- Ty! – krzyknęła, wskazując na mnie palcem. – choćbyś mi miał ją uszyć od nowa,
to zrobisz to! – wskazała na strzępki materiału, popatrzyłem na nią w niezrozumieniu. – twoja krowa zjadła moją najdroższą, ulubioną derkę!
Przewróciłam oczami i zaśmiałem się.
- To jest zabawne dla Ciebie !
- Bardzo ... Alvaro jest dobrym koniem już go bardziej lubię.
Teraz to ona nic nie rozumiała.
- Dobrze Ci tak, sama sobie zeszyj tą szmatę, widocznie jest niemodna nie mógł na nią patrzeć to zjadł. Koń twój zapewne jest wdzięczny bo to obciachowa derka. - Minąłem ją i wyszedłem przed stajnię aby zapalić papierosa. Ale ta blondyna nie dawała mi spokoju, wymachiwała rękoma i tą szmatą przed oczami jakby to był koniec świata.
Wyrwałem jej materiał z ręki. Zrobiła wielkie oczy a ja zignorowałem ją i wrzuciłem to do auta.
***** dwa dni później ****
Po treningu w wolnej chwili pojechałem odebrać derkę od krawcowej. W międzyczasie zrobiłem małe zakupy po czym wróciłem do Akademii. Poszedłem na stołówkę ale Liliane nie była obecna o tej porze na posiłku. Więc poszedłem do auta po derkę i poszedłem do jej pokoju zapukałem do drzwi
- Proszę !
Złapałem za klamkę, nacisnąłem i otworzyłem drzwi.
- Masz - rzuciłem jej derkę na łóżko.
- Może więcej szacunku.
- Proszę twoja szmaciana derka lepiej ? - mruknąłem sarkastycznie.
Liliane ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz