Siedząc w pokoju i trzymając w rękach gorący kubek kakao nieco się uspokoiłam. Tylko w swoim pokoju czułam się bezpiecznie no i przy swoim koniu z ktorym bardzo dobrze się dogadywałam. Na torze crossowym sprawował się wspaniale i nie mogłam się doczekać kiedy będą zajęcia ze skoków. Biegał i skakał tak płynnie i lekko. Nie miał głośnego chodu jak co niektóre konie, które przy bieganiu uderzają kopytami o ziemie tak mocno że słychać je było doskonale na kilometr jak nie dalej. Zastanawiałam się czy jutro nie pojechać z nim na przejażdżkę gdyż dzisiaj było już za późno... Kiedy tak rozmyślałam nagle zobaczyłam że pod moimi drzwiami leży jakiś list co mnie bardzo zdziwiło. Pdstawilam parujacy kubek kakao i powoli się podniosłam z łóżka, podchodząc powoli do listu. Widząc imie i nazwisko znanego mi już chłopaka. Co oni pomylili numer pokoju? zdziwiłam się bardzo. Wzdychajac na to lekko wyszłam z pokoju i skierowałam swoje kroki w stronę jego pokoju. Nie za bardzo mi się uśmiechało do niego iść gdyż w jego oczach bylam tylko marną istota ludzką która próbuje coś uzyskać z życia podczas gdy on miał wszystko. Będąc już pod jego drzwiami i gdy chciałam zapukać na wypadek gdyby był w pokoju bo nie wiedziałam czy siedział nadal na ognisku czy też nie, ale nagle usłyszałam dość głośny jakby upadek. Zdziwiłam sie tym bardzo i przez chwilę sama nie wiedziałam co mam zrobić ale w końcu jakoś się odważyłam i powoli zapukałam do jego drzwi. Nikt mi nie odpowiedział wiec powoli złapałam za klamkę i lekko ją ugięłam. Ku mojemu zdziwieniu drzwi mi z lekkością ustąpily i się otworzyły. Moje zdziwienie ogromne sięgnęło zenitu gdy zobaczyłam jak Reker leży na podłodze i zrobił wokoło siebie lekki bałagan. Szybko do niego podeszłam podejrzewając że coś złego bardzo się stało skoro chłopak leżał twarzą do ziemi. Przez chwilę myślałam że ktoś go uderzył może w głowę ale nie zobaczyłam żadnej krwi... Obróciłam jakos go na plecy choć był chyba cięższy niż ciele jakieś i cud że mi nic nie strzeliło w moih chudych kościach. Szybko poleciałam niemalże do pielęgniarki która szybko ze mną przybiegła wraz z woźnym którego po drodze biegiem zgarnęłyśmy i przenieśli go jakoś do pokoju pielęgniarki już starszej gdzie podano mu leki i opatrzono mu jakieś tam rany. Tyle przynajmniej zdołałam sie dowiedzieć.
♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢♢
Następnego dnia ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu zajęcia były odwołane gdyż nauczyciele wyjechali na jakieś tam szkolenie czy jakieś tam zebranie. Mogli nam wcześniej o tym powiedzieć to bym wcześniej nie wstawała pomyślałam wzdychając nieco dzięki czemu wydobyła się z moich ust lekka para. Postanowiłam więc że sama nieco potrenuję, więc pojechalam na Touch Downie na parkur zamknięty czy też na halę do skoków. Ustawilam sobie dość trudny tor choć pewnie dla tych znanych i slawnych jeźdźców było by to bardzo proste. Rozgrzalam oczywiście w pierwszej kolejności dobrze swojego skarogniadego ogiera i kiedy chciałam się już ustawiać na starcie, nagle dostrzegłam Rafaela z jednym, z jego koni.
< Reker? :3 jak się czujesz? Po co przyszedłeś? xdd >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz