12.25.2018

Od Diego CD Venus

Jak ja nienawidzę zeznań,czy to w sprawie wypadku, morderstwa czy pobicia, wszystkie są tak samo nudne! Szczególnie jeśli tłumaczy się to, jakiemuś gburowatemu amerykańcowi, który normalnie spędza całe dnie na wpierdalaniu pączków w radiowozie!
Wytłumaczyłem wszystko jak najszybciej się dało.
Usłyszałem tylko, że muszą mieć twardsze dowody, aby oskarżyć Alexandra o ten czyn. Co za totalna bzdura, u nas już by go śledzili, fakt nie policjanci, bo my to załatwiamy na własną rękę, nie dla ozdoby wozimy zawsze broń przy siodle.
- Czy on nie jest twardym dowodem?! Przecież sam by się nie pobił - dziewczyna była zdenerwowana, chciałem coś powiedzieć, jednak usłyszałem jeszcze gorszy głos, niż tego policjanta.
- Diego muszę cię zabrać do szpitala. Mam poinformować twoich opiekunów - po tych słowach czułem się jak bym wystrzelił w beczkę z paliwem. Wstyd totalny, na cholerę on tutaj?
- Nie, najlepiej w ogóle bym nie jechał - byłem wkurzony, bo na prawdę nie chcę wysłuchiwać gadaniny ojca, który twierdził, że gówno osiągnę. Muszę sobie przypomnieć w ogóle kogo ja wpisałem za opiekuna, ale prawdopodobnie matkę, przez co czułem się jeszcze gorzej. Ona jako jedyna zawsze się mną interesowała. Byłem jej oczkiem w głowie, z resztą nadal jestem.
-Takie są procedury.
Chciałem się im po prostu wyrwać i odejść, aby później wrócić swoim samochodem, ale jak na złość wpakowali mnie do pojazdu Davida.
Kiedy siedziałem, fakt naburmuszony jak niewyżyty nastolatek, poczułem dłoń, która lekko podtrzymała mnie na duchu.
***
Będąc w szpitalu, nogi same mi się cofały do wyjścia. Nie chciałem tutaj być, mam złe wspomnienia i to nie jest miejsce do mnie, jednak musiałem się przełamać, ponieważ już dość wstydu narobiłem.
Wchodząc do gabinetu przywitał mnie sympatyczny facet z wymalowanym uśmiechem na twarzy. Widząc jego rysy, zacząłem mówić po portugalsku, jednak on spojrzał na mnie lekko unosząc brew. W końcu rzekłem po hiszpańsku, a on podjął temat. Rozmawialiśmy o tym co mi się stało, bo widać było, że jest bardziej tym zainteresowany, niż standardowe przesłuchanie lekarzy.
Jak się okazało jestem nieźle potłuczony, a siniaków nie chce mi się liczyć, cóż nic gorszego niż rozcięta po środku brew mi się nie stało.
Wychodząc z gabinetu powiedziałem po hiszpańsku cześć, bo w pewnym momencie przeszliśmy na ty. W ręce trzymałem marynarkę oraz recepty na leki.
Wyszliśmy ze szpitala, ale widząc niepocieszoną twarz właściciela odechciało mi się wracać, na dodatek z nim w jednym samochodzie.
Docierając do akademii, udałem się z asekuracją do pokoju, w którym miałem leżeć, tak przynajmniej mi kazał Ruben.
- To się dobraliśmy. Dwie poturbowane sieroty - zaśmiałem się na jej słowa i odebrałem z jej rąk kubek z ciepłym napojem oraz tabletkę.
- Dlaczego ci to zrobili? - zapytała, a ja jej opowiedziałem o co w tym wszystkim chodziło, przy okazji Ves pytał mnie czy bardzo boli.
Odpowiadałem na to zgodnie z prawdą, bo nie widziałem sensu, aby to ukrywać.
- Dasz radę się rozebrać do spania?
- Raczej tak - po tych słowach zacząłem zdejmować z siebie wszystko po kolei, ale widząc jej reakcję zaśmiałem się.
- Widziałaś mnie tak nie raz.
- No niby tak, ale miałbyś taką samą reakcję jakbym się rozbierała.
- Na pewno nie - odpowiedziałem stanowczo, jednak wiedziałem, że to faktycznie mogło by się podobnie skończyć.
Siłowałem się z koszulką, ale w końcu chwyciłem ją źle, przez co syknąłem więc dziewczyna postanowiła mi pomóc.
- Naprawdę nie musisz mi tak pomagać. Czuję się jakbym miał niańkę.
- Bardzo seksowną niańkę - odpowiedziała puszczając mi oczko, oraz się śmiejąc.
Położyłem jej dłonie na biodrach, przyciągając ją do siebie, chciałem ją przytulić, ale ta z początku nie pozwoliła mi na to, lecz przekonałem ją do tego, więc przytuliła mnie delikatnie, a następnie wymruczała:
- Jest późno. Pora iść spać, a jeszcze muszę pójść do siebie.
- A ktoś powiedział, że ja cię teraz puszczę? Będziesz się szlajać po ciemnych i strasznych korytarzach IHA aby dojść do pokoju, jak tutaj masz takiego słodkiego misia?
- Wybacz Diego, ale ja tu żadnego misia nie widzę - zaśmiała się.
- No dzięki ci bardzo - cmoknąłem ją w czoło dalej tuląc.
- Nie masz miejsca na łóżku, a ja się boję, że ci coś zrobię.
- Z kobietami to jednak trzy światy - westchnąłem patrząc na nią, a następnie się uśmiechnąłem.
- Jak się David dowie... - nie dałem jej dokończyć.
- Jak się dowie, to powiem, że potrzebowałem niańkę na całą noc - zaśmiałem się. - teraz ty dawaj ręce do góry - rzekłem, a ta z lekkim zdziwieniem wykonała moje polecenie, nim z jej ust wydobył się jakikolwiek dźwięk, pocałowałem ją i pozbyłem się z niej spodni, wraz ze skarpetkami. Jej policzki płonęły, przez co stwierdziłem, że tak będzie się średnio czuła, więc podszedłem do szafy i wyciągnąłem granatową koszulę, którą jej zarzuciłem. Niby tylko sześc centymetrów wzrostu, różnicy, ale koszula zakrywała jej nawet pośladki. Jednak noszę duże rzeczy..
- Teraz do spania - usiadłem na łóżku po czym ją chwyciłem za dłoń i usadowiłem koło siebie, aby następnie się położyć z nią.
- Dobranoc skarbie - powiedziałem w jej włosy całując jej kark, mrucząc.
Dziewczyna lekko się spięła, przez co rzekłem.
- Nie skrzywdzę cię, o to się nie martw.. - powiedziałem.
- Dobranoc - na jej ustach pojawił się uśmiech przez co mogłem już spokojnie zasnąć, wtulając się w nią i pilnując aby ta nie spadła z łóżka. Spanie na łyżeczkę jest komfortowe, gorzej jak twój przyjaciel budzi się do życia, przez co musiałem ułożyć się w taki sposób aby mi było wygodnie a jej przyjemnie.
***
Otwierając oczy zauważyłem jeszcze śpiącą dziewczynę przez co, aby jej nie obudzić udałem się do szafy i wziąłem dres oraz koszulkę a następnie udałem się na stołówkę aby przynieś jej śniadanie. Wziąłem danie dla niej oraz dla siebie, gdzie dodatkowo zabrałem sobie kawę, a jej herbatę.
Udało mi się to donieść do pokoju, bez zbijania naczyń, więc byłem z siebie dumny. Postawiłem tackę na biurku, po czym poszedłem się ogarnąć do łazienki.
Pozbywając się koszulki dostrzegłem pełno siniaków, które bolały jak cholera, znalazłem je nawet na lewej ręce. Szczerze, cieszę się w tym momencie, że jej nie czuję.
Wychodząc z łazienki, chciałem wziąć marynarkę i włożyć ją do pralki, jednak uprzednio sprawdziłem kieszenie, w których znalazłem kluczyki i telefon.
Przejrzałem wszystko jeszcze raz, gdyż miałem pewność, że je chowałem, ale nie znalazłem ich, co znaczyło, że musieli je zabrać.
Pomruki jakie usłyszałem wydobyły się z ust Venus, więc uprzednio wsadzając marynarkę do pralki położyłem się koło niej, a ta odwróciła się i wtuliła w moją klatkę, tylko, że trafiła w bolące miejsce, przez co zacisnąłem zęby, aby nic nie powiedzieć.
Gładziłem ją po włosach, aż do momentu, jej obudzenia się, a pierwsze co powiedziała, to:

Venus?
1066
Mam nadzieję, że nie jest źle ;) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz