11.27.2018

Od Honolulu CD. Thomasa

Tak bardzo chciało mi się spać i tak bardzo padnięta byłam, i tak bardzo bolały mnie nogi, że z wyraźną ulgą przystałam na to, kiedy Tommy zarządził powrót do domu, mimo tego iż bawiłam się naprawdę bardzo dobrze. Nie wiedziałam która jest godzina, ale w tamtej chwili średnio mnie to obchodziło. Marzyłam tylko o tym, żeby położyć się gdzieś i zasnąć. Poza tym alkohol i trawka weszły we mnie chyba troszkę za bardzo. Nie powiem, to było bardzo przyjemne uczucie, kiedy wreszcie przestałam się martwić, było mi bardziej wszystko jedno. Miła odmiana oderwać się od codzienności chociażby na jeden króciuteńki moment. Chyba właśnie dlatego tak lubię imprezy. No i oczywiście dlatego, że mogę potańczyć.

 Zajęłam miejsce pasażera z przodu, podczas gdy Mary i Stiles usadowili się na tylnej kanapie, a wkrótce potem zapadli dosyć głęboki sen. Głęboki na tyle, że z nieznacznie uchylonych ust któregoś z nich wydobywało się ciche pochrapywanie, jednak nie poświęciłam zbytniej uwagi temu zjawisku. Bardziej skupiona byłam na tym, by przypadkiem nie patrzeć na Thomasa, który siedział po mojej lewej stronie. Zauważyłam, że całkiem dobrze prowadzi to swoje śliczniutkie, sportowe autko i uśmiechnęłam się pod nosem, chociaż sama do końca nie wiem dlaczego.  Właśnie z tego powodu wlepiłam nieco rozkojarzone i odrobinę zmęczone spojrzenie w szybę i uporczywie wpatrywałam się w to, co działo się za oknem. Zaczęło padać, a mnie przemknęło przez myśl, że powinnam zwrócić chłopakowi uwagę, że nie powinniśmy jechać tak szybko. Mimo wszystko milczałam, jakby cała moja odwaga w jednej chwili gdzieś się ulotniła.  Chłopak położył dłoń na moim udzie, nie zaprotestowałam w żaden sposób, w sumie nie było to coś nieprzyjemnego. Spojrzałam na niego i nasze spojrzenia skrzyżowały się na moment. Chciał odwieźć mnie do domu, ale ja zaproponowałam, że najpierw powinniśmy zająć się pozostałymi pasażerami, którzy już pozasypiali na dobre.
 W akademiku szybko uporaliśmy się z odstawieniem Stilesa i Mary do ich pokojów, chociaż największy problem sprawiło wydobycie od tych dwojga lekko podchmielonych ludzi, w którym pokoju mieszkają. Po drodze oboje zataczali się lekko i, gdyby Thomas cały czas nie pozwolił im się na sobie podeprzeć, pewnie poprzewracaliby się, robiąc przy tym większy hałas niż obecnie. Byłam wykończona. Oparłam się o futrynę, stojąc w drzwiach pokoju Tommy'ego.
 - W sumie jebać. - odpowiedziałam gdy zapytał czy odwieźć mnie do domu - Daniel i tak nie przejął się zbyt mocno, gdy ostatniou ciebie spałam. - dodałam, otwierając drzwi, tym samym przedzierając się do szaro-beżowego pokoju. Na twarzy Thomasa wymalował się wyraz niemego pytania, kiedy wspomniałam o bracie, ale tylko ściągnął usta w wąską linię i powstrzymał się od zapytania.
 Kiedy stanęłam na grafitowym dywanie praktycznie od razu zrzuciłam kurtkę, od której zrobiło mi się niemiłosiernie gorąco, po czym zdjęłam buty, które po tylu godzinach stały się bardzo niewygodne i obtarły mi stopy w kilku miejscach. Poczułam jak miękki jest dywan pod moimi nogami, moje zmysły były dziwnie wyostrzone, co było zastanawiające. Zamyśliłam się na chwilę.
 - Czekasz na zbawienie? - zażartował chłopak, a w odpowiedzi tylko się do niego uśmiechnęłam.
 Podszedł do mnie, a ja poczułam jego ciepłe dłonie na mojej talii, pozwoliłam mu na to, spodziewając się tego co może się za chwilę stać. I miałam rację, Tommy niedługo odwlekał pocałunek. Jego ręce zaczęły powoli zjeżdżać trochę niżej, w końcu złapał mnie za pośladki i podniósł. Nie zastanawiając się nawet nad tym, co robię, owinęłam nogi wokół bioder chłopaka, który zaczął kierować się w stronę wielkiego łóżka. Już po chwili leżałam na miękkiej pościeli, a Thomas znajdował się tuż nade mną, uniósł moje ręce ku górze i pozbył się mojej bluzki, po czym rzucił ją gdzieś w kąt. Podobało mi się to bardziej niżbym tego chciała. Nie protestowałam kiedy składał na mojej szyi delikatne pocałunki, pod wpływem przyjemności moje powieki samoistnie opadły,  a ja nawet nie wiedziałam kiedy. Nie kazałam mu przestać kiedy powoli schodził niżej z pocałunkami. Czułam jego usta na moim obojczyku i nie zdołałam się powstrzymać od cichego westchnienia, kiedy robił mi malinkę. Chyba właśnie to nakręciło go jeszcze bardziej. Jego dłoń zaczęła błądzić po moim ciele, czułam jak delikatnie gładzi moją skórę, jak jego palce ostrożnie dotykają jej w miejscach, gdzie brzytwa przeorała mi skórę. Kiedy jego dłoń zawędrowała zbyt nisko wzdrygnęłam się lekko, to było dla mnie za dużo, nie chciałam więcej, ani nie byłam gotowa. W tym momencie ten dotyk przypomniał mi inny, nie tak przyjemny, pozbawiony jakiejkolwiek czułości. Nie chciałam tego. Nie tak, nie teraz.
 - Przestań. - powiedziałam nagle, wciąż z zamkniętymi oczami. Przestał, mimo tego wciąż był bardzo blisko mnie, tak jakby tylko czekał, aż powiem każę mu kontynuować. - Nie chcę.
Thomas uniósł się na łokciach, tak że jego twarz była teraz kilka milimetrów nad moją, dalej nie podniosłam powiek, jednak czułam jak blisko mnie jest. Jego ciało delikatnie napierało na moje.
 - Jak to nie chcesz? - zapytał, z tonu jego głosu mogłam odczytać, że był lekko zagniewany. Tak jakby teraz stawiał mi wymagania.
Otworzyłam oczy i spojrzałam w te jego. Granatowe, w których teraz mogłam dostrzec zawód, ale i gniew.
 - Po prostu. - odparłam wciąż patrząc w jego oczy, nieskrępowana niczym. Ani nim, ani sytuacją, w której się znaleźliśmy.
Chłopak prychnął rozeźlony, a ja zauważyłam, że rysy jego twarzy wyostrzyły się nieznacznie pod wpływem złości.
 - Wiesz co, mogłabyś się zdecydować czego chcesz. - prawie na mnie warknął, a ja nie do końca wiedziałam o co mu chodzi. Przecież niczego mu nie obiecywałam.
 - Przynajmniej wiem czego nie chcę. -  powiedziałam spokojnie - A ty wiesz, czego chcesz? - zapytałam
 - Najwyraźniej. - i najwyraźniej był również na mnie wściekły.
 - Chyba nie mam co liczyć na transport, a tym bardziej nocleg. - prychnęłam, bezczelnie wpatrując się w jego granatowe oczy, które przybrały wściekły wyraz i bezczelnie musnęłam jego wargi swoimi, w przelotnym pocałunku - Dobranoc.
Zebrałam swoje rzeczy, ubrałam się szybko i włożyłam niewygodne buty, po czym zniknęłam za drzwiami, zamykając je z cichym trzaskiem.
Tommy?
nie zabijaj za długość, jakość i oczekiwanie, błagam i przepraszam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz