Idąc w stronę pokoju, wraz z Gabrielem, zastanawiałem się co się stało na dworze, to było dziwne, strasznie dziwne. Było mi wstyd za mojego psa, on nie powinien tak na ludzi skakać, szczególnie nie na takich jak Gabriel. Chłopak nie jest niebezpieczy, a wiem, że Proteo chciał tylko się pobawić, choć sam nie byłem przekonany czy pies, na pewno miał na myśli zabawę.
Lekko wzdychając wróciłem do tej sytuacji. Chciałem tylko pomóc Gabrielowi wstać. Nie spodziwałem się nawet tego, że chłopak pociągnie mnie za sobą, przez co wyląduje na jego torsie.
Widziałem, że patrzył na moją twarz, lecz ja nic się nie odzywałem, on też nie.
Jego wyraz twarzy był dla mnie zagadką, oczy miał jakby nieobecne, co było dziwne, gdyż zawsze wiedział co powiedzieć, a w tamtej chwili wydawał się niewinny i bezbronny.
W pewnym momencie czułem, że policzki zaczęły mi płonąć, gdyż nie miałem okazji wcześniej zobaczyć jego twarzy z bliska.
Mam tylko cichą nadzieję, że on tego nie zobaczył.
Było to dla mnie dziwne, na dodatek cholernie niezręcznie, gdyż wole facetów, ale powiedzmy sobie..Gabriel jest przystojny i inny. Wyróżnia się, wzrostem, piegami, gadatliwością. Z resztą też jestem inny. Na sto procent niższy! To jest dla mnie straszne. Nie wiem dlaczego nie mogłem odziedziczyć wzrostu po ojcu, a nie ten brzydki pysk?!
-Do zobaczenia-w tej chwili wróciłem na ziemie, słysząc te słowa.
-Do zobaczenia-odpowiedziałem, znikając za drzwiami, gdzie rzuciłem instrument na łóżko. Następnie, wziąłem ręcznik, pozostawiony na biurku, aby wytrzeć Proteo łapki.
Po tej czynności pozbyłem się kurtki oraz butów, które miałem na stopach.
Usiadłem na parapecie i zacząłem myśleć, nad tym co tutaj się dzieje. Te treningi, poznanie Gabriela. Wszystko jest dla mnie nowe, przez co chciałem to wszystko zrozumieć.
Wiem, że moja siostra załatwiła mi pobyt tutaj, ale co z tego, jak ja czuję się tutaj bardziej zagubiony niż byłem przed przyjazdem.
Czuję się tak przez to, że wszyscy się tutaj znają, a ja jedyną osobą, z którą nawiązałem jakąś dłuższą rozmowę, był Gabriel, ale czy chcę poznać kogoś jeszcze?
Jakoś rozmowa z kimś innym mnie nie kręciła.
Wzdychając ciężko, wszedłem do łazienki, aby obmyć twarz i dłonie, a następnie ruszyłem na kolację, chowając dłonie w tylnych kieszeniach spodnii.
Wszedłem do pomieszczenia, gdzie pierw rzucił mi się w oczy tłum, każdy stolik był zajęty. Pojebało was?! Czy nie mogliście usiąś razem?
Poszedłem po kanapki, a następnie spojrzałem jeszcze raz na ludzi, szukając wolnego stolika.
Nic z tego.
Ruszyłem w stronę Gabriela, bo siedział najbliżej po czym zapytałem czy mogę się dosiąść.
On kiwnął tylko głową, więc to uczyniłem. Żaden z nas nie powiedział ani słowa, więc zjadłem swój posiłek w ciszy.
Kiedy chciałem już wychodzić, ugryzłem się w język, po tych słowach:
-Robisz coś za godzinę, dwie?-zapytałem, modląc się teraz w duszy, aby powiedział, że ma plany.
-Nie wiem jeszcze, a co?
-Przejdziemy się?
-Zobaczę, jak mi nic nie wypadnie, będę przy wejściu-rzekł, a ja po tych słowach zniknąłem ze stołówki, przerażony swoim pomysłem.
Manuel, coś ty wymyślił znowu?
Idiota z ciebie, wiesz?
Wchodząc do pokoju, spodziewałem się ataku radości, lecz nic takiego nie zastałem.
-Proteo?
Cisza
-Proteo!
Nadal nic. Kurwa mać, zajebie kiedyś tego psa, dlaczego on zamiast mi pomagać, tylko mnie irytuje ostatnio.
Był taki grzeczny jako szczeniaczek, a teraz jest to istny diabeł, którego Lucyfer wyrzucił z piekła.
Wyszedłem na poszukiwania psa. Korytarze, wszelkie pomieszczenia, które są ogólno dostępne, sprawdziłem nawet na zewnątrz.
Wróciłem na górę, a następnie zwiedziłem całe piętro.
-Proteo?
Nagle usłyszałem szczek,więc podszedłem do drzwi, z których wydobył się odgłos. Zerkając na numer, zawieszony na drzwiach doznałem załamania nerwowego. Dlaczego to do cholery jasnej musiał być pokój pieguska?
Manu, kogo?
Gabriela, tak. Gabriela.
Usiadłem pod drzwiami i czekałem, na chłopaka, który posiada klucz do tych bram. Wyglądałem jak debil czekając na niego pod drzwiami. Z resztą wyglądam jak stalker.
Przeczesałem dłonią włosy, gdy na horyzoncie pojawił się on.
Chłopak spojrzał na mnie jak na debila.
-Nie jestem stalkerem-uniosłem ręce w geście obronnym.
-To dlaczego tu jesteś?
-Zamknąłeś przypadkiem mojego psa u siebie-powiedziałem cicho-jeśli coś ci zniszczył, to odkupię-dodałem.
Choć tak na prawdę będę musiał pożyczyć od siostry..
Kiedy chłopak otworzył drzwi, czarny podpalany doberman wybiegł wesoło skacząc na niego.
-Proteo.. gnoju, co ty odwalasz?-oszacuj szkody-rzekłem i zabrałem psa za srebrny łańcuszek, robiący za obrożę. Po tym zniknąłem za drzwiami.
721
Gabriel, proszę zabij mnie za długości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz