Bardzo małymi kroczkami oswajam się już z tym miejscem. Wszystko jak dotąd jest dla mnie nowe. Do tej pory wszystko musiałem sobie wywalczyć, choćby nawet miejsce do spania. W poprawczaku się nie przelewało. Kurator wydzwania do dyrektorki, pyta o mnie... Jakby go to co najmniej interesowało. Dni mijają mi dość wolno. W głównej mierze przesiaduję w pokoju, raczej nie śpieszno mi na spotkania z ludźmi z mojego rocznika, czy choćby z jakimikolwiek innymi. Irytują mnie. Wszyscy są zadufani w sobie. Porażka! Same księżniczki (tak, o płci męskiej też mówię xD).
Wyjrzałem za okno. Robiło się już ciemno... Stwierdziłem, że wyjdę na dwór "się dotlenić". Złapałem paczkę papierosów i zapalniczkę, które leżały na szafce nocnej obok łóżka, szybkim ruchem włożyłem je do kieszeni. Założyłem buty i wziąłem ze sobą czarną, skórzaną kurtkę. Wyszedłem z pokoju, kurtkę ubrałem na siebie w holu, przed wyjściem na dwór. Otworzyłem drzwi i spostrzegłem palącą dziewczynę, która tylko rzuciła na mnie okiem. Miałem przejść obok, ale zauważyłem psa niedaleko niej. Nie lubię zwierząt, a one nie lubią mnie. Wolałem jakoś delikatnie zagadać, żeby po prostu go wzięła, nie wiem... choćby przywołała do siebie. Pies nie wyglądał ani trochę groźnie, ale kto wie. Nie chciałbym go skrzywdzić przy tej dziewczynie w razie jego błędnego ruchu. Stwierdziłem, że nie będę tak stał tylko jej to powiem, pierwsze co nasunęło mi się do głowy, żeby jakoś rozpocząć tą rozmowę było:
- Co to za bydle? -zapytałem
dziewczyna bez chwili namysłu od razu odpowiedziała
- A co Ty psa nie widziałeś w życiu, że z bydłem go mylisz? - uśmiechnęła się patrząc mi w oczy
- Myślałem, że one nie mają tu wstępu... Wiesz taki prestiż, a pies może narobić szkód. - powiedziałem ze sztucznym uśmiechem
- A jednak. - odparła dziewczyna, widać było że nie spodobało jej się do czego zmierza ta rozmowa - Wiesz, nie będziemy Ci przeszkadzać. - wyrzuciła kiepa za balustradę - Chodź Tora! - zawołała psa, przy czym poklepała ręką w udo
Pies jak w zegarku. Zareagował na jej wołanie i już po chwili zniknęli w drzwiach. Nie spodziewałem się, że pójdzie to tak łatwo. Poszedłem się przejść. Wyciągnąłem z kieszeni papierosy oraz zapalniczkę i odpaliłem szluga. Coraz bardziej się ściemniało, a ja nadal szedłem, ani trochę nie chciało mi się wracać. Przysiadłem w lesie na liściach, pod dość sporym drzewem i oparłem się o jego pień. Odpaliłem kolejnego papierosa i zacząłem przeglądać telefon. Zbliżała się "godzina policyjna" więc stwierdziłem, że wypadałoby wracać. Niechętnym krokiem ruszyłem w stronę akademika. Będąc już w środku, od razu poszedłem do swojego pokoju, zdjąłem kurtkę i buty. Kolacja była już dawno temu, więc nawet przez myśl mi nie przeszło by pójść na stołówkę. Stwierdziłem, że wezmę sobie szybki prysznic i pójdę spać bo i tak nie ma tu nic innego do roboty. Wszedłem do łazienki, ręcznik położyłem na zamkniętej klapie od kibla, zdjąłem z siebie brudne ubrania i wszedłem pod prysznic. Nie mogłem ustawić idealnej temperatury wody, wystarczył lekki ruch przełącznika i już woda parzyła, albo była zimna jak lód. Chuj tam.. Wykąpałem się w lodowatej wodzie. Wytarłem włosy, wyglądałem jak zużyty mop. Oczywiście musiałem zapomnieć do łazienki bielizny i czystych ubrań. Zawiązałem ręcznik w pasie. W tym samym momencie, w którym wyszedłem z łazienki, otworzyły się drzwi do mojego pokoju, a w nich ujrzałem już znajomą mi twarz dziewczyny, ze schodów. Miała na sobie szlafrok i puchate łapcie, przeciągała się ziewając, nawet mnie nie zauważyła. Ręką po omacku znalazła światło i je zapaliła. W tym momencie w końcu mnie dostrzegła.
- Mogę Ci w czymś pomóc? - spytałem trzymając ręcznik, bo mało brakowało i by mi się odwiązał
< Alex? Nocne podjadanie? Hahah >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz