Musiałam przyznać że parkur jaki zrobili na te zawody był bardzo trudny... Wiele było okserów, stacjonat, szeregów podwójnych, triplebarre, piramida czy też doumble barre. Musiałam często bardzo skracać wodze Touch Downowi, by po prostu nie staranować jakiejś przeszkody i by mógł właściwie przeskoczyć przeszkodę, nie zrzucając ani jednego drąga. Nie byłam światowej klasy jeźdźcem, ale widziałam że nie jeden zawodnik męczył się po przez ciągłe hamowanie konia, który chce rwać do przodu. Przy takim przykładowo szeregu potrójnym, gdzie w samym środku był okser, a pierwsza i ostatnia przeszkoda to stacjonaty, bardzo ciężko było skrócić chód konia, zwłaszcza że od piramidy do szeregu potrójnego jeździec mógł pojechać na maksymalnie pięć fule, a ten kto zrobił jakimś cudem sześć, to już miał strącone drągi, gdyż koń nie zdążał unieść swoich nóg i porządnie wybalansować w powietrzu ciała.
Kierowałam ogiera właśnie na ostatnią przeszkodę którą była stacjonata z hydrą pilnowałam by konisko mi się za bardzo nie rozpędziło, gdyż wychodząc z zakrętu nieco o pogoniłam, lecz teraz gdy byłam już tuż tuż, przyhamowałam go stanowczo, by po chwili znaleźć się w powietrzu nad przeszkodą, a po chwili wylądować po drugiej stronie przeszkody. Przez chwilę nasłuchiwałam, lecz nie usłyszałam upadającego drąga, a na widowni usłyszałam lekkie brawa, co utwierdziło mnie w przekonaniu iż przejechałam na czysto!
Zadowolona z siebie, zwolniłam do kłusa lekkiego po czym delikatnie pogłaskałam konia po szyi i go poklepałam w podzięce za jego świetne skoki. Były to moje pierwsze zawody, więc dla mnie bardzo ważne było wystąpienie w takich zawodach na czysto, choć inni pewnie wywracali na to oczami...
- Świetny przejazd Irmy Enderfind na Touch Downie, którzy zakwalifikowali się do drugiego nawrotu... - usłyszałam - A teraz na torze pojawił się Scoot Brash na koniu British Ervest - powiadomił jeszcze, a ja wyjeżdżając z toru ujrzałam swojego nowego trenera od skoków, który poklepał konia lekko po szyi.
- Świetny przejazd, oby tak dalej, pamiętaj nie spoczywaj na laurach - pogratulował mi ale i też dał radę, której oczywiście miałam zamiaru się posłuchać.
- Dobrze panie Hendrus - powiedziałam spokojnie zsiadając z konia i jeszcze raz go poklepałam na co cicho zarżał i zaczął się rozglądać nieco. Przerzuciłam wodze przez jego głowę, a następnie zaczęłam go prowadzić do boksu by nieco ochłonął gdyż uczestników było wielu, a ne chciałam by konisko stało na tym mrozie i marzło niepotrzebnie. Zajęłam się nim porządnie, a następnie skierowałam swoje kroki do innej części zawodów, gdzie startowali już Ci lepsi i bogatsi zawodnicy, pokroju Rekera i jego koleżki. Udało mi się trafić akurat na niego, kiedy wjeżdżał na swoim koniu.
- Teraz na torze pojawił się już znany zawodnik Reker Blackfrey na swoim podstawowym koniu Resident Evil... - ogłosił komentator - Jest to gniady koń rasy selle francais ze świetnym rodowodem i w swojej karierze był nie jeden raz na podium, choć to jeszcze młody koń - mówił dalej, lecz ja skupiłam się bardziej na jeździe chłopaka.
Pierwszą przeszkodą jaką musiał pokonać była brama sztokholmska, którą zaraz przeskoczył i zaczął kierować na stacjonatę z desek, a gdy już lądował za przeszkodą, szybko obrócił głowę w lewo i mocno pociągnął konia lewą ręką do ostrego skrętu, gdzie przeskoczył mur, a następnie kolejnym zakrętem, lecz tym razem w prawo, zaczął jechać na szereg podwójny, złożony z dwóch okserów.
Jechał szybko, lecz w ostatniej chwili przyhamował nieco i przeskoczył pierwszy z okserów, a następnie w mgnieniu oka drugi. Chłopak lubił ryzyko to było po nim widać. Ratowało go to iż miał świetnego konia, gdyż byle jaki koń nie poradziłby sobie nigdy z tak szybkim tempem i z takimi przeszkodami, ale co tu dużo mówią jak go stać na takie konie? Wyglądał na profesjonalnego jeźdźca i nim był, a ja taka miernota nigdy nie będę kimś takim jak on i tak była prawda... Mogłam się nie wiadomo jak starać, lecz prawda była taka że zawsze będę dziewczyną z tych najgorszych sfer, gdyż tylko bogacze potrafili się utrzymać na takim poziomie, zarabiać na wygranych i kupować sobie takiego typu konie. U mnie pewnie niedługo się to skończy tak że jak będę mogła startować w tych wyższych klasach, to nie będę miała zwyczajnie na to środków i nigdy nigdzie na żadne zawody już nie wyjadę i to była moja smutna czarna przyszłość.
Muszę się zastanowić czy aby czasem nie iść na nauki na kasę albo coś w tym rodzaju, by mieć później jak zarabiać, kiedy będę musiała sprzedać mojego kochanego Touch Downa pomyślałam ponuro, patrząc dalej na idealny przejazd chłopaka, który miał jeden z najszybszych jak dotąd przejazdów, a przypominam iż był to dopiero pierwszy nawrót! Chłopak przeskoczył jeszcze parę przeszkód na czysto i tak skończył swój pierwszy przejazd czym zasłużył sobie na wielkie oklaski publiczności. Wygraną ma w kieszeni pomyślałam szybko.
- Miał świetny przejazd - usłyszałam nagle po swojej prawej stronie, więc spojrzałam na tego kto to mówi. Był to Luis Morons, chłopak który jeździł w mojej grupie. Był niewiarygodnie wysoki i czasem się dziwiłam jak on na swoim koniu się mieści i jeszcze dobrze skacze przez wszystkie przeszkody. Był miłym chłopakiem i w zasadzie nie jeden raz mnie pocieszał czy też zachęcał bym spróbowała trudniejszych rzeczy podczas treningu. "Jeśli teraz się nie odważysz, to nigdy tego nie zrobisz". To były jego słowa, które często mi mówił, gdy bałam się w akademii przeskoczyć jakąś z tych wtedy wyższych i strasznych dla mnie przeszkód.
- To prawda - przyznałam - Jeździ dużo dłużej niż my wszyscy razem wzięci - dodałam.
- Może i tak, ale za to ma nie ładne zdanie o wszystkich innych ludziach - burknął lekko - Ocenia każdego z góry, tak jest najłatwiej - dodał.
- Łatwo jest kogoś oceniać, nie znając go w ogóle... Tak zawsze jest, zwłaszcza wielką łatwość mają w tym Ci wszyscy bogaci - westchnęłam lekko - Dla nich wszystko jest czarno-białe, innych rzeczy nie widzą, tak to już jest... - dodałam.
- Niestety... - odparł - Niedługo będzie drugi nawrót, więc się szykuj - dodał.
- Już niedługo? Jeszcze sporo zawodników było - powiedziałam zdziwiona.
- Większość startowała, ale zaraz rezygnowała bo rozwalali się na przeszkodach, albo konie im na boki uciekały bo za szybko jechali na nich, więc dlatego - wyjaśnił, na co skinęłam lekko głową.
- Ktoś się w ogóle zakwalifikował jeszcze do drugiego nawrotu? - spytałam spokojnie.
- Dziewięć osób ba pewno ale teraz nie patrzyłem, więc może więcej - powiedział po chwili namysłu.
- Rozumiem... W takim razie chodźmy - odezwałam się, na co skinął lekko głową i ruszyliśmy w stronę prowizorycznej stajni. Luisa dorwał jednak trener, więc ja sama byłam zmuszona pójść do stajni by sprawdzić jak ma się moje konisko. Chwilę szłam między boksami, aż w końcu doszłam do właściwego boksu, skąd wystawał łeb mojego konia, który ciekawsko na mnie spojrzał czy aby czasem nie przyniosłam mu jakiegoś smakołyka.
- Dostaniesz później mały - powiedziałam cicho, delikatnie go głaszcząc po chrapach. Chwilę tak postałam, aż usłyszałam jak ktoś prowadzi konia, więc spojrzałam ku wejściu do tej stajni i jak się okazało był to sam Reker, który swoją drogą nie wyglądał za najlepiej... Był strasznie blady, jakby mu coś dolegało, choć próbował to z całych sił ukryć.
- Wszystko w porządku? - spytałam kiedy przechodził wraz ze swoim koniem blisko mnie.
- Tak, nie interesuj się - fuknął krótko.
- Jesteś blady jak ściana, coś Cię boli - nie ustępowałam.
- Bo nie przebywam dużo na słońcu, jak co poniektórzy - odburknął, wprowadzając swojego ogiera dość niedaleko.
- Ta jasne... Ty i brak chęci treningów, sam chyba nie wierzysz w te swoje kłamstewka - powiedziałam patrząc na niego.
- A Ty co się tak interesujesz swoim rywalem? Kombinujesz coś? - mruknął na mnie niezadowolony.
- No tak, przecież skoro jestem biedna, to Twoim zdaniem zaraz coś muszę knuć, bo przecież chcę coś ukraść prawda? - powiedziałam zirytowana, krzyżując ręce na klatce piersiowej - Widzę że coś Cię boli, to pytam jak człowiek człowieka, ale jak widać strata czasu na kogoś, kto tylko ciągle uważa się za lepszego od innych, zwłaszcza od takiej wieśniary jak ja - dodałam i położyłam mu listek tabletek przeciwbólowych, które były na receptę co prawda, ale nie były one aż tak silne... Działały kojąco i uspokajająco na serce i pozwalało się skoncentrować, no i działały przeciwbólowo - Weź maksymalnie dwie, to pomoże o ile się nie brzydzisz kogoś takiego z niższych sfer społecznych - mruknęłam zostawiając mu to, po czym wyprowadziłam swojego konia z boksu i ruszyłam ku rozprężalni, mijając przy tym Jay'a.
- Cześć - przywitałam się krótko i skręciłam w lewo ku swojemu celowi.
< Reker? ;3 weźmiesz te dwie tabletki? xdd Pomogą na ból, to dobre leki xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz