym pasie.
-Cześć kotek-mruknął mi do ucha, a ja podskoczyłem nie spodziewając się go tutaj.
-Cześć-odwróciłem się i szybko go cmoknąłem-Gabi, mamy dziesięć minut do lekcji, daj mi uszykować Hunrera na jazdę, błagam...
-Co będę z tego miał?-zapytał zmysłowo.
-Mnie.
-Tylko?
-A co chciałbyś jeszcze, mój zadek?
Zauważyłem na twarzy chłopaka wyszczerz.
-Nie licz na to-rzekłem czochrając go lekko, po czym wyrwałem się z jego objęć i robiłem co należało.
Skończywszy siodłanie Gabriel cmoknął mnie w policzek, a jak na złość w drzwiach pojawiła się moja siostra.
-Jak mogłeś się nie pochwalić?
-Ale czym?-zapytał skołowany chłopak.
-Tobą-odpowiedzieliśmy równo.
-Ana wybacz, ale ja się spieszę..
-Dobra, ja będę jeszcze przez kilka godzin, co powiecie na turniej w hokeja, jak skończycie lekcje? Podwiozę was. Ja z twoim przyjacielem na ciebie, co wy na to?
-Że ja mam sam grać na waszą dwójkę?
-Jeździsz na łyżwach tak jak skaczesz na nartach, więc zastanawiam się czy to był dobry pomysł-rzekła
-Czyli nie umiem.
Dziewczyna pokręciła tylko głową, bo ona naprawdę by chciała abym wrócił do skakania.
-Pytaj Gabriela, mi to jest obojętne-rzekłem.

Gabii?
Taki bez sens trochę.
982

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz