Venus dzisiaj miała trening, a ja musiałem coś przez ten czas robić, wiec postanowiłem, przywrócić trochę pamięć ogierowi, który dopiero od półtora roku jest ze mną, przez to, że poprzedni właściciel, chciał cały czas uparcie dać go w ujeżdżeniówkę. Nigdy tego nie lubił, ale widząc to co potrafi byłem z niego dumny. Kiedy pojechałem po Asa, mężczyzna mnie zapytał czy trafi w dobre ręce, bo on nie może sobie dać z nim już rady. Cóż odpowiedziałem, że dam mu robić to co kocha, czyli skakać. Facet nie był zadowolony, gdyż nie po to tego konia szkolił, aby po chwili poszedł w skoki.
Nie myśląc długo wsiadłem na konia, zabierając ze sobą bat, który bardziej służył jako przypominajka. Wskazywałem mu to co od niego oczekiwałem. Nie musiałem długo czekać na efekty, kiedy ogier zaczął krok hiszpański, a następnie przeszliśmy do piafu, czy też galopu zebranego. As umiał to perfekcyjnie, ale znudził się po kilku minutach monotonnych ćwiczeń. Kocham tego gówniarza, ale potrafi mnie zdenerwować. Koń nie był obojętny wziął wyrwał mi bat, przez co wywróciłem oczami i popędziłem go na ustawione wcześniej przeszkody, które widział od samego początku. Ta kochana kupa mięśni, była na tyle urocza, że w pewnym momencie stwierdziła iż mnie zrzuci, bo ma taki kaprys. W takich chwilach wiem, dlaczego nazywa się Zabójca dusz, bo moją właśnie zabija, po raz enty. Zleciałem przez jego łeb, lądując na przeszkodzie kręgosłupem. Siniaki przez niego mam w gratisie, przynajmniej nie muszę ich kupować, ale chętnie bym je sprzedał.
- Czasami cię serio nienawidzę - ogier nie był mi dłużny, gdyż prychnął mi prosto w twarz.
Chwytając trochę mocniej wodze podniosłem się, a następnie ustawiłem ponownie przeszkodę. Otrzepując się zauważyłem w drzwiach znajomą sylwetkę dziewczyny, oraz jakiegoś faceta. Ruszyłem w ich kierunku prowadząc konia. Nie miałem ochoty za bardzo na tę rozmowę, ale ona nie da mi żyć.
Wyszliśmy poza obiekt, a następnie ruszyliśmy w kierunku toru do crossu.
Facet mi się przedstawił, ale ja doskonale go znałem. Nie osobiście ale to z telewizji czy też z gazet. Nie spodziewałem się, że taki mężczyzna może być ojcem tak rozpieszczonego bachora. Już chyba Leo jest mniej wymagający i przygłupi.
Wzdychając, wysłuchałem propozycji Roberta. Fakt ona była wysoka i przewyższająca parokrotnie wartość Asa, ale powiedziałem jasno, że go nie sprzedam. Wtedy zaczęły się oferty typu "Nie do odrzucenia". Dziewczyna jak oraz jej ojciec proponowali, na prawdę dzikie oferty, Mężczyzna nawet w pewnym momencie stwierdził, że kupi mi nawet za niego, konia, którego będę tylko chciał.
- Niech pan posłucha. Jedynego konia, jakiego chcę, to Zabójca. Nie oddam go choćby pan płacił miliony, to część mojej rodziny.
- W takim razie Alma! - dziewczyna krzyknęła, przez co As cofnął się o parę kroków kuląc uszy.
uspokoiłem ogiera, a następnie rzekłem.
- Jej też nie oddam. Znajdź sobie konia, który potrzebuje pomocy, a nie oglądasz się za końmi prywatnymi. Twój ojciec ma wystarczająco pieniędzy, aby kupić ci nawet całą stajnię - warknąłem i wskoczyłem na ogiera, wjeżdżając na tor. Musiałem odreagować. As nie miał nic przeciwko temu, aby poskakać, przez mury czy stoły. Nie lubił po prostu stania w jednym miejscu.
Kiedy mężczyzna odszedł podjechałem do dziewczyny.
- Słuchaj, jeszcze raz się do mnie zbliżysz a nie będę miły.. bo wykorzystujesz moją cierpliwość do końca. - w tej chwili mogłem stwierdzić, że Zabójca Dusz też jej nie polubił, gdyż parsknął jej w twarz, tak jak mi przed kilkoma minutami.
Odjechałem, chciałem odbębnić swój trening.
***
Nie mam pojęcia ile czasu minęło, ale zauważyłem, że dziewczyna wyjeżdża na Rimie, więc podjechałem do niej, a następnie ruszyliśmy w umówiony teren.
- Jak po treningu?
- Mam dość.. - wymruczała i przytuliła się do szyi konia.
- Aż tak źle? - zaśmiałem się.
- Fajnie było, ale ja mam lenia.. przez cały czas.
Rozmawialiśmy o kilku sprawach, nasłuchałem się narzekania, ale co poradzić, każdy może mieć gorszy dzień, kiedy niechęć bierze górę.
Wróciliśmy po godzinie terenu, do głównego budynku, uprzednio rozsiodłując konie. Tym razem dałem Asa na pastwisko, gdyż był dzisiaj w swoim żywiole i byłem przekonany, że nie ucieknie tak szybko.
Venus powiedziała, że idzie się przebrać i wziąć prysznic, więc miałem chwilę wolną. Postanowiłem również zmienić swój strój. Tym razem postawiłem na koszulkę i jeansy. Kiedy się przebrałem, wrzuciłem tamte rzeczy do pralki i ją nastawiłem, gdyż tego prania się trochę zebrało.
Dziewczyna weszła do mojego pokoju, kiedy rozmawiałem z Ivą, gdyż ta uporczywie do mnie wydzwaniała.
Dałem znak, dziewczynie, że zaraz kończę i po kilku zamienionych słowach odłożyłem telefon, kładąc się na plecach, jak szerokość łóżka, więc zwisałem głową do dołu..
Ves?
Brak pomysłów.exe
739 (nie bij)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz