2.16.2019

Od Gabriela CD Manuela


Popatrzyłem się na dziewczynę jak na idiotkę.
-Żyję, możesz wyjść.- powiedziałem.
-A jednak.
-Szczyl twarz.
-Nie przeszkadzajcie sobie.- powiedziała po czym usiadła na krześle.
Mógłbym ją wygonić siłą, ale wiedziałem, że wstając naraziłbym na dyskomfort i siebie i Manuela.
-Ves, ja wiem, że cię takie rzeczy podniecają, ale proszę wyjdź.
Dziewczyna wydęła wargi i złączyła ręce w proszącym geście.
-Jak wyjdziesz to załatwię ci spotkanie z Peterem i kimś tam.
-O mój boże. Tak.
-To teraz wyjdź.- wskazałem ręką na drzwi.
Dziewczyna na szczęście ulotniła się. Spojrzałem na blondyna, który patrzył na mnie rozbawiony.
-Nie pytaj. To jeden z jej wielu fetyszy.
-Nie miałem zamiaru.- odparł.
-To na czym skończyliśmy?
Złożyłem pocałunek na szczęce chłopaka, a następnie na policzku. Jeździłem ustami po jego szyi oraz policzkach obdarowując je lekkimi pocałunkami. W końcu skończyłem drażnienie się i wróciłem do ust. Złapałem lekko jego dolną wargę, by po chwili pocałować chłopaka. Jak poprzednio nasze pocałunki robiły się coraz bardziej gorące. Moje jak i chłopaka ręce wędrowały po ciałach badając każdy zakątek. Muszę przyznać, że mimo tego, że chłopak był dość niski i drobny to miał wysportowaną sylwetkę. Do moich myśli zawitały wizje co można by robić bez zbędnych ubrań. Moja ręka wślizgnęła się pod bluzkę chłopaka, i gdy uświadomiłem sobie co robię odsunąłem się lekko.
-To idzie za daleko. Zaraz się nie powstrzymam.
-A masz się powstrzymywać?- spytał unosząc brew.
-Manuel, zaraz cię zerżnę tu i teraz jak nie skończysz.
Chłopak widocznie zaniemówił. Chyba się nie spodziewał takiej reakcji. Obróciłem się na plecy i przyciągnąłem do siebie blondyna. Przejechałem kciukiem po jego policzku i powiedziałem:
-Jesteś słodki bez tej brody.
-Wyglądam jak dzieciak.
-Bardzo przystojny dzieciak.
Telefon zaczął dzwonić na co westchnąłem i sięgnąłem po niego na szafkę.
-Czego?- spytałem.
-Wyścig o osiemnastej?
-No nie wiem.- powiedziałem z zawahaniem.
-Bedzie Jose.
-Jadę. Wyślij mi adres.
Po tych słowach się rozłączyłem i odrzuciłem telefon. Byłem zadowolony z faktu, że chłopak o nic nie pyta. Wolałem mu nie proponować wyjazdu, bo wiem jakby się to mogło skończyć. Niby skończyłem że ściganiem się, ale Jose to jest niedokończona sprawa, którą muszę dokończyć żeby w końcu skończyć z wyścigami na stałe. Poczułem po chwili dłoń chłopaka we włosach przez co lekko mruknąłem i przymknąłem oczy. Smyranie po głowie to najprzyjemniejsza rzecz tuż po drapaniu po plecach. Po paru minutach powiedziałem do chłopaka:
-Idziemy jeść.
-Dobra.
Wstaliśmy z łóżka i mieliśmy już wychodzić, gdy spojrzałem w lustro. Załamałem się swoim stanem. Cała pognieciona bluzka i rozczochrane kłaki. Opanowałem w jakimś stopniu włosy olewając koszulkę i wyszliśmy. Na stołówce było mało osób, więc nie musieliśmy się martwić o szukanie miejsc. Wziąłem do jedzenia naleśniki, podobnie jak Manu. Nad tym jak wyglądało jedzenie nie będę się zbyt mocno rozwodził, gdyż było to ciasto z nadzieniem zjedzone w ciszy.
-Będę musiał jechać z Venus zaraz. Wrócimy pewnie po dwudziestej.
-Okej.
Odłożyliśmy naczynia i poszliśmy na górę.
-Jak nie będziesz spać to przyjdę.- powiedziałem.
-Będzie już po wieczorynce. Na pewno będę spał.- powiedział ironicznie.
Uśmiechnąłem się lekko i zniknąłem za drzwiami. Od razu zacząłem szukać w szafie stroju na motor. W końcu wygrzebałem czarny kombinezon i kask i założyłem je na siebie. Pasował na ulał. Wyszedłem z pokoju i zadzwoniłem do Venus mówiąc, że jestem gotowy. Wprowadziłem maszynę z garażu i zaczekałem na dziewczynę, która już po chwili stała obok mnie.
-W drogę.
***
Dziewczyna i chłopak wjechali na teren starej fabryki. Dawno nie używany plac był teraz ogrodzony oponami dookoła, których była masa ludzi. Zaparkowali swoje motory na specjalnym miejscu dla zawodników i podeszli do znajomej już zgrai. Stał tam Ben, Peter i wspomniany wcześniej Jose. Każdy miał przy sobie dziewczynę tak skąpo ubraną, że więcej było im widać niż powinno. Chłopak przypomniał sobie, że kiedyś też tak robił i zrobiło mu się wstyd.
-A ty gdzie masz jakąś laskę?- spytał Jose.
Był on średniego wzrostu latynosem o wyraźnym kształcie twarzy.
-Nie bawię się. Dzisiaj tylko wyścig i wracam.
-Boisz się, że znowu cię spiorę?- spytał z przekąsem.
-Raczej na odwrót Alva.
-Chciałbyś Carramz. Do zobaczenia na torze.
Po tych słowach odszedł, a razem z nim jego zgraja.
-Mili jak zawsze.- powiedział brunet do kuzynki.- A ty z kim jedziesz?
-Z jakąś podstawową grupą. Dzisiaj nie szaleję.
Z głośników rozległ się głos prowadzącego to całe przedstawienie. Zostali zwołani pierwsi zawodnicy i został im oznajmiony regulamin, który miał dwa punkty:
1. Unikaj poważnych obrażeń.
2. Nie zabij siebie i innych.
Po paru minutach wszyscy byli ustawieni, a na środek startu wyszła brunetka z flagą w ręku. Gdy materiał poleciał do dołu wszyscy ruszyli z piskiem opon. Po zniknięciu wszystkich maszyn z pola widzenia przyszła pora żeby się ustawić. Gabriel odpalił swoją maszynę i wjechał na start. Razem z nim było jeszcze czterech typów. Gdy wcześniejsza grupa dojechała na metę nadeszła pora, by się przygotować. Brunet nachylił się do przodu i złapał pewniej kierownicę. Na środek weszła dziewczyna z flagą. Po opuszczeniu materiału w dół dodał gazu pozostając w tyle lekko za latynosem. Pozostała dwójka rywali siedziała mu na ogonie, lecz tym się nie martwił. Wyjechali w pierwszy zakręt gdzie zaczęła się zabawa. Dwójka z tyłu zaczęła się przepychać i zanim wyjechali na prostą jeden z nich już leżał na poboczu. Brunet jechał z równą prędkością nie dając się odsadzić przeciwnikowi. Wjechali w drugi zakręt, na którym obcy chłopak próbował go zepchnąć co się nie udało. W podobny sposób pokonał pozostałe sześć zakrętów i została im ostatnia prosta. Wjechał obok Jose i ruszył maszynę jak szybko umiał. Jednak latynos nie dawał tak łatwo za wygraną i szli łeb w łeb. Byli parę metrów od mety, gdy chłopak zauważył jak rywal kieruje się w jego stronę, by w niego uderzyć. Poczekał aż będzie wystarczająco blisko i nagle zahamował przez co młodzieniec wpadł w Jose. Gabriel ruszył z pełną mocą nie dając szans na zwycięstwo rywalom. Gdy zobaczył tłum idący w jego stronę z gratulacjami szybko pojechał do budki z wypłatami. Spotkał tam swoją kuzynkę, która skończyła chwilę wcześniej na innym torze. Obydwoje odebrali swoją należność i ruszyli w drogę powrotną.
***
Odstawiłem maszynę do garażu i poszedłem do pokoju. Opłukałem twarz z wszelakiego pyłu i kurzu po czym się przebrałem. Postawiłem na najzwyczajniejsze dresy i koszulkę. Usiadłem na łóżku i uśmiechnąłem się sam do siebie. W reszcie będę miał totalny spokój. Zgarnąłem telefon z szafki o napisałem:
Ja: Jak tam wieczorynka?
Manu: Byka super. Był nawet Kubuś Puchatek.
Ja: Czyli wychodzi na to, że nie śpisz?
Manu: Na to wygląda.
Ja: To ogarnij swój zgrabny tyłek, będę za pięć minut.
Nakarmiłem chomika, który już mniej się rzucał choć nadal patrzył na mnie podejrzliwie. Po ustalonym czasie poszedłem do pokoju chłopaka, do którego wszedłem uprzednio słysząc: "proszę". Popatrzyłem na chłopaka i powiedziałem:
-Hej przystojniaku. Składasz się z selenu, potasu i krzemu?
Chłopak popatrzył na mnie jak na idiotę i powiedział:
-Daruj sobie Gabriel. Nie jestem seksi.


Manu?
1130 słów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz