11.18.2018

Od Irmy cd. Rekera

Seans kinowy bardzo mi się podobał i było to miłe urozmaicenie naszego dnia, lecz nieco za późno poszliśmy spać, przez co odczuwałam lekkie niewyspanie następnego dnia, lecz na szczęście dość szybko się rozbudziłam kiedy tutejsze zimniejsze powietrze uderzyło w moją twarz. Na szybko zjadłam śniadanie, po czym poszłam leniwym krokiem w stronę prowizorycznej stajni, gdzie czekało na mnie moje jakże rozleniwione konisko. Wiedząc że mam jeszcze trochę czasu na zajęcie się koniem, nie spieszyłam się zbytnio, więc spokojnie czyściłam swojego konia, podczas gdy Reker już zdążył to dobrze zrobić. Samo czyszczenie poszło mi szybko, więc zaczęłam zakładać swojemu ogierowi derkę fioletową z siodłem czarnym do skoków, założyłam fioletowe ochraniacze na jego nogi, a na koniec zaczęłam zakładać uzdę, bo wiedziałam że konisko moje woli nieco postać dłużej bez metalu między zębami.
Kiedy zaczęłam powoli wkładać metalowe wędzidło w pysk swojego czteronożnego towarzysza i mocować resztę ogłowia za jego uszami, nagle zauważyłam że po lewej stronie pyska koniska, były przecięte lekko wodze! Zaskoczona bardzo tym faktem, nie zapięłam reszty ogłowia ogiera pod policzkiem, tylko chwyciłam bardziej wodze i zaczęłam się temu przyglądać. Wyglądało to jakby cięcie było od noża, bo to na pewno było zmęczenie materiału, gdyż to bardzo trwały materiał i nie niszczył się w taki sposób, nie mówiąc już o tym że to był zupełnie nowy sprzęt!  
A niech to szlak! pomyślałam zła i kiedy chciałam już myśleć o tym kto to mógł zrobić, nagle usłyszałam dość głośny huk, a następnie głośne jęknięcie, więc szybko wyszłam z boksu, by zobaczyć co się dzieje i moim oczom koło wyjścia ze stajni leżał Reker, który był lekko w szoku przez to co się stało. Zmartwiona tym iż mogło mu się coś stać, szybko do niego podbiegłam i pomogłam mu wstać.
- Co się stało? Wszystko w porządku? - spytałam zmartwiona i zaczęłam go szybko oglądać wzrokiem, czy aby na pewno mi tu nigdzie nie krwawi.
- Nie… Ze mną jest dobrze, tylko nieco poobijałem tyłek – mówiąc to nieco się pomasował rekami po czterech literach.
- Dobrze że miałeś założony kask – powiedziałam zmartwiona, po czym zauważyłam leżące strzemię na ziemi z podciętym paskiem, które nie wytrzymując ciężaru wsiadającego jeźdźca po prostu się urwało.
- Ktoś podciął mi pasek – odezwał się zły, podnosząc z ziemi brakującą część jego siodła.
- To witaj w klubie, bo mnie podcięto mocno wodze – skomentowałam na co uniósł w swoim zdziwieniu krzaczaste brwi.
- I jak ja mam niby teraz wystartować? Nie mam akurat tej jednej głupiej części! Jak ja dorwę tego, kto mi to zrobił, to normalnie nogi z dupy mu powyrywam! - powiedział bardzo zły i lekko ścisnął metalowe strzemię w rękach.
- A ja co mam powiedzieć? Nie wystartuję jeśli nie będę miała wodzy… Podczas jazdy to by się skończyło katastrofą – westchnęłam ciężko, lecz we mnie też kipiało wręcz ze złości!
- Trzeba to zgłosić panu Polowi… Tutaj wszędzie są ukryte kamery na takich zawodach, więc powinniśmy znaleźć sprawcę szybko – oznajmił nagle.
- Nie wiedziałam że i w stajniach są kamery – przyznałam, przez co też wyszło moje niedoświadczenie w takiego typu zawodach. No nie ukrywajmy, to dopiero były moje drugie w życiu poważne zawody! Nie wiedziałam jeszcze tego wszystkie co on, ale miałam nadzieję że wkrótce się to zmieni.
- Też są by nikt nie próbował manewrować przy jedzeniu koni – westchnął ciężko po czym wypuścił nozdrzami powietrze z płuc niczym lokomotywa, by się uspokoić nieco.
- Ja mam zapasowy pasek do strzemienia więc mogę Ci dać, bo zawsze mam zapas na wszelki wypadek, ale ja raczej nie wystartuję w ogóle – powiedziałam to ponownie tego źle rozpoczynającego się dnia wzdychając.
- Nie byłbym tego taki pewien – odparł tajemniczo i na mnie spojrzał.
- To znaczy? - spytałam lekko się dziwiąc.
- Mam chyba jeszcze jakieś zapasowe wodze w pudle ze sprzętem… Kupiłem je i włożyłem tam, bo nie miałem czasu ani chęci ich przełożyć do pokoju swojego i z tym bardzo zwlekałem, więc powinienem mieć nadal wodze – poinformował mnie – Ty mi dasz pasek do strzemienia, a ja Ci dam wodze… Umowa stoi? - spytał.
- Pewnie! - odparłam zadowolona z takiego obrotu spraw – Ale najpierw to zgłośmy, a później zmienimy sprzęt by w razie co nikt nam tych nowych nie przeciął, które by zostały wymienione, bo była by wtedy kicha – dodałam zaraz.
- Masz racje – odparł, po czym wprowadził ponownie swojego konia do boksu i go zamknął. Upewniłam się też czy boks mojego konia jest właściwie zamknięty, zaczęliśmy szukać swojego nauczyciela, który towarzyszył nam na zawodach. Chwilę nam to zajęło i nie powiem, gdyż dużo czasu przez to straciliśmy, lecz nagle stanęłam i zatrzymałam stanowczym ruchem ręki Rekera, który bardzo zdziwił się moim ruchem.
- Co jest? - spytał – Nie mamy czasu na postoje – powiedział szybko, chcąc podkreślić powagę sytuacji, podczas gdy moja głowa była skierowana w stronę rozprężalni, na której była Stevani! Niby nic w tym dziwnego, lecz rozgrzewała swojego konia tak jakby to ona miała zaraz wystartować, a nie któreś z nas, nie mówiąc o tym że trener nie kazałby jej rozgrzewać konia, ponieważ ona była tylko rezerwowa, a nawet jeśli jakiś uczestnik ma kontuzję, bądź z jakiś przyczyn nie może wystartować, to jury doliczają dodatkowy czas na zastąpienie takiego zawodnika by rozgrzał porządnie konia i się przygotował! Poza tym nasz Stevani nienawidziła wcześnie wstawać by rozgrzewać swojego konia i się nim zajmować, przez co zawsze z samego rana marudziła że musi robić te czynności wszystkie, a teraz była na koniu bardzo zadowolona i trenowała sobie robiąc małe skoki na swoim wierzchowcu.
- Widzisz to co ja? - spytałam Rekera, który zaraz podążył za moim wzrokiem i także ją ujrzał.
- Co ona tu robi? - spytał zdziwiony.
- Jak widać panna Majers, która nienawidzi wstawać tak wcześnie by przyszykować swojego konia, postanowiła teraz wstać tego pięknego dnia i rozgrzać swojego konia przez wystąpieniem – powiedziałam z sarkazmem. Czekaj Ty cholero jedna, jak ja Cię dopadnę to normalnie rozszarpię w drobny mak za to co zrobiłaś pomyślałam totalnie wkurzona.
- A to cholera! - skomentował rozzłoszczony i już chciał iść w stronę szeroko uśmiechniętej do siebie dziewuchy, lecz powstrzymałam go ruchem ręki.
- Zaczekaj – powiedziałam szybko i stanowczo.
- Dlaczego? Przecież wiemy że to ona – mówiąc to wlepił we mnie niezrozumiałe spojrzenie w których się gotowało od fali rożnych emocji, przeplatających się ze sobą jednocześnie.
- Musimy mieć dowody… Teraz będzie się wypierać w żywe oczy, dlatego musimy zdobyć konkretne dowody! Mamy jeszcze dwadzieścia osiem minut, więc znajdźmy pana Pola, a następnie pójdźmy do pokoju ochrony, gdzie pokażą nam nagranie z kamer, wtedy utrzemy tej cholerze nosa i na bank się już nie wykręci – mówiąc to spojrzałam na niego z o dziwo dużą pewnością siebie.


< Reker? ;3 Znajdujemy Pola i szybko do ochrony, która nam wszystko pokaże xdd Nie wywinie się ta małpa paskudna xdd Pol będzie wściekły jak nigdy xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz