Wstałem rano i ogarnąłem się. Nie miałem dziś ochoty na trening, jednak nie mogłem sobie z lenistwa tak po prostu go odpuścić. Poszedłem na stołówkę zjeść śniadanie a następnie skierowałem się do stajni po drodze odpalając papierosa. Alvaro stał w boksie i grzebał nogą zniecierpliwiony. Sięgnąłem po jego kantar po czym zaprowadziłem na stanowisko do czyszczenia. Był nieco nerwowy gdy go siodłałem. To nie był nasz dobry dzień. Już na początku rwał do przodu nie pozwalając nad sobą kompletnie zapanować. Inni przechodzili do ćwiczeń a ja szarpałem się aby szedł a nie truchtał niemal w miejscu. Nie miałem dobrego nastroju ani cierpliwości, uważałem ten trening za stratę czasu, gdyż po prostu humor ogiera był paskudny. Kilka razy przejechaliśmy parkur i co nam nie szło. Gdyż Alavaro chciał biec na oślep i albo za wcześnie wyskakiwał albo za późno. Cudem utrzymywałem się w siodle przy tych jego wybrykach. Po treningu czułem się wniebowzięty gdy odstawiłem go do boksu, dałem siana i ogarnąłem sprzęt. Wychodząc na peta zauważyłem nową osobę z czystej ciekawości podszedłem aby zagadać. Jednak dziewczyna nie była zbyt zadowolona. wzruszyłem ramionami.
- Nie tak chamsko mała - uśmiechnąłem się łobuzersko
Dziewczyna zbadała mnie wzrokiem
- Jaki delikatny
Zaśmiałem się tylko drwiąco z niej.
- Jeśli byś potrzebowała pomocy to mieszkam w pokoju numer sześć. - odwróciłem się i ruszyłem w swoją stronę.
Po powrocie do pokoju, przebrałem się i poszedłem po motocykl.
- Twój ? - obejrzałem się za siebie, to była ta nowa niunia
- Tak, przewieść Cię, mam dwa kaski ...
- Mam z obcym jechać na przejażdżkę ?
- Jaki obcy jestem Hache
- Anastazja
- Widzisz, już nie obcy, jedziesz czy nie ?
- Dokąd ?
- Nie wiem, możemy coś zjeść na mieście albo zobaczysz okolice.
Anastazja ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz