- Właściwie to długo już tutaj jesteś? -zapytałem, bo jakby nie patrzeć skądś ją kojarzyłem, ale nie mieliśmy jeszcze okazji pogadać
- Od początku roku. -odpowiedziała niechętnie
Poczułem się dość niezręcznie, a rzadko mnie się to zdarza. Jednak nie dałem za wygraną i dalej brnąłem w rozmowę. Cudem udało mi się wydusić z niej skąd jest i dlaczego akurat Impossible Horse Academy. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, aż dziewczyna nie skończyła kolacji. Gdy tylko przestała jeść postanowiła zakończyć nasze spotkanie - Wiesz miło się gadało, ale muszę już iść. -powiedziała
- No okej, cześć. -rzuciłem do dziewczyny, która akurat wstawała od stolika
- Cześć. -odpowiedziała już odchodząc
Po kolacji poszedłem do pokoju. Stwierdziłem, że wezmę prysznic. Naszykowałem sobie czyste bokserki, wziąłem piżamę oraz ręcznik. Udało mi się ustawić idealny strumień wody, nie był ani zbyt zimny ani zbyt ciepły... Był po prostu idealny. Namydliłem włosy szamponem po czym dokładnie je spłukałem. Gdy wyszedłem spod prysznica od razu zająłem się wycieraniem z włosów, z których ściekała woda. Ubrany już w piżamę wrzuciłem brudne rzeczy do kosza na pranie. Wszedłem do pokoju i "rzuciłem" się na łóżko. Złapałem telefon, który był pozostawiony na stoliku nocnym obok łóżka. Patrzę... Trzy nieodebrane wiadomości. Od razu sprawdziłem kto dzwonił. Dzwonił mój ojciec. Bez chwili zawahania oddzwoniłem do ojca. Porozmawiałem z nim chwilę, uspokoiłem jego nerwy i obawy, oraz opowiedziałem o niefortunnym zdarzeniu. Z troską zapytał czy potrzebuję pieniędzy, ale zaprzeczyłem. Na tą chwilę w zupełności mi wystarczy, a wiem że jemu samemu się nie przelewa. Muszę ogarnąć sobie jakąś robótkę, ale jeszcze nie na tą chwilę. Najpierw muszę się wdrożyć w panujący tutaj rytm. Po skończonej rozmowie z ojcem otworzyłem laptopa i sprawdziłem interesujące mnie strony czy są jakieś newsy, oczywiście nie obeszło by się gdybym nie obejrzał wiadomości. Musiałem wszystko nadrobić. Zeszło mi tak do około pierwszej w nocy. Gdy zamknąłem laptopa, czułem ulgę na oczach, które były już zmęczone światłem z ekranu komputera. Odłożyłem laptopa i wróciłem do łóżka. Trochę się powierciłem i nawet nie wiem kiedy usnąłem.
Obudziły mnie promienie słońca wpadające do mojego pokoju przez oszronione szyby. Wstałem ziewając, po czym się przeciągnąłem. Poszedłem ospałym krokiem na poranną toaletę. Wyszorowałem zęby, przeczesałem włosy, które jak zawsze żyły swoim życiem i wróciłem do pokoju.
Ubrałem się dość zwyczajnie. Bordowy t-shirt, granatowe jeansy. Przed wyjściem z pokoju założyłem buty i złapałem z wieszaka kurtkę. Fakt. Szedłem na stołówkę, ale wziąłem kurtkę po to by nie musieć się wracać do pokoju. W drzwiach wpadłem na wyższego ode mnie chłopaka o blond włosach, był pokryty bliznami i tatuażami.
- Uważaj jak chodzisz. -burknął na mnie
- Sory. -powiedziałem zadzierając ręce do góry
Więcej go już nie widziałem, nie wiem gdzie poszedł i szczerze niezbyt mnie to obchodzi. Teraz interesowało mnie tylko to, czy ktoś znajomy będzie na stołówce. Była Mary, Sofia i jeszcze parę osób. Dosiadłem się do nich i przywitałem się. Byli zafascynowani zawodami, które mają być u nas w akademii. W pewnym momencie uświadomiłem sobie, że nie wziąłem śniadania. Szybko to nadrobiłem i wróciłem z tacą do stolika. W tym momencie do stołówki weszła blondynka, którą udało mi się wczoraj trochę poznać
- Hej Liliana! Chodź do nas. -zawołałem, wiedziałem że nikt nie będzie miał nic przeciwko
Gdy zaczęła iść w naszą stronę zrobiłem jej miejsce koło siebie
< Liliana? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz