12.22.2018

Od Venus CD Diego

Chłopak tym co powiedział lekko mnie zszkował. Nie na codzień się słyszy o kradzieży i podpaleniu. Mówiąc te słowa patrzył ciągle w ekran. Zatrzymałam film, lecz ten uparcie nadal patrzył przed siebie. Chwyciłam jego podbródek w palce i zwróciłam w swoją stronę.
-Jak nie chcesz sam jechać mogę ci oddać Tabi, nawet dopłacę.
Na twarz bruneta wpłynął delikatny uśmiech.
-Jakbym cię znała dłużej mogłabym zaproponować, że pójdę z tobą. Ale mogę ci za to zapewnić ciekawą rozmowę, gdy będziesz jechał.
-Chyba skorzystam z okazji.- Powiedział chłopak i podał mi swój numer.
Wyłączyłam film ponownie, chłopak nadal był przygaszony i widocznie zamyślony. Gdy film dobiegł końca i pokazały się końcowe napisy szturchnęłam go w ramię. Zero reakcji. Po prostu zasnął. Westchnęłam pod nosem. Nie miałam serca zostawiać go do snu w fotelu. Na szczęście usadowił się blisko łóżka. Jak nadelikatniej zepchnęłam jego ciało na posłanie. Jego jedna ręka leżała pod ciałem przygnieciona, więc zaczęłam ją wyciągać. Pod palcami wyczułam dziwny kształt. Popatrzyłam dokładniej i zauważyłam, że łokieć ma niecodzienny kształt. Musnęłam go palcami. Coś było w środku, lecz nie wiedziałam co. Wolałam się jutro spytać chłopaka, a nie doszukiwać się odpowiedzi, którą pewnie sama wymyślę. Gdy chłopak był już przykryty w łóżku wyłączyłam stronę z filmem i wyłączyłam laptopa po czym zamknęłam go i położyłam na biurku. Krzesła odstawiłam na miejsca gdzie chyba powinny stać. Ogarnęłam pokój wzrokiem. Chyba nic nie zostawiłam, a nawet jeśli to przecież nic się nie stanie. Zgasiłam światło i zamknęłam za sobą drzwi. Zaszłam do pokoju i przebrałam się w strój na motor, wzięłam pieniądze i latarkę po czym wyszłam. Po drodze minęłam parę osób, które nie zwracały na mnie zbytniej uwagi. Doszłam na parking i wsiadłam na swoją bestię odpalając ją. Założyłam kask i ruszyłam. Wyjechałam na jedną z prostych dróg i zaczęłam się rozpędzać. 100, 150, 200 na tej prędkości się zatrzymałam. Wolałam się bardziej nie rozpędzać, bo było ciemno a to i tak duża prędkość. Jechałam do nieznanego mi celu. Po parunastu kilometrach zapaliła się ikonka informująca o małej ilości paliwa. Na szczęście obok mnie wyłoniła się stacja, do której podjechałam. Zaczęłam tankować i myśleć o tym co było kiedyś. W sumie tęskniłam za wyścigami. Tymi legalnymi i nielegalnymi. Kochałam tą adrenalinę i pęd, a później satysfakcję z dojechania jako pierwsza na metę. Jednak wolałam do tego nie wracać. To już i tak wyrządziło w moim życiu wystarczającą ilość szkód. Gdy bal był pełny poszłam do sklepu by zapłacić. Wyszła równa kwota. Z półki wzięłam batonika i sok pomarańczowy i zapłaciłam. Ten drobny posiłek zjadłam siedząc na siodełku. Usłyszałam warkot silnika i po chwili na stację wtoczył się chłopak na motorze. Była to dość mocno poobijana honda. Patrzenie na nią było przykre. Poprzecierany lakier, brak jednego lusterka. Chłopak kiwnął do mnie głową na przywitanie, a ja odpowiedziałam tym samym. Było to normalne w środowisku motocyklistów. Spojrzałam na zegarek umieszczony nad szyldem stacji. Dochodziła 22. Pora się zbierać. Zapięłam kask i ruszyłam w drogę powrotną.


***

Zaparkowałam koło mustanga i weszłam do akademika. Poruszałam się najciszej jak mogłam, gdyż była już cisza nocna. W pokoju ściągnęłam strój i weszłam do łazienki. Spojrzałam na siebie. Mój wzrok przykuł lekko zaczerwieniony tatuaż. Często się z nim tak działo bez powodu. Stwierdziłam, że za niedługo muszę sobie zrobić kolejny. Od długiego czasu miałam już zaplanowany wzór, lecz nie miałam czasu żeby go zrobić. Związałam włosy w wysokiego koka i przemyłam twarz. Nałożyłam na nią maść i sięgnęłam po balsam. Nałożyłam go trochę na całe ciało. Spojrzałam na siebie, na swoją sylwetkę. Już na szczęście nie wyglądałam jak kiedyś. Zaśmiałam się z własnej głupoty przypominając sobie jak kiedyś miałam bulimię. To był śmiech na sali. Po ogarnięciu się założyłam piżamę i wskoczyłam na łóżko. Zawołałam suczkę do siebie. Położyła się przy moim brzuchu, zaczęłam ją lekko głaskać i nawet nie wiem kiedy przyszedł sen, który nie trwał długo. Obudziłam się wcześniej i poszłam do łazienki. Umyłam twarz i zęby. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Na twarz jedyne co nałożyłam to krem i nawilżająca pomadka na usta. Do ubrania wybrałam miły, szary sweterek i czarne rurki. Do tego wskoczyłam w ciemne buty i zeszłam na śniadanie. W drzwiach od stołówki minęłam Diego. Chciał coś do mnie powiedzieć, lecz mu przerwałam.
-Musimy pogadać. Przyjdź do mnie o 10.
Chłopak był lekko zdziwiony moją stanowczością, lecz kiwnął głową i odszedł. Na śniadanie wybrałam płatki z mlekiem, które szybko zjadłam. Wróciłam do pokoju i lekko ogarnęłam. Nie było super syfu, ale jednak parę rzeczy niepoukładanych było. Pomyślałam, że pora zmienić pościel, więc to zrobiłam. Wyciągnęłam z szafy biały komplet, a brązowy, który miałam wcześniej wrzuciłam do pralki, którą ustawiłam na czternastą- czyli na tą kiedy będę w stajni. Dziesiąta dobiła bardzo szybko. Położyłam się na łóżku i zaczęłam głaskać psa. Po chwili usłyszałam pukanie- jak widać nauczył się od ostatniego razu. Przypomniała mi się jego rekacja na stołówce. Była śmieszna, nie wiedziałam, że tak zareaguję. Krzyknęłam, że drzwi są otwarte. Chłopak wszedł do środka. Usiadłam na łóżku i pokazałam mu żeby też to zrobił. Chciałam zadać mu pytanie o rękę, jednak on był szybszy i spytał...


<Diego?>
842

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz