12.11.2018

Od Magnolii Do ...kogoś

Droga bardzo mi się dłużyła. Co jakiś czas spoglądałam w lusterko wsteczne aby sprawdzić co robi Ramzes. Pies spał wyciągnięty na długość tylnych siedzeń. Miałam cicho włączoną muzykę, akurat nuciłam sobie fragment piosenki gdy zadzwonił ojciec.
- Odbierz. -wydałam polecenie urządzeniu umieszczonemu na uchwycie po mojej prawej stronie, na szybie. Już po chwili usłyszałam zatroskany głos ojca.
- Gdzie już jesteś? Wszystko okej?
- Tak jest okej. -powiedziałam - Nawigacja pokazuje, że jeszcze tylko trzydzieści osiem kilometrów. -dodałam
- O to już nie daleko. Dobrze, nie będę Ci przeszkadzał. Pamiętaj zadzwonić jak dojedziesz. -powiedział ojciec
- Okej, buziaczki. -rzuciłam krótko i nacisnęłam czerwoną słuchawkę. - Cholera! -wrzasnęłam na co Ramzes podniósł głowę - przejechałam zjazd... -powiedziałam sama do siebie
Marzyłam o tym, żeby zawracać z przyczepą na tak wąskiej drodze. Jednak nie było tak źle jak myślałam, że może być. Zawracanie poszło mi dość sprawnie. Szybko znalazłam zjazd, który wcześniej przejechałam i skręciłam w niego. Czekało mnie jeszcze o koło trzydzieści kilometrów drogi, którą przebyłam w ciszy. Było słychać niecierpliwiącą się już Agnes. Stukała kopytami o drzwi przyczepy.
- Już niedaleko. -powiedziałam sama do siebie, dodając tym samym sobie trochę otuchy
Kiedy dotarłam na miejsce, od razu zabrałam się za wyprowadzenie Agnes z przyczepy. Ramzes dotrzymywał mi kroku. Otworzyłam drzwi, a klacz nerwowo wyszła z przyczepy i lekko odskoczyła, szarpnąwszy mnie przy tym. Na moje szczęście udało mi się ją utrzymać. Zaczęłam prowadzić ją do stajni. Nie obeszło by się, gdyby ktoś nie wyszedł nam na powitanie.
- Witaj Magnolio. Jestem David Lasamarie. Pozwól, że pokażę Ci gdzie jest boks twojej klaczy. -powiedział i zaczął kierować się do stajni
Wraz z Agnes i Ramzesem poszliśmy za nim. W pewnym momencie mężczyzna się zatrzymał i otworzył drzwi do jednego z boksów.
- To tutaj. -powiedział
- Dziękuję. -odparłam
Zamknęłam drzwi boksu po wprowadzeniu klaczy do środka i wróciłam do auta. Musiałam je przeparkować, co zajęło mi pół minuty. Wzięłam swoje bagaże i wraz z panem Davidem udaliśmy się do portierni, gdzie zostały mi wydane klucze, Ramzes musiał zaczekać za drzwiami portierni. Gdy odnalazłam swój pokój otworzyłam drzwi. Ramzes pierwsze co zrobił to wskoczył na łóżko i przyjął postawę do zabawy. Ja jednak nie miałam czasu teraz się z nim bawić. Wypakowałam jego rzeczy, nalałam mu wody do miski, pies z radością wziął kilka łyków świeżej wody po czym położył się na swoim legowisku. Szybko się rozpakowałam, bo już za chwilę miałam zejść na stołówkę, gdyż wszyscy uczniowie są na obiedzie. Weszłam na stołówkę i zaczęłam wzrokiem szukać jakiegoś wolnego miejsca. Zauważyłam pusty stolik przy jednej ze ścian, ucieszyłam się i poszłam po jedzenie. Usiadłam przy wolnym stoliku i zaczęłam smętnie grzebać łyżką w zupie. Drugie danie było o wiele lepsze, dawno nie jadłam tak dobrze przyprawionej karkówki. Była pyszna. Po skończonym obiedzie, rozejrzałam się bacznie dookoła, bo czułam czyjś wzrok na sobie. Faktycznie.. Ktoś na mnie patrzył, a moje przeczucie się nie myliło. Był to przystojny mężczyzna. Stał oparty o futrynę drzwi i akurat gryzł jabłko. Przez cały czas jego wzrok spoczywał na mnie. W końcu nie wytrzymałam. Zerwałam się z miejsca i pewnym siebie krokiem podeszłam do chłopaka.
- Czegoś ode mnie chcesz? -spytałam i zmarszczyłam brwi

< Ktoś? Jakiś chłopak? XD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz