Myślałam nad nadchodzącymi świętami, jak je spędzę. Pojadę do rodziców, a może to oni do mnie wpadną? Szłam zamyślona przed siebie. Nagle się zatrzymałam gdyż do głowy wpadł mi genialny pomysł. Może zaproszę ich tutaj i wynajmiemy jakiś domek? Moje rozmyślania przerwało pytanie. Na początku nie wiedziałam kto je zadał, lecz po chwili moje szare komórki się pyknęły i zobaczyłam ciemnowłosego chłopaka. Siedział w kapeluszu i grał na harmonijce. Niczym prawdziwt kowboj z dzikiego zachodu. Zapytał mnie czy robię coś po kolacji.
-Zależy co propnujesz.- Odparłam.
-Jeszcze nic ale możemy coś wymyślić.
-Możemy nadal poudawać rodowitych kowboi tylko skoczę po kapelusz.- Lekko się zaśmiałam.
-Ha ha, bardzo śmieszne. I tam wiem że podoba ci się ten kapelusz.
-Tak, oczywiście, pragnę go.
Chłopak uśmiechnął się zwycięsko. Popatrzyłam dookoła. Byliśmy koło jakiegoś ogrodzenia. Parę metrów dalej leżały baloty siana. Szturchnęłam chłopaka i wskazałam mu snopki. Zaskoczył z barierki i poszedł za mną w ich stronę. Z lekkim rozbiegiem wskoczyłam na jeden z nich, a chłopak zajął snopek po mojej lewej, nadal wygrywając melodyjkę. Położyłam się na plecach i zaczęłam obserwować gwiazdy, od zawsze uwielbiałam to robić. Szukałam konstelacji, znajdywałam i tworzyłam własne gwieździste wzory. Wokół nas rozbrzmiewał szum drzew i odgłos instrumentu.
-Skąd jesteś?- Zapytałam.
-Z Brazylii, a ty?
-Z Nevady w Teksasie.
Chłopak lekko podniósł brew, chyba się tego nie spodziewał.
-A mówiłaś że rodeo jeździłaś w Stanach?
-Tak, jeździliśmy z rodzicami na zawody.
Lekko przytaknął i zaczął znowu grać. Pomyślałam, że jednak nie jest takim dupkiem na jakiego wygląda. Jak na razie okazał się całkiem miłym człowiekiem. Nagle mój telefon zawibrował. Wyciągnęłam go z kieszeni. Był to alarm. Miałam ustawione alarmy na każdy posiłek, by o nim nie zapomnieć. Miałam taki organizm, że jeśli nie przypomnę sobie o jedzeniu to go zwyczajnie nie zjem.
-Diego.
-Hm?
-Pora się zbierać na kolacje.
Zeszliśmy ze snopków i ruszyliśmy w stronę akademii otrzepując się z siana. Gdy weszliśmy w strefę gdzie było jasno chłopak zaczął się ze mnie śmiać. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Okazało się, że miałam całe włosy w sianie.
-Bałwanie nie śmiej się tylko mi to ściągnij.
Ściągając mi siano z włosów nadal miał na ustach uśmieszek. Uderzyłam go lekko piąstkom mówiąc:
-Nie śmiej się ze mnie bo cię pobije.
Chłopak udając, że przeżywa okropny ból rozmasował ramię. Skierowaliśmy się na stołówkę. Złapałam jedną z tac i podeszłam do bufetu. Nałożyłam sobie jakąś lekką sałatkę i paprykę. Chłopak wziął też coś lekkiego. Usiedliśmy przy jednym stole.
-Smacznego
-Nawzajem
Zaczęliśmy jeść. Posiłek mijał nam w ciszy. Popatrzyłam na chłopaka przypatrując się jego uszom. Pierwszy raz widziałam chłopaka, który ma tunele i jego uszy nie wyglądają jak makaron. Pasowały mu.
-Mam coś na twarzy?- Spytał.
-Nie, po prostu rozmyślam o twoich tunelach.
Chłopak już się nie odezwał. Skończyliśmy posiłek i odłożyliśmy tacę po czym ruszyliśmy w stronę pokojów. Gdy doszliśmy do mojego pokoju powiedziałam:
-Dobranoc
Chłopak odpowiedział tym samym i poszedł do siebie. Jednak spokój nie był mi dany. Otworzyłam drzwi i z pokoju wybiegł jak poparzony mój pies. Pobiegła najpierw w lewo, a potem skręciła w prawo, gdy zobaczyła chłopaka, którym był Diego. Właśnie otwierał drzwi i przez nie wchodził, a samica wepchnęła się za nim.
-Kurwa.- Przeklnęłam pod nosem.
Podbiegłam do pokoju, którym zniknęli i zapukałam. Dosłownie w parę sekund ciemnowłosy otworzył drzwi.
-Coś się stało?- Zapytał.
-Mogę wejść?- Zapytałam zagryzając wargę.
Chłopak lekko zdziwiony uchylił drzwi. Zaczęłam rozglądać się po pokoju. Nigdzie nie było śladu psa. Jednak jedne drzwi były uchylone.
-Mogę tam wejść?- Zapytałam chłopaka.
Lekko pokiwał głową zdziwiony. Weszłam do pomieszczenia, które okazało się łazienką. Zaczęłam szukać mojego szczura. Zauważyłam ją i miałam złapać, ale szybko wybiegła z pomieszczenia. Równie szybko też je opuściłam i zobaczyłam jak suka łasi się do chłopaka, a on ją głaszcze. Przewróciłam oczami i powiedziałam:
-Przepraszam za tą parówkę. Czasamj ma odpały.
Chłopak lekko się zaśmiał i przestał głaskać psa. Złapałam ją za obrożę i mówiąc dobranoc wyszłam z pokoju chłopaka.
-Ty wstrętna parówo.- Mówiłam do psa.- Jesteś najgorszą parówką jaka istnieje. Wprowadziłam psa do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Skierowałam się do łazienki, gdzie miałam zamiar się umyć. Szybko się rozebrałam i weszłam do kabiny. Ciepła woda zaczęła spływać mi po plecach przyjemnie odprężając. Wzięłam do ręki mydło o zapachu lawendy i się umyłam. To samo zrobiłam z włosami, jednak ten szampon miał zapach wiśni. Były to moje ulubione zapachy. Gdy płyny zaczęły się pienić spłukałam je i wyszłam na zimne kafelki. Wytarłam się lekko i zrobiłam na głowie turban. Naga wyszłam do pokoju- lubiłam tak chodzić.- i zaczęłam wygrzebywać piżamę. Trafiło na za dużą koszulkę kuzyna i krótkie spodenki. Położyłam się do łóżka i wskoczył za mną pies przytulając się do moich pleców. Podczas ustawiania budzika na jutro dostałam wiadomość, że jutro przywiozą mój motocykl. Bardzo się ucieszyłam. Nastawiłam budzik, okryłam się kołdrą i odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
***
Budzik obudził mnie równo o 7. Szybko wstałam co spotkało się z niezadowoleniem suczki i zaczęłam się ubierać. Postawiłam na bluzę z logo stajni moich rodziców i zwyczajne czarne jeansy. Zeszłam szybko na śniadanie, które zjadłam w mgnieniu oka i wyszłam przed akademię na parking. Usiadłam na murku i czekałam aż przyjadą moje cacka. Siedziałam tak z pól godziny, gdy nagle usłyszałam za sobą zwyczajne cześć. Odwróciłam się i zobaczyłam bruneta.
-Hej.- Odpowiedziałam.
-Czekasz na coś?
-Tak, na moje dzieci.
Chłopak popatrzył się na mnie zdziwiony i lekko zszokowany.
-Ty masz dzieci?- Niepewnie zapytał.
-Nie, co ty, nie lubię dzieci. Za jakieś.- Spojrzałam na zegarek.- Pięć minut ma przyjechać szofer i przywieźć moje auto i motor.
-Aaaa.
Zaczęliśmy rozmawiać o błahostkach, gdy wjechał duży samochód na podjazd.
-Przepraszam, ale muszę iść po swoje sprzęty.- Przerwałam naszą rozmowę.
Kierowca dał mi kluczyk i weszłam do środka kontenera. W środku stał mój ukochany, czarny ford mustang z 2018 roku. Powoli nim wyjechałam i zaparkowałam na jednyn z miejsc, bh wrócić do środka po pojazd- czarny ścigacz kawasaki ninja.
<Diego?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz