11.25.2018

Od Florence Do Rekera

Możecie się zastanawiać gdzie w tym wszystkim podziała się Bonnie. Otóż od razu po tym jak pani Elena Lasamarie pokazała mi mój pokój zaniosłam tam walizki i wróciłam do samochodu. Pojechałam kilka kilometrów do nowego domu moich dziadków. Od razu przy drzwiach przywitała mnie Bonnie. Porządnie ją wygłaskałam, a później poszłam przywitać się z dziadkami. Nie byłam u nich długo. Po zaledwie pół godzinie spędzonej w ich domu pożegnałam się i wsiadłam do samochodu razem z Bonnie. Może i spędziłabym u nich więcej czasu gdyby nie fakt, że samochodem jechało się do nich jedynie parę minut. Gdy dotarłam na miejsce zaparkowałam samochód i przypięłam Bonnie smycz. Prowizorycznie, aby nikt nie miał do mnie pretensji, że jest luzem. Zaprowadziłam ją do  mojego pokoju. Otworzyłam walizki i zaczęłam się rozpakowywać. Podczas gdy wkładam ubrania do szafy, zapełniałam komodę oraz układałam rzeczy na biurku, w łazience i na łóżku, Bonnie spacerowała po pokoju i pakowała wszędzie swój ciekawski pyszczek przy okazji obwąchując wszystko co się da. Legowisko suczki stanęło tuż obok łóżka jednakże było ono jedynie w razie czego, bo i tak wylegiwała się zwykle na moich poduszkach. Zapomniałam wcześniej   że w trakcie tego spędzonego u dziadków pół godziny zdążyłam już zjeść kolację. Była dopiero 21 jednakże cała ta podróż i przeprowadzka całkowicie pozbawiły mnie sił. Zmyłam makijaż, wzięłam szybki prysznic i przebrana w cieplutką piżamę poszłam spać
***
Poprzedniego dnia nie zdążyłam ani nastawić budzika, ani sprawdzić jak wyglądają jazdy. Całe szczęście śpiąca na moich plecach Bonnie zaczęła lizać mnie po twarzy już chwilę przed 6. Byłam wyspana więc wstanie nie sprawiło mi żadnego problemu. Poszłam do toalety, umyłam twarz i szybko się ubrałam. Wyszłam z pokoju i udałam się na stołówkę. Okazało się, że trafiłam akurat na porę rozpoczęcia wydawania śniadania. Z tego powodu nikogo jeszcze nie było. Zjadłam więc szybko i poszłam sprawdzić kiedy moja grupa zaczyna zajęcia. Okazało się, że pierwsza jazda zaczyna się o godzinie 8, a ostatnia kończy się niedługo po 13. W tym tylko dwie pieciominutowe przerwy. Miałam jeszcze trochę czasu, więc postanowiłam, że wyjdę z Bonnie i Fellowem na spacer. Wróciłam do pokoju i przypięłam suczce smycz. Założyłam kurtkę i udałam się do stajni gdzie założyłam ogierowi kantar sznurkowy. I tak ja, Bonnie na smyczy i Fellow na linie wyruszyliśmy sobie na mały spacerek. Gdy dotarliśmy do lasu spuściłam Bonnie ze smyczy i wsiadłam na konia. Pokręciliśmy się chwilkę po lesie, a potem, za pastwiskami, zsiadłam i przypięłam suczce smycz. Odstawiłam ogiera do boksu, a sama poszłam z Bonnie do pokoju. Tam nalałam jej wody, nasypałam karmy, poczym wyszłam do stajni. Po drodze zapytałam się jeszcze jedną z trenerek o konia. Nie wiedziałam czy Fellow wytrzyma 5 godzin treningu, więc spytałam ją o zdanie. Ona poradziła mi wziąć jednego ze stajennych koni. Dwadzieścia minut przed 8 zaprowadziłam więc klacz o imieniu Flavia na stanowisko do czyszczenia i zabrałam się do oporządzania jej tak, że punkt ósma mogłam już zaczynać jazdę. Pierwsza była ujeżdżeniowa, później były skoki, a na samym końcu cross. Po wszystkim Flavia była padnięta. Szczerze mówiąc nie bardziej niż ja. Od razu po rozsiodłaniu wypuściłam ją na pastwisko i wróciłam do pokoju. Zabrałam Bonnie na krótki spacer, a później nasypałam jej karmy i nalałam wody. Później sama poszłam na obiad. Zjadłam go na szybko i znowu wróciłam do pokoju. Padłam na łóżko i dosyć szybko usnęłam. Szczerze mówiąc dawno się tak nie zmęczyłam.
***
Gdy się obudziłam była już 18. Na dworze robiło się ciemno, a ja czułam mocno wszystkie kończyny. Cieszyłam się, że zabrałam Fellowa na. Jazdę już rano. Teraz nie miałabym na to siły. Była już pora kolacji. Wzięłam więc szybki, odświeżający prysznic i poszłam na stołówkę. Teraz nawet nie miałam siły się spieszyć. Poszłam po kolację i usiadłam przy jednym ze stołów. Nie jadłam długo, a przede mną usiadł jakiś chłopak skutecznie zakłócając mój spokój. Mam tak zawsze jeśli chodzi o nieznajome czy słabo znane osoby. Patrzeć się na niego? Nie, pomyśli że się gapić. Omijać go wzrokiem? Nie, to będzie wyglądać dziwnie.
<Reker? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz