Honolulu brała prysznic, mnie nie pozostało nic innego jak cierpliwie czekać. Gdy wyszła... W samym staniku... byłem zszokowany. Nie chodzi mi o blizny, których miała nie mało, tylko o to, że odważyła się na taki krok. Wydawała mi się raczej jedną z tych bardziej wstydliwych. Zjechałem wzrokiem jej ciało. Może nie była z tego zbytnio zadowolona, ale cóż.. Taka chłopięca natura. Zapytała czy może pożyczyć coś do ubrania. Oczywiście się zgodziłem. Gdy zaczęła szukać czegoś do ubrania nie mogłem spuścić z niej wzroku.
- Znów się na mnie gapisz, Tommy. -gdy to usłyszałem parsknąłem lekko śmiechem
- Nie sposób nie patrzeć.. -powiedziałem, a na moich ustach wymalował się zalotny uśmiech
Podszedłem bliżej dziewczyny, ta jednak zrobiła mały krok do tyłu.
- Przecież Cię nie zjem. -zażartowałem
Zauważyłem, że szuka bluzy, jednak szukała nie tam gdzie trzeba. Podszedłem do półki z bluzami i podałem jej jedną mówiąc
- Tego szukasz?
Dziewczyna pokiwała głową i wzięła ode mnie bluzę, po czym szybko ją na siebie nałożyła. Zapadła chwila ciszy, ale to dosłownie moment, bo moment później rzuciłem Lulu luźną propozycję
- Idziemy na fajkę?
- Możemy iść. -odpowiedziała dziewczyna
Złapałem potrzebne rzeczy, a mianowicie fajki i zapalniczkę. Założyłem buty, ale nie brałem kurtki. Wyszedłem na krótki rękaw
- Nie zmarzniesz? -spytała dziewczyna jakby troskliwym głosem
- Spokojnie, jestem zimnokrwisty. -powiedziałem, na co na ustach dziewczyny pojawił się uśmiech
Idąc korytarzem czuliśmy na sobie wzrok innych osób, które akurat udało nam się minąć. Miałem to gdzieś, że się gapią. Ludzie zawsze będą się gapić. Jednak Lulu odebrała to inaczej, poczuła się jakby troszeczkę zakłopotana. Jednak wszystko minęło gdy tylko wyszliśmy na dwór. Poczęstowałem ją papierosem po czym nadstawiłem odpaloną zapalniczkę, dziewczyna lekko się nachyliła i odpaliła swojego papierosa. Paliliśmy w spokoju. Na dworze panowała cisza. Wszyscy byli w akademiku, była pora śniadaniowa i nikt nie ruszał się na dwór, może to ze względu na przymrozek jaki panował. Moje ręce delikatnie się zaczerwieniły, a właściwie to nie ręce tylko końcówki palców. Gdy tak paliliśmy, Lulu przerwała ciszę
- Może po śniadaniu się gdzieś przejedziemy? -zaproponowała
- Masz na myśli.. konie? -spytałem lekko zdziwiony
- Tak. To w końcu akademia jeździecka, nie?
- No... Tak. Ale ja nie jeżdżę. -powiedziałem
- Jak to nie jeździsz? -spytała zszokowana tym co usłyszała
- No normalnie. Nie jeżdżę, nie umiem. -powiedziałem głosem bez kszty emocji
- Coś zaradzimy. -powiedziała dziewczyna ze złowieszczym uśmieszkiem
Wymusiłem z siebie uśmiech. Konie to raczej nie jest to co chciałbym dzisiaj robić. Myślałem raczej o wypadzie do miasta, no ale cóż.
- Idziemy na śniadanie? -zapytałem
- Tommy wiesz, że ja tu nie mieszkam.. Nie mogę przyjść na śniadanie na stołówkę jak gdyby nigdy nic
- Nie gadaj tyle tylko chodź. -powiedziałem rzucając papierosa na ziemię
Poszliśmy oboje do stołówki. Lulu usiadła przy wolnym stoliku, a ja poszedłem po jedzenie. Były naleśniki, do tego jakieś dodatki wedle uznania, dżem, cukier, powidła, nutella, a wszystko to w małych pojemniczkach, dla siebie wziąłem dżem, a dla Lulu całą resztę.
- Nie wiedziałem co lubisz. -powiedziałem podając jej tacę z jedzeniem
Dziewczyna podziękowała śmiejąc się. Nie zjadła wszystkiego, wybrała nutellę. Po śniadaniu wróciliśmy jeszcze na chwilę do pokoju. Lulu chciała wziąć swoje rzeczy, spakowała je do torby, a ja wziąłem sobie kurtkę. Poszliśmy do stajni, gdzie włożyła swoje rzeczy do swojej szafki.
- To co, jedziemy? -zapytała dziewczyna
- Co? -zdziwiłem się
- No na przejażdżkę. Chodź będzie super. -nagabywała mnie podekscytowanym głosem
- Nie chcę, nie potrafię jeździć po za tym nie lubię zwierząt. -burknąłem stawiając opór
Ewidentnie jej się to nie spodobało, zwłaszcza gdy powiedziałem, że nie lubię zwierząt.
- To co tutaj robisz?. -mruknęła już bez jakiegokolwiek entuzjazmu i podeszła do boksu swojego konia
- Sam nie wiem... -powiedziałem i poszedłem za nią, choć sam nie wiedziałem czy będzie chciała ze mną jeszcze rozmawiać, bo ewidentnie popsułem jej humor
Jednak ona kontynuowała rozmowę. - Nauczę Cię wszystkiego. -powiedziała
Zdziwiłem się - nie chcę żebyś sobie zaprzątała tym głowę, dajmy spokój, co? -powiedziałem chcąc uniknąć dalszej rozmowy, jednak ona nalegała. Ostatecznie się zgodziłem.
Pokazała mi szczotki swojego konia i zapytała czy pomogę jej go wyczyścić.
- No okej. -powiedziałem -tylko pokaż mi co i jak.
Dziewczyna z uśmiechem wzięła do ręki zgrzebło i nałożyła mi je na rękę. - Jeśli widzisz jakąś sklejkę to szorujesz. Z życiem. Krzywdy jej nie zrobisz jak trochę mocniej dociśniesz. -powiedziała po czym złapała moją rękę ze zgrzebłem i owalnymi ruchami rozczyściła sklejkę.
Spojrzałem na nią, oczy jej się błyszczały, jakby była w swoim żywiole. Przeszliśmy do dalszych czynności. W pewnym momencie koń Honolulu pchnął ją głową tak, że dziewczyna wpadła w moje ramiona.
< Lulu? ;3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz