12.04.2018

Od Irmy cd. Rekera

Siedząc na klaczy i słuchając tego co mówi mężczyzna o innych akademiach, mój stres podwyższał się coraz to bardziej. Czyli jednak przegraliśmy? Ktoś pojechał szybciej? Boże czytaj że szybciej facet! myślałam nerwowo, coraz to bardziej ściskając wodze w swoich rękach. Carisma zaczęła nieco się denerwować i się kręcić, więc zaraz pogłaskałam ją lekko po szyi by się uspokoiła. Całe szczęście to pomogło i klacz stanęła znowu spokojnie. Słysząc że mężczyzna czytający wyniki doszedł do tych trzech najważniejszych miejsc bardziej wyczuliłam swój słuch tak jak reszta kolegów z drużyny. Nagle słysząc nazwę naszej akademii na pierwszym miejscu nie mogłam po prostu w to wszystko uwierzyć! Jednak jeszcze większy szok mnie spotkal na wieść że byłam tą najszybszą i bez żadnego punktu karnego! Byłam w takim szoku że myślałam że zaraz spadnę z siodła.... Dopiero po chwili usłyszałam jak Reker mi pogratulował co było bardzo miłe z jego strony.
- Dzięki Reker - odparłam z uśmiechem a następue został naszej drużynie wręczony złoty puchar, przy czym wspólnie zapozowaliśmy do zdjęcia, a po chwili zostały nam założone na szyję złote medale, a koniom zostały przyczepione do ogłowi zielone złote rozety. Cieszyłam się że wygraliśmy lecz od dłuższego czasu zauważyłam że przyglądał mi się jakoś ciemny typ... Miał blond włosy krótkie, był wysoki i był nie ogolody gdyż miał lekki zarost. Nie podobało mi się jego spojrzenie które na mnie zawiesił było chłodne oraz miałam wrażenie że chce mnie nim jakby prześwietlić na wylot.
Nie czułam się zbyt bezpiecznie ale na szczęście uważne spojrzenie, które było ostrzegające wbił w niego pan Pol który zaraz mnie zasłonił. Nasz wychowawca zawsze był czujny z tego co zauważyłam i poczułam wielką ulgę że mnie zasłonił. Mężczyzna się wycofał jakby nigdy nic i gdzieś poszedł, a my po chwili zaczęliśmy się zbierać. Dopiero w stajni poczułam jak drżą mi nogi! Miałam je jak z waty więc musiałam usiąść by aby czasem nie upaść. Kim był ten mężczyzna? Czemu mi się tak przyglądał? Bałam się że będzie chciał mi zrobić jakąś krzywdę, dlatego wolałam się trzymać z resztą grupy by być bardziej bezpieczną. Gdy nieco odsapnęłam zajęłam się dwoma końmi po czym je zapakowałam do przyczepy gdzie przy okazji pomogłam Rekerowi wnieść cały sprzęt gdyż widziałam że jest jakoś dziwnie osłabiony co mnie bardzo zmartwiło.
- Świetnie Ci poszło kochanie! - usłyszałam nagle więc się odwróciłam i ujrzałam swoją uśmiechniętą opiekunkę od ucha do ucha, która zaraz mocno mnie przytuliła - Pojechałaś wspaniale! Ale muszę przyznać że do uderzenie w przeszkodę napedziła nam wszytkim stracha - dodała puszczajac mnie i poprawiajac mi włosy, które nieco spadły mi na twarz.
- Dziękuję - powiedziałam zadowolona bardzo i szczęśliwa. Takie słowa zawsze podnosiły mnie na duchu i dodawały mi energii, nie mówiąc już o tym że dla mnie takie pochwały były niezmiernie ważne na mój zazwyczaj duży brak pewności siebie.
- Musimy już jechać na lotnisko by mieć jutro siły do pracy... Uważaj na siebie dobrze? - spytala patrząc na mnie uważnie.
- Spokojnie nic mi sie przecież tutaj nie stanie - odparłam z lekkim uśmiechem.
- Mam nadzieje... Jedziecie też od razu na lotnisko? - spytała poprawiając rękawiczki na rękach w kolorze szarym.
- Jeszcze nie... Jedziemy jeszcze do szpitala, do Jay'a - powiedziałam patrząc na nią i dostrzeglam jak uśmiech zniknął z jej twarzy.
- To był straszny wypadek - stwierdzila z lekkim westchnięciem na co skinęlam lekko głową i nagle otworzyła swoją torebkę, a po chwili ujrzałam jak otwoera swój portwel w kolorze bordo.
- Co robisz? - spytałam zdziwiona bardzo kiedy wręczyła mi nieco pieniędzy do ręki.
- Weź te pieniądze... Skoro jedziecie do szpitala, to wypadało by kupić Jay'owi jakieś kwiay czy coś takiego. Możecie też wywołać zdjęcie drużynowe które teraz zrobiliście na zawodach i dać to do jakiejś ładnej ramki i mu zostawić też jakiś list z podpisem całej waszej grypy... To na pewno go podniesie na duchu by szybciej zdrowieć i nie dołować się tym że was wszystkich zawiódł - Wyjaśniła spokojnie - Podniesienie na duchu bardzo mu się zatem przyda zwłaszcza gdy jest w szpitalu taki kawał drogi od domu - dodała.
- Jest pani genialna! - powiedzialam nagle uradowana -  Na pewno się ucieszy dziękuję za pomysł - dodałam na co się uśmiechnęla na chwilę znowu.
- Jestem pewna że coś fajnego dla niego zrobicie - powiedziała czochrając mnie po włosach - Jadę już pa pa - mówiąc to ostatni raz mnie przytuliła, po czym wsiadła do samochodu.
Ja natomias dokończylam pakowanie się po czym przekazałam wszystko reszcie co można by było zrobić dla Jay'a na co się wspólnie wszyscy zgodzili z czego się bardzo ucieszyłam. Gdy wsiedliśmy tylko do naszego wynajętego busa od razu pojechaliśmy w stronę wielkiego sklepu w mieście gdzie szybko zakupiliśmy potrzebne nam rzeczy lecz szukaliśmy jeszcze jakiejś kwiaciarni więc mieliśmy swego rodzaju misję poszukiwawczą. Rozdzieliliśmy się na grupy gdzie ja szłam z Rekerem i rozglądaliśmy się po całej galerii.
- Zaczekaj może spytam którejś z ekspedientek z tamteko sklepu gdzie tu jest jakaś kwiaciarnia - odezwał się nagle zniecierpliwiony już tym łażeniem w kółko chłopak.
- Dobrze ja tu poczekam - odparłam spokojnie na co skinął lekko głową i poszedł zaczerpnąć informacji która miała nam pomóc. Ja w tym czasie spojrzałam do swojego portfela by sobie przypomnieć i sprawdzić ile mam jeszcze przy sobie funduszy by zakupić jakieś ładnie przystrojone kwiaty, kiedy nagle ktoś mnie popchnął mocno czy też uderzył z ranienia i pobiegł szybko dalej, a mnie wypadł portfel na podłogę gdzie rozsypało mi się parę drobnych pieniędzy.
- Patrz jak biegniesz pajacu! - krzyknęłam do tego idioty po czym kucnęłam i wzięłam do rąk niewielki czerwony portfenik, a gdy zaczęłam zbierać rozsypane drobne, nagle zobaczyłam czyjes czarne i wypastowane buty. Zaskoczona tym powoli podniosłam głowę i ku mojemu przerażeniu to był ten mężczyzna z zawodów!
- Pomóc? - sptytał patrząc na mnie tymi swoimi czarnymi jak smoła oczami.
- N-nie.... dziekuje - powiedziałam szybko zabierając pieniądze i się podnosząc - Przepraszam ale muszę już iść - cofając się i szybko weszłam do sklepu gdzie przebywał Reker i rozmawiał obecie z jakąś ekspedientką która mu tłumaczyła na jakiej ulicy jest jeszcze czynna jakaś dobra kwiaciarnia.

< Reker? ;3 to gdzie jest ta kwiaciarnia? xdd Eric ją straszy i się go boi xdd >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz