11.11.2018

Od Irmy cd. Rekera

Zdenerwowało mnie to że nie mogłam sobie spokojnie poćwiczyć. Czy na prawdę to że jestem biedna oznacza to, że przez wszystkimi muszę się płaszczyć i się zwijać? To ja byłam pierwsza na hali, a nie on! Zaczynałam się coraz gorzej tutaj czuć... Nikt mnie nie lubił, ciągłe kpiny ze mnie i wyśmiewanie, na treningach mi nie szło, co równało się z jeszcze większą kpiną innych kolegów z grupy, a mnie było coraz bardziej przykro. Gdzie bym nie poszła, to ciągle mnie wszyscy gnoją i gonią! Nawet na głupim korytarzu mi podstawiają haki bym lepiej się na nich zabiła... Zbyt mnie to już męczyło i coraz bardziej rozważałam odejście do akademii Ecole Montage. Była to podobna szkoła do tej, lecz znacznie mniejsza. Te dwie szkoły od zawsze ze sobą rywalizowały najbardziej, ale co mnie to niby obchodzi? I tak nie jestem świetnym zawodnikiem i co chwilę robię rożne błędy, nie mówiąc już o tym że odechciewało mi się treningów przez to ciągłe gnębienie mnie. Jeśli chodzi o mój trening, to skończyłam go po piątej przeszkodzie, gdyż mi już całkowicie nie szło, a dobry humor mnie całkowicie opuścił, gdy wtedy zobaczyłam Rekera, który kazał mi grzecznie wypierdalać... Czułam się tu źle i miałam ochotę uciec z tego miejsca jak najszybciej. Jednak postanowiłam że zaczekam z tą decyzją, gdy odbędą się zawody w poniedziałek. To miał być dzień w którym miałam zadecydować czy tu zostaję, czy też odchodzę.
Zrezygnowana całkowicie, postanowiłam się przejechać po terenach akademii spokojnie by chociaż koń nieco ochłonął, no a poza tym, to nie chciało mi się siedzieć w pokoju dwadzieścia cztery godziny na dobę ciągle, bo już po prostu nie wytrzymywała. Jechałam spokojnie stępem i podziwiałam widoki, które były na prawdę przepiękne. To że akademia znajdowała się bardzo daleko od miasta, wyszło tylko na plus, gdyż uczniowie mogli się skupić bardziej na treningach, niż na uciekaniu co po chwilę do miasta, nie mówiąc już o tym iż taka przyroda wokoło człowieka bardzo uspokajała.
♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠♠
Kiedy oporządziłam swojego konia w stajni i dałam mu smakołyk w nagrodę że był grzeczny, zaczęłam wracać do swojego pokoju, będąc zmęczona trzy i pół godzinną przejażdżką po terenach znajdujących się wokoło akademii. Weszłam przez szklane drzwi, a następnie skierowałam się schodami na górę, gdzie oczywiście siedzieli po bokach inni uczniowie w moim wieku, ale było i też parę z tego starszego.
- O patrzcie kogo tu przywiało? Chodzącą beznadzieje - odezwał się jeden z chuliganów, którzy mi dokuczali niemalże ciągle.
- Ta twoja krowa boksie w ogóle umie skakać? - spytał rozbawiony jego kumpel.
- Umie ale potrafi tylko kosić przeszkody na swojej drodze - zaczął rechotać drugi.
Nie chciałam tego słuchać, a przepychanka z nimi na słowa nic by w ogóle nie dała czego byłam pewna. Byłam zupełnie sama, a ich było kilku. Jeszcze by mnie popchnęli czy uderzyli i tyle bym miała z tego... Wchodząc ostrożnie po schodach, starałam się to zrobić jak najszybciej, co mnie niestety zgubiło, gdyż jak zwykle podstawiono mi haka, a ja nie zdążyłam niestety zareagować rękami i przywaliłam twarzą prosto w schody, tracąc przy tym przytomność.
♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣
Budząc się czułam straszy ból głowy w górnej partii nosa. Całe czoło mi pulsowało i czułam się jakbym miała je mocno rozcięte. Powoli odważyłam się otworzyć oczy i w pierwszej chwili oślepiło mnie straszne moce światło, co spowodowało iż znowu zamknęłam oczy. Chwilę odczekałam aż znowu się odważyłam otworzyć oczy, lecz tym razem dużo wolniej, dzięki czemu moje oczy przyzwyczaiły się do panującego w pomieszczeniu ostrego światła. Ku mojemu zdziwieniu ujrzałam nieskazitelnie biały sufit, a po chwili higienistkę pochylającą się nade mną, co sprawiło iż byłam w jeszcze większym szoku.
- Jak się czujesz dziecko? - spytała służbowo bardziej niż zmartwionym głosem. Była to starsza już pielęgniarek naszej akademii i właściwie to już żaden przypadek rozbicia głowy jej nie przerażał. Żyła w zasadzie już takową rutyną i nie za bardzo potrafiła wyczuć dramatyzm sytuacji jak inni.
- Rozsadza mi głowę - mruknęłam niezadowolona z cichym jękiem, łapiąc się ostrożnie za o dziwo zabandażowana głowę.
- To normalne po takim urazie... Masz nie szaleć i nie robić gwałtownych ruchów - powiedziała od niechcenia, siadając na swoim szarym i nieco już przetartym od ciągłego siedzenia na im pot dupku. Wstałam jakoś do pozycji siedzącej, powoli nieco spuszczając nogi i tak siedziałam patrząc nieco w podłogę, której nieco by się przydał mop z odrobiną płynu, chyba że to były takie specjalne kafelki...
- Co się stało? - spytałam szybko.
- Gnojki podstawiły Ci haka i uderzyłaś głową w schody, rozwalając sobie głowę i nieco nos. Trochę krwi się polało ale żyć będziesz jak widać - odparła spokojnie - Oczywiście tamtych surowo ukarano - dodała.
Mnie w tamtej chwili wszystko się przypomniało i nie mogłam uwierzyć że znowu jakieś nieszczęście mnie spotkało. Ciągle coś! Nie no normalnie w tej szkole to ja nigdy nie będę bezpieczna, to jest jakieś chore, tutaj są jakieś same świry! pomyślałam zła i zniesmaczona takim zachowaniem innych uczniów.
- Niby jak ich ukarano? Dostali nakaz sprzątania stajni? To żadna kara i tak nic sobie z tego nie zrobią, nie mówiąc o tym że pewnie się tam ani razu nie pojawią - fuknęłam rozgniewana, gdyż mogli mnie zabić tym podstawieniem haka mi na schodach! Kurwa wystarczyło że bym uderzyła skronią, a już byłabym trupem na tamtym świecie!
- Nie wiem co dostali za karę ale dostali... Idź już odpocząć - odparła bez emocji zapisując coś w kartach, co jeszcze bardziej mnie zdenerwowało, lecz nie miałam zamiaru już z nią rozmawiać i wyszłam pośpiesznie z pomieszczenia, gdzie skierowałam swoje kroki szybko do swojego pokoju, gdzie niemalże od razu zaczęłam się pakować. Miałam już serdecznie dość tego miejsca i nie miałam zamiaru tu zostać ani chwil dłużej! Pośpiesznie zadzwoniłam do swojej opiekunki wszystko jej wyjaśniając i stawiając na swoim że nie mam zamiaru tutaj być dłużej, na szczęście mi uległa i powiedziała że niedługo po mnie przyjedzie. Miałam czekać z tą decyzją do poniedziałku, ale miarka się przebrała...
Nie miałam zamiaru być w miejscu gdzie nauczyciele gówno robią gdy mnie ciągle ktoś dręczy, dając jakieś śmieszne kary, które za grosz nie skutkują! W dodatku bycie pośród tylu zawistnych i bogatych obrzydliwie osób było strasznie uciążliwe, gdyż wszyscy ciągle patrzyli na mnie biedaka z góry, jakbym była jakimś chodzącym gównem, a nie człowiekiem z uczuciami. Kiedy się już spakowałam, pościeliłam jeszcze jedynie łóżko by wszystko było posprzątane, posprawdzałam wszystkie szafki czy aby na pewno niczego nie zapomniałam po czym gdy dostałam od swojej opiekunki sms iż podjechała, wzięłam pierwsze dwie walizki i zaczęłam schodzić na dół po schodach. Smakowałam walizki do bagażnika, wróciłam po ostatnie dwie walizki, oddając kluczyk do recepcji, a następnie bez słowa wyszłam, włożyłam ostatnie dwie, po czym skierowałam się do stajni, gdzie odpowiednio przyszykowałam Touch Downa, a następnie go wyprowadziłam z boksu i wprowadziłam do jego przyczepy która wcale taka mała nie była.
Porządnie zamknęłam przyczepę, po czym pomogłam opiekunce zapakować siodła i inne przybory jeździeckie do samochodu. Kiedy wszystko było już gotowe, ostatni raz spojrzałam na akademię, gdzie dostrzegłam też Rekera w oddali, lecz nie przejmowałam się już nim, więc wsiadłam spokojnie na miejsce pasażera z przodu i tak oto odjechałyśmy, zostawiając akademię daleko za plecami.
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
Minął miesiąc, a ja już nieco się zadomowiłam w Ecole Montage. Było to zupełnie inne miejsce, lecz przynajmniej nie było tutaj tylu wrednych ludzi jak w przypadku poprzedniej akademii, a dzięki nauczycielom nabrałam nieco pewności siebie, co bardzo mi się przydawało i w życiu, oraz i na parkurze podczas ostrych treningów. Jechaliśmy właśnie z moją nową drużyną na zawody jeździeckie, które też i bardzo reprezentowały akademię, więc wybrano "najlepszych" jeźdźców i co dziwne, i ja się tam znalazłam, wiec jechałam razem z nimi. Na miejscu byliśmy gdzieś około godziny dziewiątej rano, więc nie było jeszcze aż tak dużo ludzi, więc był czas na spokojne rozpakowanie się, wprowadzenie koni do ich tymczasowych boksów, zarejestrowanie się no i na obejrzenie parkuru. Miały być dwa nawroty, co oznaczało że w pierwszej konkurencji liczyło się to kto nie zrzuci poprzeczek, a czas był na drugim miejscu, choć oczywiście nie wolno było przekroczyć normy czasu przejazdowej toru, a w drugim nawrocie startowali wszyscy Ci, co nie zrzucili żadnej przeszkody i liczył się tutaj bardzo szybki przejazd. Wygrywał ten kto szybciej przejechał i na czysto, więc zapowiadało się ciekawie.
Były to moje pierwsze w życiu zawody, więc dobrze się wszystkiemu przyglądałam, przez co czas zleciał mi tak szybko jakby z bicza strzelił i zaczęłam oglądać przejazd już 22 zawodnika na karym koniu Avalon de Rua, po ojcu Turbo Expres, a matce Corason el tora. Muszę przyznać iż to był bardzo dziwny ogier, gdyż niemalże w ogóle nie pracował szyją podczas skoku, co niestety wiązało się z tym iż koń bardzo szybko zakończy swoja karierę, przez wysiadający kręgosłup. Zawodnik jakim był Majk Dallas, prowadził konia bardzo chaotycznie można by rzec, a co najciekawsze gdy był w powietrzu wraz z koniem nad przeszkodą, to dziwnie układał swoje ręce, bo nie były blisko ciała, tylko przeciwnie, co powodowało iż koordynacja w powietrzu nie była najlepsza, przez co koń zrzucił aż pięć drągów.
- To był Majk Dallas na koniu Avalon de Rua z akademii Race Triumf - ogłosił komentator, a ja zaczęłam się szykować na rozprężalni, gdyż niedługo miała być i moja kolej. Trener uważnie mnie obserwował i instruował jak mam odpowiednio rozgrzać wszystkie mięśnie swojego konia, po czym najechałam kilka razy na niewielką przeszkodę, sprawdzając tym samym ile koniowi brakuje do pełnego rozgrzania, ale w końcu mi się udało. Gdy w końcu nadeszła moja kolej, ruszyłam spokojnie na parkur na którym odbywały się zawody, gdzie ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu ujrzałam Rekera z Jay'em przy jednej z białych płotów ogradzających parkur, na którym ja miałam zaraz wystąpić. Postanowiłam jednak na razie nie zaprzątać sobie nimi głowy, gdyż musiałam się dobrze skupić na przejechaniu parkuru. Nowa akademia dodała mi skrzydeł i byłam o wiele bardziej pewna swoich ruchów i czynów, co sprawiło że potrafiłam ryzykować i lepiej oceniałam swoje szanse. Gdy wjechałam na parkur spokojnym kłusem, mijając przy tym poprzedniego zawodnika mogłam usłyszeć znowu głos komentatora.
- Teraz występuje Irma Enderfind na koniu Touch Down z akademii Ecole Montage - zakomunikował - Jedzie na pięknym pięcioletnim koniu holsztyńskim - mówił ciągle, podczas gdy ja rozglądałam się jeszcze uważnie na przeszkody i oceniając niektóre zakręty jak ciasno można je później ewentualnie zrobić by pojechać szybciej, co jak najbardziej było dozwolone - Ogier po ojcu Balue di rue, a matce Rose de prince, więc jest tu duża dolewka krwi z europejskich hodowli - powiedział jeszcze, a ja ukłoniłam się lekko jurorom, dając im tym samym znak że jestem gotowa na przejazd. Skinęli na to lekko głowami, po czym usłyszałam dzwonek startu, dzięki czemu na trybunach zrobiło się cicho jak makiem zasiał, a ja zaczęłam rozpędzać konia do lekkiego galopu, kierując go na pierwszą przeszkodę jaką była stacjonata.

< Reker? ;3 jak tam bez niej? xdd Oglądacie jej przejazd? xdd Ona wróci spokojnie pan Pol ją przekona jakoś xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz