-Kurwa.- To jedyne słowo, której się wydostało z moich ust, gdy zobaczyłam kto dzwoni.
Były dwie opcje. Zobaczyła wszystko w telewizji, albo chciała się spytać jak idzie mi marnowanie powietrza.
Przyciągnęłam zieloną słuchawkę i powiedziałam:
-Hej mamuś.
-Cześć kochanie, jak ci mija wyjazd?
-Bardzo dobrze.
-A słyszałaś o tym rodeo co miało się odbyć w Karolinie?
-Tak.- Gdy wypowiedziałam te słowa zrobiłam się automatycznie czerwona, na co chłopak zaczął się lekko śmiać.
-Byłaś oglądać?
-Tak.
-Czyli to ciebie widziałam z tym chłopakiem.- Wiedziałam, że w tym momencie się szczerzy jak mysz do sera.- To znaczy, że jednak jest przystojny.
-Mamooo.
-No musisz przyznać.
-Tak jest.
-To dobrze, a jak dobrze się bawisz?
-Tak, mamo coś jeszcze?
-Pamiętaj o swoim zdrowiu i bezpieczeństwie, nie chcę...
W pół słowa jej przerwałam.
-Tak, wiem jak się zabezpieczać.
Chłopak obok mnie ryknął śmiechem.
-Kurwa, Diego. Masz teraz przerąbane.- Powiedziałam ochrzaniając chłopaka.
-Ten miły chłopiec jest z tobą?
-Tak, jest.
-Daj mnie na chwilkę na głośnomówiący.
Westchnęłam głęboko ale to zrobiłam. Po chwili z komórki wydobył się głos matki.
-Diego, zapraszam cię do nas na kolację jak wrócicie.
Kręciłam głową próbując mu pokazać, że ma za Chiny się nie zgadzać. Za to on z szatańskim uśmiechem odpowiedział że z chęcią. Po tej jakże ciekawej rozmowie rozłączyłam się i spojrzałam na chłopaka z wyrzutem.
-Nie wiesz w co się wpakowałeś.
-Twoja mama wydaje się spoko.- Wzdrygnął ramionami.
-Za to jak tata widział, że mnie dotykasz to cię wykastruje.
-E tam nie może być tak źle.
Mruknęłam coś pod nosem i zanim zaczęliśmy oglądać film powiedziałam:
-Zawsze mów jak przychodzisz do pokoju bez zapowiedzi, bo często chodzę w bieliźnie albo bez niczego.
-Hmm, no nie wiem.- Lekko się zaśmiał na co go uderzyłam w ramię.
Włączyliśmy jakąś komedię, która można powiedzieć, że była nawet zabawna. W pewnym momencie film tak mnie zanudził, że zaczęłam wodzić palcem po szczęce chłopaka. Brunet ignorował mnie, więc usiadłam na nim okrakiem i zaczęłam jeździć palcami po jego kościach policzkowych. Był twardym zawodnikiem, nadal zero reakcji. Zaczęłam wodzić palcami po jego torsie jednocześnie delikatnie całując jego szyję. Po chwili tej tortury poddał się. Ze zwycięskim uśmiechem położyłam się i powiedziałam:
-Musisz się ogolić.
-Dlaczego?
-Bo drapiesz. Właśnie masz jakieś plany na jutro?
Chłopak chwilę się zastanowił i odparł:
-Raczej nie, a co?
-To się wybierzemy popływać z końmi.- Uśmiechnęłam się.- Strój kąpielowy obowiązkowy.
-Niech ci będzie. A teraz zła kobieto daj obejrzeć film.
Do końca seansu wodziłam palcami po ręce mężczyzny tworząc różne kształty. Po skończeniu filmu wygoniłam chłopaka z pokoju mówiąc co za dużo to niezdrowo.
***
Obudziłam się wcześnie. Dochodziła siódma rano. Zgramoliłam się z łóżka i zeszłam na dół zrobić śniadanie. Gdy zeszłam na dół jeden z chłopaków wychodził, więc wymieniłam z nim zwykłe cześć. Na dzisiejsze śniadanie postawiłam na tosty i herbatę. Nie było to czasochłonne, więc już po chwili szłam do pokoju bruneta. Weszłam do pokoju i zobaczyłam plecy chłopaka. Podeszłam od strony twarzy. Wyglądał jak mały chłopiec z rozczochranymi włosami i rozluźnioną twarzą. Usiadłam na łóżku i zaczęłam wodzić ręką po włosach chłopaka jednocześnie mówiąc:
-Pora wstawać księżniczko, śniadanie gotowe.
Chłopak coś tam burknął i złapał mnie za rękę przyciągając do siebie. Westchnęłam, byłam już bardzo głodna, a na dole leżały ciepłe tosty. Chłopak nie reagował na nic. W końcu złapałam jego nos zabierając mu dopływ powietrza. Po chwili obudził się lekko zdezorientowany.
-Księżniczko pora wstawać.- Powiedziałam do chłopaka.
Ten się przeciągnął i odpowiedział:
-Już idę książę.
Podeszłam do jego szafy i ją otworzyłam. Szybko wyciągnęłam czarne, krótkie spodenki i białą bluzkę z krótkim rękawem. Rzuciłam ubraniami w chłopaka i powiedziałam:
-Dałabym ci jeszcze stój kąpielowy, ale wolę nie grzebać w twoich bokserkach. Ubieraj się i chodź na śniadanie.
Po paru minutach zaspany chłopak zszedł na dół i zaczął jeść moje już trochę zimne dzieło.
-Wszystkie fenki tu są udomowione?- Zapytałam chłopaka.
-Nie, tylko jeden. Dlaczego pytasz?
-Wczoraj jak byłam w terenie spotkałam jednego i dał się pogłaskać.
-Ciekawe.- Odparł.- Idź się ubierać.
Odeszłam od stołu i weszłam na górę. Z walizki wypakowałam dwuczęściowy strój, a do tego dobrałam spodenki z wysokim stanem i top, który był lekko nas pępek. Do tego założyłam ciemne trampki i zeszłam na dół. Zawołałam Diego, że pora wychodzić. Założył buty i razem wyszliśmy na dwór. Standardowo on wziął gniadego, a ja siwego wałacha. Na początku nie chciał jechać bez siodła, bo jak stwierdził: ,,jego klejnoty ucierpią", ale dał się namówić. Wyjechaliśmy tą samą drogą co ja jechałam. Na prostej łące również zagalopowaliśmy jednak teraz się ścigaliśmy. Gdy dojeżdżaliśmy do miejsca gdzie spotkałam fenka zwolniłam.
-To tu go spotkałam.
-Ciekawe, zazwyczaj się tu nie zapuszczają.
Po tej krótkiej wymianie zdań pojechaliśmy w stronę zbiornika. Gdy byliśmy przy nim zsiadłam z konia i ściągnęłam buty- chłopak zrobił to samo. Ściągnęłam z siebie bluzkę i spodenki, a z konia kocyk.
-Gapisz się.- Powiedziałam do chłopaka lekko się śmiejąc.
-Wcale nie.- Odparł i ściągnął koszulkę.
Gdy byliśmy gotowi wjechaliśmy do wody. Konie zanurzyły się po same szyje a my mieliśmy wody po talię.
<Diego?>
830
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz