Wyjechaliśmy w teren. Jechałam na Pilgrim Star- gniadej klaczy, a chłopak na Silent Killerze. Wałach o dziwo był bardzo grzeczny jeśli poluzowało mu się wodze. Nie wiedziałam jak mama mogła tego nie zauważyć. W pewnym momencie zaczęliśmy się ścigać. Patrząc na rodowód Silenta nie dziwiłam się, że niw wyciąga dużych prędkości, ale sama też nie próbowałam się szczególnie rozpędzać. Jechaliśmy dość spokojnym galopem w otoczeniu pustynnych klimatów Nevady. W pewnym momencie zwolniłam i powiedziałam:
-Diego, ojciec mi mówił, o tym, że mu się spodobałeś.
Brunet nagle miał szok na twarzy.
-Nie w tym sensie.- Naprostowałam.- Chciałby cię wystawić w pokazie dla Amiry.
-Nie ma mowy.- Odpowiedział szybko.
-Wiedziałam, że tak odpowiesz, ale muszę cię zaniepokoić, że tak czy siak będziesz musiał na niego jechać, bo ojciec wystawił mnie w paru wybiegach. Poszedłbyś ze mną i zarobiłbyś trochę. Na pewno nie?
-O jakich pieniądzach mówimy?
-Dwadzieścia tysięcy za jeden wybieg plus załatwię ci jazdę z Edwiną Tops Alexander.- Poruszyłam brwiami.
-Kobieto skąd ją znasz?- Wytrzeszczył oczy.
-Ja nie znam. Moja matka była kiedyś jej luzakiem i nadal mają kontakt.
-No nie wiem.
-Dorzucę do tego dwa buziaki.- Powiedziałam na końcu robiąc z ust dziubek.
-Przekonałaś mnie. Tylko jedno, ale. Mam siniaki na całym ciele nie mówiąc o bliznach.
-Amira ma tylko ubrania na całe ciało. Nie będziesz szedł w strojach kąpielowych jak ja.
-Okej.
-To co wracamy?
Zawróciliśmy konie i wolnym galopem wróciliśmy do stajni. Rozsiodłaliśmy konie i usiedliśmy koło placu, na której odbywała się lekcja skoków. Nagle wpadł mi do głowy pomysł, który na pewno przypadnie chłopakowi do gustu.
-Ścigałeś się kiedyś?
-Tak, wiele razy.
-A na koniach wyścigowych?
-Jak mi powiesz, że macie tu jeszcze tory i specjalne konie to ci nie uwierzę.
-Nie mamy, ale dwie mile stąd jest taka stajnia, która wypożycza od nas konie westernowe na wyścigi.
-Po co takie konie na wyścigi?- Zapytał zaciekawiony.
-Jak dżokej spadnie i koń leci jak głupi to taki jeździec na tym koniu go łapie, bo nasze konie są wyjątkowo spokojne.
-Uhm.
-To co? Lecimy?
-Jasne, tylko się przebiorę.
-Tam dostaniemy stroje.- Odparłam.
Poszliśmy z chłopakiem przed garaż, do którego weszłam tylko ja. Po chwili wyjechałam z niego Arrinerą Hussarya wersją miejską. Na miejsce pasażera wpakował się chłopak i ruszyliśmy w jakże krótką trasę, bo na miejscu byliśmy już pięć minut później. Po wyjściu z auta naszym oczom ukazał się duży ośrodek podobny do tego na Pardubicach w Polsce. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do znajomej. Odebrała po paru chwilach:
-Hej Bella, jestem właśnie u was z kolegą. Mogłabym wypożyczyć dwa konie na godzinkę?
-Z trenerem?- Spytała dziewczyna.
-Nie, poradzimy sobie.
-To jasne, wybierz sobie coś z 2C.
-Jasne, dziękuję, kocham cię!- Powiedziałam i się rozłączyłam.
Diego się na mnie popatrzył i spytał podejrzliwie:
-Bella jest koleżanką?
Zaśmiałam się i odpowiedziałam:
-Tak. Chodź za mną.
Ruszyliśmy brukowaną ścieżką. Po drodze mijaliśmy sporo osób, które przyszły na wyścigi organizowane na głównym torze. Gdy doszliśmy do stajni zatrzymał nas jeden z ochroniarzy i powiedział:
-Proszę pokazać wejściówki.
-Jestem Venus Clarks od Elizabeth Clarks, a wejście nam załatwiła Bellame Cruelle.
-Zapraszam.- Powiedział i nas przepuścił.
-Powiedziałaś jakbyś znała tą regułkę na pamięć.- Powiedział chłopak.
-Bo tak jest. Tu skręcamy.
Naszym oczom ukazała się stajnia z dużą tablicą z napisem 2C. Weszliśmy do niej i ukazały nam się spore boksy. Było ich równo czternaście.
-Ile tu jest stajni?- Spytał chłopak.
-W sumie to jest tylko A, B i C. Z czego A to główne konie wyścigowe i ta stajnia dzieli się tylko na 1 i 2, B to konie przygotowywane do wyścigów i konie z kontuzjami ona się dzieli na 1, 2 i 3, A stajnia C, w której jesteśmy mieści konie, które skończyły swoją karierę, ale raz na jakiś czas idą się ścigać. Ma ona tylko ten jeden człon.
Chłopak zdumiony słuchał tego co mówię. W sumie też byłbym mocno zdziwiona gdybym coś takiego usłyszała. Pomińmy fakt, że nie powiedziałam mu o stajniach ogierów, klaczy i źrebnych.
-Chodź się przebrać.- Powiedziałam do chłopaka.
Weszliśmy do dość małego pomieszczenia. Stwierdziłam, że dzisiaj jedziemy na różowo. Podałam chłopakowi białe spodnie, różową bluzkę z niebieską muszką, czarny kask i różowo- białą nakładkę na niego. Sobie wzięłam taki sam zestaw.
-Będę wyglądał jak idiota.- Żachnął brunet.
-Poprawka, jak słodki idiota.
Zaczęliśmy się przebierać. Mój strój jak zawsze był dobrze dopasowany, a chłopaka był nieco luźny co i tak było dobre, gdyż nie było tu strojów dla tak wysokich osób jak on. Wręczyłam mu jeszcze gogle i dźwiękowego bata po czym powiedziałam:
-Jak nie chcesz żeby konie miały zawał to nie machaj nim w stajni jest głośny.
Następnie z siodlarni wyciągnęliśmy kolorowe siodła, ogłowia i czapraki oraz ochraniacze. Dla siebie wzięłam jak zawsze Lancaster Rose, a chłopakowi dałam wybór. Mógł wybierać pośród dziesięciu gniadoszy, dwóch karych, siwka i kasztana. Zdecydował, że chce karego z dużą odmianą na czole. Był to wałach- Story of Spirit, bardzo żwawy i niecierpliwy. Po osiodłaniu wierzchowców puściliśmy je na rozstępowanie na karuzelę i usiedliśmy obok niej.
-Dlaczego stępują w karuzeli?- Spytał ciemnowłosy.
-To są dzikusy. Jak zobaczą odkryty teren to akurat dla tych dwóch najwolniejsze tempo to kłus. To jest bezpieczniejsze dla nich i dla nas.
Chłopak pokiwał głową. Po upływie tych dziesięciu minut wyprowadziliśmy konie i wskoczyliśmy na grzbiety. Diego na początku nie potrafił złapać równowagi i śmiesznie się kiwał. Gdy wytłumaczyłam mu jak trzymać równowagę w takiej pozycji i z tak krótkimi strzemionami złapał balans. Weszliśmy na jeden z torów treningowych i zrobiliśmy jedno koło kłusem.
-Załóż okulary.- Powiedziałam po czym sama to zrobiłam.- Zaraz wjedziemy do bramek. Po wejściu masz dziesięć sekund i nastąpi ich zwolnienie. Nie pędź od razu przed siebie tylko trzymaj się mnie bo inaczej wypadniesz za konia. Po jednym kółku ruszymy pełną parą. Okej?
-Dobra.
Wjechaliśmy do bramek i tak jak powiedziałam po dziesięciu sekundach ruszyliśmy galopem. Po jednym kole obydwoje pochyliliśmy się do przodu i puściliśmy konie. Dosłownie od razu zacwałowały i biegły łeb w łeb, jednak na końcu Story wyprzedził Rose. Po około dwóch kółkach tak mocnego tempa przeszliśmy do kłusa, a następnie do stępa. Podjechałam do chłopaka i spytałam:
-Podobało się?
-Było zajebiście!- Odparł.
-To się cieszę. Teraz chodź odprowadzić konie.
Po wyjechaniu z toru zsiedliśmy i szybko zrzuciliśmy sprzęt ze zwierząt po czym weszliśmy do stajni. Musiałam jeszcze wyprowadzić na wybieg Showmeyourheavena co zrobiłam i wtedy wróciliśmy z chłopakiem do auta. Gdy wróciliśmy na teren stadniny zaciągnęłam chłopaka do stajni, a następnie na wybieg.
-Gdzie idziemy?- Spytał.
-Ty mi pokazałeś Duszę Swojej Rodziny, ja pokażę ci moją.
Na początku podeszliśmy do wykłębionej, siwiejącej już klaczy. Podeszłam do niej na co zarżała cicho. Dałam jej jabłko i powiedziałam do chłopaka:
-To jest Rainbow Queen Rakti, ale mówię na nią Tęczusia.
Chłopak się lekko uśmiechnął i powiedział:
-Uroczo.
-A teraz chodź, przedstawię ci mojego ukochanego, Moją Duszę.
Weszliśmy na górkę za padokiem. Stały tam trzy skalne płyty z czego na jednej był napis: ,,Górski Pielgrzym- Piksel". Stanęliśmy na przeciwko niego i od razu w moich oczach pojawiły się łzy, które szybko odgoniłam.
-To był mój pierwszy koń. To od niego wszystko się zaczęło.- Powiedziałam.
Popatrzyłam na chłopaka, który widoczni nie wiedział co powiedzieć.
-Chodźmy.- Złapałam go za rękę i ruszyliśmy w stronę domu.
Po wejściu do domu zamiast do pokoju najpierw poszliśmy do gabinetu ojca. Jak zawsze siedział za biurkiem z masą dokumentów, jednak jak nas zobaczył odłożył je i się usmiechnął:
-Rozumiem, że moja propozycja została przemyślana?
-Tak.- Odpowiedziałam.- Dasz mi plan?
-Oczywiście. Diego miałem w planach przeprowadzić z tobą rozmowę, jednak słyszałem, że Elizabeth z tobą rozmawiała.
-To prawda.- Powiedział brunet.
-Dobrze, w takim razie możecie wyjść.- Powiedział ojciec wyraźnie dając nam do zrozumienia, że mamy się zmyć bo ma robotę.
Usiedliśmy na moim łóżku i przeczytałam plan po czym powiedziałam:
-Wszystko zaczyna się jutro o siedemnastej, więc będziemy mieć praktycznie cały dzień dla siebie. Nasze wyjście dla Amiry jest pół godziny później. Wychodzimy jako drudzy w stroju na bankiet. Następnie wychodzisz drugi raz sam w stroju grunge i na tym się kończy twoja rola. Na samym pokazie będziesz musiał przesiedzieć do dziewiętnastej, ponieważ jak schodzisz ze sceny ja mam jeszcze wyjście dla innych projektantów i będę prezentować suknię ślubną, galową i strój kąpielowy.
-Okej, coś jeszcze?
-Nie, teraz zejdę na dół i wezmę jedzenie i będziemy się obżerać i oglądać jakieś dziwne amerykańskie seriale. Co ty na to?
-Brzmi ciekawie odparł.
Zeszłam na dół i wzięłam dwie miski, do których napakowałam chipsów i popcornu oraz dwa duże kubki z napojami. Jakoś to zataszczyłam na górę. Nie zauważyłam kiedy do mojego pokoju wbiegła Lady, więc gdy odłożyłam rzeczy na biurko i ją zobaczyłam krzyknęłam. Chłopak gwałtownie usiadł i na mnie popatrzył. Gdy zobaczył dlaczego krzyczę zaśmiał się. Spojrzałam z wyrzutem na samicę saluki i wyprosiłam ją za drzwi. Z półki ściągnęłam laptopa i położyłam go na łóżku. Chłopak szybko wyszukał jakiś odmóżdżający serial. Trafiło na Big Mouth. Usiedliśmy obok siebie i zaczęliśmy oglądać serial. Po czterech odcinkach zgodnie stwierdziliśmy, że jest to za mocne jak na jeden raz i wyłączyliśmy film.
-Mamy jakieś plany na teraz?
-Nie, ale mogę jakieś wymyślić. Co sądzisz o parku trampolinowym?
-Brzmi dobrze.- Powiedział brunet.
-To ubieraj się w dresy i jakąś koszulkę i lecimy.
Chłopak się ubrał jak wskazałam, a ja nałożyłam na siebie legginsy i bokserkę. Tak ubrani wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy do parku.
<Diego?>
1540
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz