Zamknęłam oczy i niemalże od razu usnęłam. Jednak zanim odpłynęłam usłyszałam przy uchu:
-Kocham cię.
Sen minął mi szybko wstałam, a raczej zostałam wybudzona przed chłopakiem. Obudził mnie sms o treści:
Mame: Poprowadzisz trening o dziewiątej? Nie dam rady dojechać.
Westchnęłam głęboko i zeszłam z łóżka po czym odpisałam:
Ja: Jasne.
Wyszłam z pokoju i poszłam w stronę kuchni. Nastawiłam wodę na kawę i wyciągnęłam chleb z chlebaka, który wrzuciłam do tostera. W czasie oczekiwania na grzanki wyciągnęłam z szafki dwa kubki, jeden z napisem: Miłego dnia!, a drugi zwyczajny biały. Do tego wygrzebałam słoik z miodem i nutellą, które postawiłam na blacie. Z szafki wyciągnęłam talerz i położyłam go na blacie. Z tostera wyskoczyły grzanki, połowę z nich położyłam na talerzu, a połowę położyłam na blacie. Te drugie posmarowałam miodem i zaczęłam je jeść. Po chwili zagotowaną już wodą zalałam kawę, która się znalazła w kubku. Po zjedzeniu i wypiciu swojej porcji zapakowałam drugą porcję na tacę i weszłam z nią na górę. Postawiłam rzeczy i usiadłam obok chłopaka na łóżku. Brunet spał na plecach z lekko rozchylonymi ustami, a na jego czoło spadały włosy. Odgarnęłam je i złożyłam na jego czole pocałunek i powiedziałam:
-Wstawaj, śniadanie czeka.
Chłopak powoli otworzył oczy i uśmiechnął się leniwie. Wskazałam mu jedzenie i powiedziałam:
-Zjedz i się ubierz na spokojnie. Ja muszę iść poprowadzić jazdy, niestety.
-Okej, dziękuję za jedzenie.
Puściłam mu oczko i podeszłam do szafy po ubrania. Wyciągnęłam z niej bryczesy, skarpety, bieliznę i luźną bluzkę. Z tego co mi wiadomo to mama czasami wsiadała ze swoimi uczniami, więc postawiłam na ten komplet na wszelki wypadek. Udałam się do łazienki gdzie szybko się ogarnęłam. Zaszłam jeszcze do pokoju, by powiedzieć chłopakowi, że wychodzę po czym zawołałam Lady i wyszłam. Dochodziła ósma czterdzieści pięć- czyli nie miałam złego czasu. Po wejściu do stajni zobaczyłam dziewczynę- na oko piętnaście lat o burzy rudych włosów. Gdy mnie zobaczyła zapytała:
-Dzień dobry, widziała może pani panią Elzę?
-Hej, masz z nią jazdę?
-Tak.
-To w takim razie jestem Venus, dzisiaj masz ze mną jazdę, bo mama nie da rady dojechać.- Uśmiechnęłam się i podałam dziewczynie rękę, którą uścisnęła.- A i nie jestem pani.
-Dobrze Venus. Ja jestem Crystal.
-Okej jeździsz klasycznie czy westernowo?
-Klasyk, a dokładniej skaczę.
-Okej, a długo jeździsz?
-Za niedługo wybiją mi cztery lata.
-Dobrze, w takim razie weź Guliwera.
Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyłam w stronę boksu karego sabino wałacha. Nie musiałam na nią długo czekać, gdyż już po dziesięciu minutach była gotowa. Wsadziłam ją na konia przed stajnią i ruszyliśmy w stronę placu crossowego czego dziewczyna jeszcze nie wiedziała.
-Jeździłaś już na Guliwerze?- Zapytałam.
-Nie.
-W takim razie powiem ci, że na Guliwerze łapałam podstawy crossu i ty dzisiaj też je potrenujesz.
-To super! Od dawna chciałam tego spróbować.- Żachnęła się dziewczyna.
Gdy weszliśmy na spory plac, na którym były poustawiane kłody, rów z wodą, stacjonaty i stoły podałam dziewczynie słuchawkę z mikrofonem.
-Słuchaj Crystal, ja będę w tej budce.- Wskazałam na budowlę.- Będę ci mówiła co masz robić. Jakby coś się działo to mów, a teraz stępuj.
Dziewczyna zaczęła jazdę, a ja się przeszłam żeby pomierzyć odległości między przeszkodami- było tak jak zapamiętałam. Gdy skończyłam to robić i usiadłam na stole zadzwonił mój telefon. Wyciszyłam mikrofon i odebrałam.
-Venus Clarks, w czym mogę pomóc?- Spytałam.
-Hej słońce gdzie jesteś?- Chłopak lekko się zaśmiał.
-Na torze do crossu. Za stajnią w lewo, a potem w prawo.
-Okej, pa.
Popatrzyłam na dziewczynę. Wałach wyglądał na występowanego. Włączyłam mikrofonik i powiedziałam:
-Podepnij popręg i kłusuj.
Dziewczyna zrobiła to co powiedziałam i ruszyła. Po chwili zobaczyłam Diego. Pomachałam mu żeby do mnie podszedł co uczynił.
-Witam panią instruktor.- Powiedział chłopak.
-Dzień dobry, pan też na jazdę?
-Oczywiście.- Powiedział i mnie pocałował.
-Diego, mam dziewczynę na mikrofonie.- Powiedziałam, gdy usłyszałam zdegustowany odgłos w słuchawce.- Chodź na górę.
Weszliśmy po drabinie do budki. Chłopak usiadł na fotelu, a ja stałam obserwując co robi dziewczyna.
-Przechylasz się na lewą stronę i nie miel tak ręką. Rozluźnienie, popuszczenie.
Dziewczyna skorygowała błędy i zaczęła przejścia. Po kłusie kazałam jej zrobić koło stępa i rozgrzać się w galopie. Gdy dziewczyna zaczęła galopować zaczęłam mówić:
-Nie masz zadu. Poklep go lekko batem. O tak, dobrze. Zgięcie ci ucieka, Guliwer ma iść do środka. Puść go bardziej na wodzy w crossie nie może być tak zebrany jak w skokach.
Crystal była naprawdę dobrą uczennicą, stosowała się do wszystkich moich wskazówek. Gdy koń był według mnie odpowiednio rozgrzany powiedziałam żeby dała mu dwa koła stępa i powiedziała mi jak skończy. Po powiedzeniu tego wyłączyłam mikrofon i usiadłam chłopakowi okrakiem na kolanach.
-Dobrze sobie pani radzi jako instruktor.
-Dziękuję panu bardzo.- Zagryzłam wargę i powiedziałam.- Będziemy mogli potem pogadać?
-Jasne.
Usłyszałam głos dziewczyny i wstałam po czym włączyłam mikrofon.
-Okej, teraz jedź na ścianę i zagalopuj jakbyś miała skakać.
Dziewczyna jak podejrzewałam ruszyła zebranym, acz mocnym galopem.
-Musisz go bardziej ruszyć w tym tempie to wskoczy ci na stół i stanie.
Dziewczyna rozbujała Guliwera.
-Jedź na kłodę oznaczoną na zielono.
Dziewczynie gładko poszedł skok jak i każdy kolejny. Po skończonej jeździe zeszłam odebrać sprzęt i odprawić dziewczynę do stajni. Wróciłam do góry gdzie siedział chłopak. Przyciągnęłam fotel tak żeby siedzieć na przeciwko niego i powiedziałam:
-Diego, mam pytanie.- Zagryzłam wnętrze policzka.
-Tak?
-Co powiedziałeś wczoraj wieczorem? Przed spaniem.
Chłopak lekko się zaczerwienił, lecz dzielnie powiedział:
-Kocham cię. Wiem, że to wcześnie i nie musisz tego czuć, ale kocham cię.- Chciał gadać dalej, ale złapałam jego twarz w ręce i powiedziałam:
-Też cię kocham.
Chłopak od razu się zamknął i przybrał na twarz wielki uśmiech. Przylgnęłam do jego ust, a chłopak przeniósł mnie na swoje kolana. Wplątałam rękę w jego włosy i lekko pociągnęłam. Atmosfera robiła się coraz gorętsza. Lecz nagle wszystko przerwał mój telefon. Jęknęłam zirytowana i odebrałam:
-Clarks.
-Córciu masz jeszcze jeden teren i już będę. Chłopak przyjedzie po jedenastej.
-Ta, pa, kocham.
Rozłączyłam się i wróciłam do chłopaka. Do jedenastej miałam jeszcze pół godziny, więc mieliśmy jeszcze trochę czasu. Z tego co mi wiadomo Dahoma, Alfa i Figaro, na których mieliśmy jechać były czyste. Na szczęście tylko jeszcze ta jazda i cały dzień wolny.
<Diego?>
1015
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz