- Nic mi nie będzie. -burknąłem i zacząłem podnosić się z ławki
Dziewczyna popatrzyła na mnie błagalnym wzrokiem, ale ja nie miałem zamiaru jechać do szpitala. - Daj mi spokój, okej? -zapytałem
- Jak chcesz... -mruknęła dziewczyna po czym przygryzła policzek
Zacząłem kierować się do wyjścia. Poczułem nagły przypływ gorąca. Mój oddech stał się płytki... Zajebiście płytki. Nagle... Nic. Bum. Dziura w głowie. Kompletnie nie wiem co się stało. Złapałem oddech i z trudem podniosłem ociężałe powieki. Okropnie raziło mnie jakieś światło wprost nad moją twarzą. Nagle spostrzegłem, że leżę w łóżku. Nie byle jakim, szpitalnym. Zerwałem się do pozycji siedzącej. W tym momencie ktoś stanął koło mnie i złapał mnie jedną ręką za dłoń,a drugą położył mi na głowie.
- Spokojnie, jestem tu. -usłyszałem jak przez mgłę
Poczułem jej zapach.. Ten znajomy zapach.. Dziewczyna przytuliła mnie lekko.
- Co ja tu robię? -zapytałem z trudem przełykając ślinę
- Zemdlałeś. Nie mogłam Cię dobudzić. Nie wiedziałam co robić... -powiedziała a jej głos zadrżał
Zabrałem swoją rękę z uścisku Lulu i przetarłem twarz. - Zajebiście. -powiedziałem - nie powinnaś tutaj być. -mruknąłem
- Ale chcę. -powiedziała dziewczyna spokojnym tonem
Kazałem dziewczynie wyjść. Musiała powiedzieć lekarzom, że już się obudziłem, bo niedługo po jej wyjściu przyszedł mój kurator. Powiedział, że czeka mnie rozmowa z psychologiem. Miałem to gdzieś. Przyszedł psycholog. Pytania te same co zawsze... Musiał ocenić mój stan psychiczny, czy nie jestem zagrożeniem dla samego siebie i otoczenia. Chcieli mnie przetrzymać na obserwacji, ale jako że jestem już osobą pełnoletnią, to mogę prosić o wypis w trybie natychmiastowym. I tak też zrobiłem. Nie wiem gdzie była Lulu, nie wiem czy był tu ktoś jeszcze, ale ja nie chciałem tu być. Przebrałem się w moje rzeczy i poszedłem do recepcji.
- Twarda z Ciebie sztuka. -powiedziała pielęgniarka podając mi stertę papierków potrzebnych do wypisu
Załatwiłem papierkową robotę. Wyszedłem przed szpital i zadzwoniłem po taksówkę. Odpaliłem papierosa i zacząłem się zastanawiać, co z Honolulu, ale nie miałem zamiaru jej szukać. Przyjechała taksówka. Wyrzuciłem peta i wsiadłem do auta.
- Do Impossible Horse Academy -powiedziałem, a taksówkarz tylko przytaknął i ruszył
Jechaliśmy w milczeniu, nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, a już tym bardziej wysłuchiwać historii kierowcy. Gdy dojechaliśmy, zauważyłem że nie mam przy sobie portfela. Poprosiłem, żeby kierowca chwileczkę poczekał. Mężczyzna zgodził się bez problemu, a ja poszedłem szybkim krokiem do pokoju po kasę. Wróciłem z pieniędzmi i zapłaciłem taksówkarzowi, dając mu nawet lekki napiwek, a ten zadowolony odjechał w dal. Wróciłem spokojnym krokiem do pokoju. Ledwie usiadłem na łóżku, a do moich drzwi ktoś zapukał. Nie miałem ochoty otwierać. Delikatnie osunąłem się kładąc na plecy, nogi trzymając na ziemi. Jednak ktoś zza drzwi nie miał zamiaru odpuścić i wszedł do mojego pokoju. -Co jest? -spytałem mając zamknięte oczy
< Lulu? XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz