— Nie kręci ci się w głowie? — usłyszałam nieco zatroskany głos Gabriela.
— Nie, właściwie już kończę. To chyba nie dla mnie.
Zwolniłam do stępa i zjechałam na środek hali.
— Co nie jest dla ciebie?
— Zima, jazda zimą, monotonność. Jedyne na co mam ochotę to... film. — Pięknie, udało ci się ugryźć w język w ostatniej chwili. Stępowałam jeszcze chwilę po środkowej części placu, aby nie zajmować miejsca chłopakowi, a następnie w końcu skierowałam się do wyjścia.
— Dzięki za poświęcony czas. Do zobaczenia jutro na śniadaniu! — powiedziałam na odchodne, ale Gabriel nie miał zamiaru mnie wypuszczać bez słowa.
— Jak to na śniadaniu? Co masz zamiar robić cały dzień?
— Nic, może pojadę do domu albo zostanę w pokoju i będę leżeć.
— W takim razie do zobaczenia — zasalutował siedząc na koniu, a ja odmachałam mu ręką.
Rozsiodłałam Vandelopę, założyłam derkę padokową, a następnie wyprowadziłam go na pastwisko. Na zewnątrz szumiał wiatr, pobudzając wszystkie zmysły i komórki znajdujące się w ciele. Uwielbiałam taką pogodę. Przypominała mi wietrzne, zimne i wilgotne zimy w Anglii. Zimy pełne ciepłej herbaty, ognia oraz miłości. Czasami naprawdę nienawidziłam swojej duszy romantyka. Prychnęłam pod nosem i kopnęłam powietrze. Pora wracać do akademika.
***
— Nie chcesz do mnie przyjechać? — zaskomlałam przez słuchawkę. — Niiiick tak strasznie się nudzę. Emma nie może, bo pojechała na cały dzień na zakupy, a rozrywki akademickie wykorzystałam w całości.
Zakaszlał.
— Jesteś pewna, że już nic nie jest w stanie ci pomóc i nikt?
— Może... Jeździłam dziś z Gabrielem, ale to nie to samo.
— Kim jest Gabriel? — zapytał. Cudownie było czuć zmieszanie w jego głosie, a zarazem lekką złość i rozgoryczenie. Nie mógł mi nic zabronić.
— Przyjedź, a się przekonasz.
I się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzynastą. Postanowiłam się nieco ogarnąć. Poszłam pod prysznic, następnie umyłam głowę, zęby, pomalowałam usta na nowo czerwoną pomadką, jedynym kolorem, który potrafi ożywić moją bladą cerę. Uśmiechnęłam się sama do siebie w lustrze i wróciłam do pokoju. Nie fatygowałam się, aby ubrać coś bardziej ambitnego, nie licząc bladoróżowej bielizny, w pokoju panował gorąc. Walnęłam się na łóżko i chwyciłam telefon, aby przejrzeć media społecznościowe. Gabriel, Gabriel, Gabriel Carramz. Zaobserwowałam, obejrzałam wszystkie zdjęcia nie zostawiając po sobie śladu i wróciłam na stronę główną. W świecie polo cisza, w świecie gonitw również zastój. Emily Snow dodała zdjęcie, na którym nic nie było. Super Emily, chciałam to zobaczyć. Gdy już miałam przewinąć dalej dostrzegłam opis. Jedno słowo, a mówiło tak wiele dla osób wtajemniczonych. Tęsknię. Za kim, za czym? Weszłam w komentarze i się nie myliłam. Z pewnością z nią nie zerwał, to było niemożliwe, ale coś w głębi serca podpowiadało mi, że w domu od jakiegoś czasu nie działo się dobrze. Uniosłam prawą dłoń do góry i spojrzałam na pierścionek z zielonym oczkiem. Nie powinno mnie to obchodzić. Teraz jestem tutaj i bawię się świetnie. Moje nostalgiczne rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Rozpoznałam je, było ciche, identyczne do tego, które słyszałam niegdyś wielokrotnie nocami.
— Wejdź.
Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł Nickolas Filles we własnej osobie. Obróciłam się do niego twarzą i machnęłam ręką na przywitanie. Chłopak zdjął płaszcz i szalik, a następnie rzucił je na kanapę. Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie.
— Gdzie byłeś?
— W domu, gdybyś też w nim była, z pewnością nie chodziłabyś w samym staniku i majtkach.
— Skąd wiesz? — zmrużyłam groźnie oczy, pytając.
— Matka by ci nie pozwoliła, w końcu dom jest pełen ludzi.
Oczywiście.
— Masz zamiar tak ciągle stać i się gapić, czy w końcu usiądziesz?
— Kusisz — powiedział z zadowoleniem.
— Nie zapominaj, że masz dziewczynę.
— To nie takie proste — zaczął wchodząc po schodach. — Wiesz, my mężczyźni mimo wszystko nie jesteśmy tak wierni, jak wy. Nie lubimy stać w miejscu, czasami lubimy się zabawić.
— Sam się oczerniłeś, a na dodatek nie zapominaj, jak bolało, kiedy ostatnim razem ci przyłożyłam.
— Pamiętam — dotknął swój policzek siadając obok mnie.
— To jak. Może w końcu powiesz, co się naprawdę dzieje?
Czekałam. Cisza między nami się wydłużała, leciały minuty. Chwilami miałam ochotę się do niego przykleić z powodu gorąca, które od niego biło, ale powstrzymywałam się.
— Chyba jeszcze nie dorosłem do tej decyzji Char.
Delikatnie objęłam jego kark i przyciągnęłam go do siebie. Siedzieliśmy tak przez chwilę. W końcu Nick wstał i zaczął rozpinać koszulę.
— Hej. bez przesady. Jesteśmy przyjaciółmi i...
— Spokojnie. — Przerwał mi. — Serio masz tu saunę, a i tak masz zimne ręce.
Zakaszlał.
— Jesteś pewna, że już nic nie jest w stanie ci pomóc i nikt?
— Może... Jeździłam dziś z Gabrielem, ale to nie to samo.
— Kim jest Gabriel? — zapytał. Cudownie było czuć zmieszanie w jego głosie, a zarazem lekką złość i rozgoryczenie. Nie mógł mi nic zabronić.
— Przyjedź, a się przekonasz.
I się rozłączyłam. Spojrzałam na zegarek, który wskazywał trzynastą. Postanowiłam się nieco ogarnąć. Poszłam pod prysznic, następnie umyłam głowę, zęby, pomalowałam usta na nowo czerwoną pomadką, jedynym kolorem, który potrafi ożywić moją bladą cerę. Uśmiechnęłam się sama do siebie w lustrze i wróciłam do pokoju. Nie fatygowałam się, aby ubrać coś bardziej ambitnego, nie licząc bladoróżowej bielizny, w pokoju panował gorąc. Walnęłam się na łóżko i chwyciłam telefon, aby przejrzeć media społecznościowe. Gabriel, Gabriel, Gabriel Carramz. Zaobserwowałam, obejrzałam wszystkie zdjęcia nie zostawiając po sobie śladu i wróciłam na stronę główną. W świecie polo cisza, w świecie gonitw również zastój. Emily Snow dodała zdjęcie, na którym nic nie było. Super Emily, chciałam to zobaczyć. Gdy już miałam przewinąć dalej dostrzegłam opis. Jedno słowo, a mówiło tak wiele dla osób wtajemniczonych. Tęsknię. Za kim, za czym? Weszłam w komentarze i się nie myliłam. Z pewnością z nią nie zerwał, to było niemożliwe, ale coś w głębi serca podpowiadało mi, że w domu od jakiegoś czasu nie działo się dobrze. Uniosłam prawą dłoń do góry i spojrzałam na pierścionek z zielonym oczkiem. Nie powinno mnie to obchodzić. Teraz jestem tutaj i bawię się świetnie. Moje nostalgiczne rozmyślania przerwało pukanie do drzwi. Rozpoznałam je, było ciche, identyczne do tego, które słyszałam niegdyś wielokrotnie nocami.
— Wejdź.
Drzwi się uchyliły, a do środka wszedł Nickolas Filles we własnej osobie. Obróciłam się do niego twarzą i machnęłam ręką na przywitanie. Chłopak zdjął płaszcz i szalik, a następnie rzucił je na kanapę. Był ubrany w białą koszulę i czarne spodnie.
— Gdzie byłeś?
— W domu, gdybyś też w nim była, z pewnością nie chodziłabyś w samym staniku i majtkach.
— Skąd wiesz? — zmrużyłam groźnie oczy, pytając.
— Matka by ci nie pozwoliła, w końcu dom jest pełen ludzi.
Oczywiście.
— Masz zamiar tak ciągle stać i się gapić, czy w końcu usiądziesz?
— Kusisz — powiedział z zadowoleniem.
— Nie zapominaj, że masz dziewczynę.
— To nie takie proste — zaczął wchodząc po schodach. — Wiesz, my mężczyźni mimo wszystko nie jesteśmy tak wierni, jak wy. Nie lubimy stać w miejscu, czasami lubimy się zabawić.
— Sam się oczerniłeś, a na dodatek nie zapominaj, jak bolało, kiedy ostatnim razem ci przyłożyłam.
— Pamiętam — dotknął swój policzek siadając obok mnie.
— To jak. Może w końcu powiesz, co się naprawdę dzieje?
Czekałam. Cisza między nami się wydłużała, leciały minuty. Chwilami miałam ochotę się do niego przykleić z powodu gorąca, które od niego biło, ale powstrzymywałam się.
— Chyba jeszcze nie dorosłem do tej decyzji Char.
Delikatnie objęłam jego kark i przyciągnęłam go do siebie. Siedzieliśmy tak przez chwilę. W końcu Nick wstał i zaczął rozpinać koszulę.
— Hej. bez przesady. Jesteśmy przyjaciółmi i...
— Spokojnie. — Przerwał mi. — Serio masz tu saunę, a i tak masz zimne ręce.
— Jak zawsze.
Mimo wysokiej temperatury, która panowała w pokoju weszłam pod kołdrę. Zdjęłam ze stolika laptop i zaczęłam surfować po sieci w poszukiwaniu odpowiedniego filmu. Nick położył się obok mnie, nie obyło się bez narzekania na za krótkie łóżko, czy zbyt niski sufit.
— Pocahontas?
— Mhm, ale ty trzymasz. — wręczyła mu urządzenie, a sama ułożyłam się wygodnie na jego torsie. Wzdrygnął się, gdy dotknęła dłonią jego ramienia. Jak to kiedyś podsumował, byłam lodowym sorbetem wylanym na rozgrzany asfalt. Co do samego filmu, wybór nie był przypadkowy. Przedstawiał nas, dwie, całkiem różne i obce sobie osoby, które w jakiś sposób wspólnie zmieniły się na lepsze. Nie obyło się bez romansu, który w końcu nie doszedł do skutku, ale mimo to obie postacie pozostały w przyjaźni. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
Czułam, że się topię. Gorąco było nie do wytrzymania, a na dodatek wnętrze ogarniała ciemność. Nie miałam przy sobie telefonu, nie wiedziałam, która godzina, ale nie mogło być późno. Chłopak leżący obok mnie też spał. Jego ręką była luźno przerzucona przez moje biodro i leżała na czymś chłodnym. Eureka, znalazłam telefon. Sięgnęłam po iphone'a z całych sił modląc się o brak blokady. Wpisz kod. Wiem, wiem, aby zobaczyć godzinę, nie trzeba nic odblokowywać, ale kto nie zna kobiecej ciekawości. Wpisałam datę urodzin jego dziewczyny i voilà. Zrobiłam nam wspólne zdjęcie i ustawiłam je na wyświetlające się w kontakcie, kiedy będzie do mnie dzwonił.
— Dobrze się bawisz? — mruknął w poduszkę.
— No.
— Muszę się powoli zbierać, ale najpierw zobacz zdjęcie na insta.
Jak kazał, tak zrobiłam. Weszłam na profil xNickix i wyświetliłam pierwsze zdjęcie przedstawiające śpiących ludzi, jak się później okazało tylko ja tam spałam. Z podpisem *w końcu razem*.
— Wydaje mi się, że Emily nie będzie zachwycona.
— Przestań w końcu o niej nawijać Char. Czy myślisz, że gdybym z nią był, to bym do ciebie przyjechał?
Nie.
— Zdecydowanie musisz już iść Filles.
<Gabriel? Wybacz, że tak dużo tu mnie, ale narcyz to narcyz. Możesz mi opisać swój dzień, z chęcią przeczytam. <3 I może przy okazji spotkasz kogoś po drodze?>
1063
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz