11.20.2018

Od Thomas'a Cd. Honolulu

Boże. To było straszne. Nie potrzebnie dałem się namówić. Gdy dowiedziałem się, że mam jeździć bez siodła, byłem przerażony. Już z siodłem sobie nie radziłem, a miałem dzięki niemu większą stabilność, to co dopiero będzie bez siodła. Spadnę i tylko się upokorzę. Miałem setki myśli. Jednak się nie sprawdziły. Jazda nie była najgorsza, Lulu ma bardzo spokojnego konia i niewybijającego jak ten, na którym miałem okazję wcześniej jeździć. Po jeździe zeskoczyłem z klaczy, trochę czułem nogi, ale nie zbyt mocno, bo jestem raczej dość rozciągnięty. Vie pokłusowała do Homolulu, a już po chwili usłyszałem pytanie z ust dziewczyny
- Nie było tak źle, co? 
Już miałem odpowiedzieć, a w tym momencie klacz ponownie pchnęła łbem dziewczynę, tak że znów wylądowała w moich ramionach, nasze twarze były dość blisko siebie, ale wiedziałem że Lulu nie chciałaby... Patrzyła głęboko w moje oczy, nie była spięta, ja też nie. W pewnym momencie chrząknąłem, przerywając tę ciszę
- Ekhem.. -puściłem dziewczynę podtrzymując by stanęła na równe nogi - Nie było tak źle. -powiedziałem wskazując wzrokiem na klacz stojącą tuż za Honolulu.
- To dobrze. -powiedziała - Przynajmniej się przekonałeś do jazdy. -powiedziała dumna z siebie
Uśmiechnąłem się. Wymieniliśmy jeszcze kilka zdań i stwierdziliśmy, że czas odprowadzić Vie do boksu. Dziewczyna zdjęła jej ogłowie, zostawiając klacz w boksie. Poszliśmy odnieść sprzęt do siodlarni, dziewczyna przed odwieszeniem ogłowia dokładnie umyła wędzidło.
- Mam pomysł. -powiedziałem
- No jaki? -dziewczyna była wyraźnie zaskoczona inicjatywą z mojej strony
- Jest piątek... Wieczorem nie ma zajęć, a jutro jest sobota czyli jest wolne... -zacząłem mówić
- Noo... Mów dalej, już mi się podoba. -zaśmiała się dziewczyna
- Może pojedziemy na imprezę? -zaproponowałem
Dziewczyna zdziwiła się propozycją z mojej strony, nie ukrywała zaskoczenia. Zamyśliła się na chwilę.
- No.. W sumie... Może... Możemy. -wydukała z siebie w lekkim zamyśleniu - Ale sami pojedziemy? -zapytała już normalnym tonem
- Możemy kogoś zabrać jeśli chcesz. -powiedziałem lekko się uśmiechając
- Zobaczymy. -powiedziała Lulu
W sumie nie do końca mieliśmy kogo wziąć, ja za bardzo nie spoufalałem się z ludźmi stąd.
Umówiliśmy się o 19 koło mojego auta, po czym rozeszliśmy się w swoje strony, żeby się uszykować. Gdy wróciłem do pokoju, stwierdziłem że wezmę prysznic. Namydliłem się, nie zapominając o umyciu włosów, żeby przypadkiem nie były uklapnięte czy przetłuszczone od toczka. Po wyjściu spod prysznica umyłem też zęby. W ręczniku zawiniętym w pasie poszedłem do pokoju po jakieś ubrania. Założyłem czarne jeansy ze ściągaczem u kostki, białą bokserkę, na to skórzaną kurtkę, założyłem też glany, które są już dosyć zmęczone życiem, ale nadal świetnie się sprawują. Wziąłem portfel, dokumenty, paczkę papierosów i zapalniczkę, wziąłem też małe pudełeczko z szuflady w biurku. Gdy byłem gotowy, zauważyłem że wyrobiłem się idealnie. Było za piętnaście dziewiętnasta. Zdążę jeszcze zapalić przed przyjściem Honolulu. Stojąc koło samochodu odpaliłem fajkę. Długo nie minęło... Patrzę i oczom nie wierzę. Idzie. Odstrzelona jak ta lala. Zaraz za nią idą jeszcze dwie osoby. Gościu, który wpadł na mnie rano, i jakaś blondi. No dobra, w sumie dałem jej wolną rękę, mogła wziąć kogo chciała.
- Thomas.. To jest Stiles, a to jest Mary. -przedstawiła mi ich - Mary, Stiles to jest Thomas -kontynuowała
Podaliśmy sobie ręce. Po czym zaprosiłem ich do samochodu. Wyrzuciłem niedopałka i też wsiadłem. Lulu usiadła z przodu, obok mnie, a tamci usiedli z tyłu. Naszym kierunkiem było miasto. Stwierdziliśmy, że na miejscu zdecydujemy do którego klubu pójdziemy. Stiles przeglądał kluby w swoim telefonie. Powiedziałem, że mi jest obojętnie, Lulu tak samo stwierdziła, że się dostosuje. Decyzja więc leżała na tych dwóch z tyłu. Szybko wybrali klub, na który z Lulu się zgodziliśmy. Będąc już na miejscu. Wyciągnąłem małe pudełeczko, które wziąłem wcześniej. Mary i Stiles chcieli już wysiadać, Lulu też złapała za klamkę.
- Chcecie? -zapytałem na co wszyscy zwrócili na mnie uwagę
Nabiłem lufkę czystą zbitką ususzonej marihuany. Ludzie patrzyli na mnie jak na jakiegoś wariata.
- No co? Wy będziecie pić, a ja kieruję. -powiedziałem
Stiles przekonał się z łatwością i oboje zajaraliśmy. Zrobiłem drugą nabitkę poprawiając sobie jeszcze buchem, podałem lufkę Lulu. Nie była przekonana, właściwie nawet jej nie namawiałem, sama wzięła. Na końcu lufka powędrowała do Mary, która stanowczo odmówiła twierdząc, że idzie w przyszłym tygodniu na jakieś pobranie krwi czy coś takiego... Trudno, nie mogło się zmarnować, Lulu wzięła jeszcze dwa buchy, Stiles dokończył. Schowałem dowód zbrodni do pudełeczka, a pudełeczko zostawiłem w aucie. Wysiedliśmy. Poczułem jak zaczyna mnie brać. Weszliśmy do klubu. Zafundowałem pijącym po shocie. Wypili, spojrzałem na Lulu akurat przegryzała smak wódki kawałkiem limonki.
- Zatańczymy? -zapytałem, miałem gdzieś co robią tamci, ale ukradkiem oka zauważyłem, że stoją przy barze i chyba całkiem dobrze im się rozmawia
- Nie umiem tańczyć. -powiedziała dziewczyna
- Daj się ponieść. -powiedziałem i złapałem ją za rękę
Zacząłem przeciskać się przez tłum. Znalazłem idealne miejsce na środku parkietu. Akurat puścili wolniaka. Złapałem Lulu w talii i delikatnie przyciągnąłem ją do siebie, czułem jej oddech na sobie. Uwielbiam ten stan, zawsze gdy zajaram dostrzegam najmniejsze szczegóły. Lulu zadarła delikatnie głowę spoglądając w moje oczy. To był ten moment. Nachyliłem się delikatnie, żeby sprawdzić jej reakcję, nic. Przymrużyła delikatnie oczy, a już po chwili nasze usta się spotkały... Pocałowałem ją. Namiętnie. Nie wyraziła sprzeciwu. Gdy otworzyłem oczy, Lulu spojrzała w ich głąb, tylko lekko się uśmiechnąłem.

< Honolulu? ;3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz