Patrząc na szybki przejazd Rekera, wiedziałam że i ja nie mogę nikogo zawieść, nie mówiąc już o tym że przegranie z durną Stevani Majers było by po prostu czymś nie do przyjęcia! Nie dość że ta krowa była zadufana w sobie i obrzydliwie bogata, to głupia niczym młoda gęś. Już samo to jak siedzi na koniu wnerwiało człowieka do szpiku kości, widząc jak bardzo jest pewna siebie i zarozumiała, podczas gdy jej jazda konna wyglądała jakby czołg taranował wszystkie przeszkody... Widząc jak chłopak przeskakuje ostatnia przeszkodę, mocniej złapałam prawą ręką wodze swojego konia i trzymałam go mocno w gotowości, co też czuł i pokazywał mi iż jest skupiony po szpiczasto postawionych uszach, poczułam się niczym jak jakiś kowboj.
Kiedy tylko poczułam w swojej lewej ręce pałeczkę, szybko ją zacisnęłam, a następnie mocno pogoniłam konia łydkami, dzięki czemu ruszył jak strzała wypuszczona z cięciwy łuku. Dalej Touch Down nie możemy zawieść pomyślałam szybko, co jakby na moje słowa jeszcze bardziej przyśpieszył, a dzięki ruchom rąk szybkich i mocnych, robił bardzo szybko ostre zakręty, by następnie odbijać się od ziemi mocno, niczym koń wyścigowy wypuszczony z bramki startowej, po usłyszeniu gongu. Pierwsza przeszkoda poszła gładko i szczerze mówiąc, to prawie jej nie poczułam, gdyż konisko biegło tak jakby fruwało w powietrzu... Usłyszałam też w międzyczasie głos chłopaka, który mi dopingował, co nie ukrywam było bardzo miłe z jego strony! Jadąc na niewielki okser, przyhamowałam nieco ogiera by zdołał się odbić przed przeszkodą, a gdy pokonaliśmy już tą najtrudniejszą przeszkodę, reszta poszła jak po maśle i nim się obejrzałam, już byłam z ogierem na mecie.
- Brawo! - usłyszałam nagle - Najszybszy przejazd, 35 sekund licząc z przejazdem Rekera - odezwał się nasz wychowawca, który patrzył z uśmiechem na stoper w swoim telefonie.
- I co w tym niezwykłego niby? - prychnęła nagle nadąsana Majers, która jak zwykle była nadąsana że żadna uwaga nie kręci się wokół niej - Też tak potrafię, zaraz wam pokażę - dodała ustawiając się na linii startu.
- Nie zapomnij drążka Stevani - skarcił ją nieco nauczyciel, wciskając jej to w rękę, a ja zauważyłam że ma problem z utrzymaniem tego i wodzy jednocześnie.
- Nie przechwalaj się tak Majersowa, bo jak na razie jedyne co pokazałaś to to jak pięknie ty i twój koń taranujecie wszystkie drągi po kolei - mruknął jeden z chłopaków, na co lekko się uśmiechnęłam pod nosem, gdy ponownie stanęłam koniem koło swojego partnera w treningu. Widząc jak poczerwieniała na twarzy, jeszcze bardziej na mojej twarzy wykwitł rozbawiony wyraz twarzy, lecz nie tylko i na mojej, gdyż na twarzy Rekera i reszcie jeźdźców naszej grupy się to udzieliło, co najwidoczniej jeszcze bardziej nie spodobało się naszej rozpieszczonej pannicy.
- To z winy konia! - oburzyła się nabierając powietrza w policzki niczym jakiś chomik - Nie reaguje na moje polecenia - dodała, zwalając wszystko na bogu ducha winnego konia.
- Jeździec jest tylko tak dobry jak jego koń, więc idealnie się dobraliście - prychnął rozbawiony Jay, na co ryknęła śmiechem całą grupa.
- Dosyć! - usłyszeliśmy nagle donośny głos nauczyciela, przez co wszyscy nagle ucichliśmy - Nie czas na pogadanki, ruszaj w końcu Stevani - pogonił ją, dzięki czemu w końcu wystartowała. Jak szło się domyślić już wcześniej, dziewucha niemalże zrzuciła każdą przeszkodę, a na okserze zaliczyła aż dwie zrzutki drągów. Normalnie aż nie mogłam uwierzyć, że ta dziewucha mogła być aż tak pewna siebie, podczas gdy robiła tak straszne błędy! Po niej pojechał jej towarzysz z grupy, który pojechał ciut lepiej od niej, lecz niestety i on sobie zbytnio nie poradził, przez co pan Pol miał ochotę chyba strzelić się otwartą dłonią prosto w twarz z załamania... Swoją drogą to pan Pol nie wyglądał zbyt dobrze, co nieco mnie zmartwiło, gdyż był nieco blady i co jakiś czas łapał się za klatkę piersiową, co oznaczało iż coś go musiało boleć.
- Dobra wystarczy - odezwał się w końcu, nawet nie mówiąc jaki mieli czas - Stevani i Dylanem jesteście rezerwowi na zawodach... Reker i Irma w głównej drużynie i bez dyskusji! Rozejść się! - powiedział stanowczo, po czym poszedł dość powolnym krokiem w stronę akademii. Coś jest nie tak pomyślałam odprowadzając swojego nauczyciela wzrokiem aż po same drzwi akademika.
♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣
Cały tydzień minął jak z bicza strzelił, lecz niestety byliśmy głównie pod dyrektywą pani Rosy Hils. Nie wiedzieliśmy czemu ale pana Pola nigdzie nie było, co nas nieco niepokoiło, gdyż to on powinien nas był przygotowywać do zawodów, jako nasz wychowawca... Nikt nie chciał nic powiedzieć, lecz na szczęście nasz wychowawca się pojawił gdy mieliśmy już jechać na lotnisko ze swoimi końmi. Konie oraz cały sprzęt zostały zapakowane do wielkiej przyczepy akademii, która mogła przewozić nawet dziesięć koni. My natomiast wsiedliśmy do wielkiego busa, wynajętego przez szkołę, a następnie zostaliśmy wszyscy przewiezieni na lotnisko, gdzie wsiedliśmy na pokład wielkiego samolotu. Nasze konie były w specjalnych przelotowych boksach, dzięki czemu się tak nie denerwowały, ale i tak dla zwierzęcia było to bardzo stresujące.
Miałam miejsce przy oknie więc o tyle dobrze że mogłam patrzeć na widoki za oknem by się tak nie stresować, lecz co było dziwne to Reker usiadł obok mnie, więc miał na pewno na bilecie swoim miejsce obok mnie. Cóż wolałabym siedzieć sama, ale z drugiej strony, to też dobrze było się do kogoś odezwać czasem podczas lotu. Lot był o dziwo dla mnie bardzo miły, choć nieco odrywanie się od ziemi było dziwne, tak samo jak i lądowanie, ale w trakcie lotu sobie pograliśmy w statki oraz w kółko i krzyżyk, więc było fajnie. Kiedy dojechaliśmy na miejsce konkursu, wprowadziliśmy swoje konie do prowizorycznych boksów, gdzie mogły sobie odpocząć jeszcze z dwie godziny, a następnie poszliśmy się zarejestrować.
♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣♣
Czas szybko mijał i nim się obejrzałam, była prawie moja kolej, dlatego też bardziej poprawiłam swój strój do tego dziwnego ujeżdżania, z którego nie byłam najlepsza i bałam się iż to mnie kompletnie pogrąży. Zupełnie inaczej się jeździło w szkole gdy tyle ciekawskich oczu się na Ciebie nie patrzyło, a na zawodach też jest co innego. Mogłam mieć tylko nadzieję na to że koń zechce słuchać moich poleceń, choć i tak z próbie ujeżdżeniowej były najlepsze konie luzytańskie czy też andaluzyjskie, choć ostatnio i rasa lipicańska zaczęła coraz częściej startować. Wsiadając na swojego konia i poprawiając się odpowiednio, ruszyłam spokojnym stępem gdy mnie tylko wywołano, wjeżdżając na sam środek placu i lekko się kłaniając głową i wyciągając prawą rękę w bok, kierując ją w stronę ziemi. Sędziowie lekko skinęli głowami na ten gest, dając mi tym samym pozwolenie na rozpoczęcie swojego przejazdu, więc ostrożnie skierowałam konia w prawo, gdzie przyśpieszyłam łagodnie do kłusa, a następnie lekkiego galopu.
Kiedy znalazłam się blisko litery "M", dałam lekki znak łydką by koń zaczął wykonywać jedną z pierwszych figur ujeżdżeniowych czyli "Ciągu". Musiałam nieźle się skupić, gdyż przy tym grała także muzyka, specjalnie dobrana pod ruchy mojego konia, więc wszystko musiało się idealnie zgrywać i musiałam płynnie przechodzić od figury jednej do drugiej i tak ciągle. Koń w tej figurze poruszał się lekko bokiem i stawiał nogi wyciągając je w jedną stronę czyli w tym przypadku w prawo także i tak sunął bokiem elegancko aż dotarliśmy do litery "R" gdzie dałam szybko koniowi znać lekkim pociągnięciem wody oraz lekkim ściśnięciem lewej łydki by zaczął wykonywać figurę zwaną "kłusem zebranym". Koń wtedy podnosi bardzo wysoko nogi, ale płynnie przechodzi z jednej figury do drugiej. Później miała "ustępowanie od łydki", znowu "ciąg", "Galop wyciągnięty" i tak się ciągnęło i ciągnęło, aż zaczęłam wjeżdżać znowu na środek placu, gdzie kończyłam ostatnia figurę, czyli "Pasaż", czyli koń tak jakby podskakiwał ale poruszał się z gracją powoli do przodu, co dawało efekt jakby płynął w powietrzu, a na koniec wstrzymałam konia, który spokojnie stanął, ukłoniłam się znowu jurorom, tym samym kończąc swój przejazd, a publiczność wybiła mi lekkie brawa. Czując ulgę, powoli zawróciłam konia a następnie już tym normalnym kłusem wyjechałam z placu, gdzie zaraz po mnie wjechał następny zawodnik.
Na pewno zrobiłam jakieś tam błędy ale cieszyłam się że udało mi się wszystko przejechać i podziękowałam za świetna robotę koniowi, klepiąc go po szyi, na co cicho zarżał. Cieszyłam się także z tego iż nasi nauczyciele ujeżdżania nie musieli tego oglądać, gdyż pewnie gdyby to widzieli, to by mi nie dali żyć w ogóle przez następne lekcji w akademii, by poprawić moją naukę tego dla nich jakże pięknego sportu, lecz dla mnie nudnego. Po skończonym całym dniu, pojechaliśmy do hotelu niewielkiego gdzie mogliśmy odpocząć po tych ciężkich dla niektórych zawodach. Dla Jay'a były one proste i bardzo się cieszył z możliwości brania udziału w tych konkurencjach, więc chociaż on miał z tego radochę. Siadając na wygodnym fotelu, lekko odetchnęłam z ulgą, a następnie zaczęłam jeść swój skromny posiłek czyli kanapkę z szynką i sałatą. Mój posiłek był o tyle urozmaicony dodatkowo tym iż dostaliśmy od hotelu kubki z gorącą i pyszną czekoladą! Zadowolona z takiego obrotu spraw, wzięłam do ręki niebieski kubek, a następnie upiłam jeden łyk. Czując przyjemne ciepło rozchodzące się po moim brzuchu, spostrzegłam iż Jay i Reker także zasiedli w fotelach, zmęczeni dzisiejszym dniem.
< Reker? ;3 jak tam poszło? xdd Pijecie sobie też czekoladku i coś konsumujecie? xd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz