Po pożegnaniu matki usłyszałam rozmowę w obcym języku. Patrząc na
reakcję Diego musiał być to portugalski. Chłopak mnie przeprosił i
odszedł, by wyprowadzić gniadego konia z przyczepy. Gdy wprowadził konia
do boku spytałam co to za koń. Okazało się, że to pierwszy koń Diego-
Alma, nazywana również Duszą. Po tej jakże krótkiej rozmowie poszliśmy
na lekcje, które ciągnęły mi się w nieskończoność. Gdy na zegarze wybiła
ostatnia godzina lekcyjna wyszłam z klasy i poszłam do stajni. Jednak
nie dotarłam tam, gdyż na swojej drodze, a dokładniej przy pastwisku
zobaczyłam znajomą sylwetkę, do której podeszłam i objęłam ją rękami.
Jednak brunet miał inne plany, gdyż mnie odwrócił i posadził na
ogrodzeniu. Po krótkich namowach stwierdziliśmy, że jedziemy w teren
tylko chłopak bierze Duszę. W tym czasie poszłam do stajni i osiodłałam
Rimę. Była dzisiaj dziwnie pobudzona. Możliwe, że to przez pojawienie
się Velander. Gdy skończyłam siodłać klacz wyszłam przed stajnię i
zobaczyłam chłopaka, który nadal nie złapał klaczy. Uśmiechnęłam się
lekko i usłyszałam:
-Daj mi chwilkę.
W odpowiedzi
kiwnęłam głową i zaczęłam rozstępowywać kobyłę. Była dzisiaj energiczna
jak nigdy. Gdy po dziesięciu minutach chłopaka nadal nie było zaczęłam
kłusować. Wtedy na szczęście się uspokoiła. W końcu dołączył do nas
Diego na kasztance. Od razu ruszył kłusem co też zrobiłam. Dusza szybko
kłusowała przez co jechałam obok niej albo z lekka za nią.
Delektowaliśmy się rozmową, żartami i swoim towarzystwem. Gdy
dojechaliśmy do rozwidlenia stwierdziliśmy, że to pora na przerwę. Gdy
zsiadałam z klaczy ta nagle się spłoszyła i bryknęła, a z racji, że lewą
nogę miałam nadal w strzemieniu spadłam niefortunnie wykrzywiając
prawą. Zabolała mnie jednak stwierdziłam, że poboli i przejdzie. Chłopak
spytał się czy wszystko w porządku na co odparłam twierdząco i
poprosiłam żeby za nią pojechał. Z lekkim trudem doszłam do pnia i
oparłam się o niego. Kostka mnie cholernie bolała, ale wolałam tego nie
pokazywać. Przecież poboli i minie, a ja nie lubię lekarzy. Chyba, że
jest to dentysta. Ich lubię. Gdy chłopak wrócił z koniem wstałam i
próbowałam dojść do niego. Utykałam na prawą nogę, lecz grałam twardą.
Brunet zaczął mnie wypytywać czy wszystko okej, na co ciągle
odpowiadałam twierdząco. Jednak gdy chciałam żeby mi pomógł wsiąść na
Rimę zdecydowanie powiedział, że nie ma mowy. Powiedział, że wsiądę z
nim na Almę i pojedziemy do ośrodka. Nie chciałam się na to zgodzić, ale
w końcu prychnęłam zirytowana i dałam się posadzić na koniu. Po chwili
Diego również na niego wsiadł. Złapał Rimę za wodze i ruszyliśmy stępem
do akademii. Droga ciągnęła się nieubłaganie. W pewnym momencie
popatrzyłam się w stronę konia i powiedziałam:
-Przez ciebie muszę
być wyciągana jak księżniczka z opresji diablico mała. Tylko książę
pomylił kolory koni.- Chłopak lekko się zaśmiał.- Jeśli coś mi będzie to
podmiocie piekielny będziesz miała przerąbane. I spłoszyłaś się akurat
kiedy zsiadałam. Nie wmówisz mi, że tego nie zaplanowałaś.- Zmrużyłam
oczy, a klacz jak na zawołanie prychnęła.- Ha! Wiedziałam frajerze mały.
Gdy
moja konwersacja z klaczą dobiegła końca wjechaliśmy na podjazd stajni.
Chłopak zsiadł z konia, a następnie pomógł mi zejść. Zacisnęłam zęby i
wzięłam od chłopaka konia udając, że wszystko jest okej.
-Venus, widzę, że cię boli. Daj mi ją.
-Nic mi nie jest poradzę sobie.- Powiedziałam, a na końcu zdania mimowolnie syknęłam.
-Nie zachowuj się do cholery jak dziecko! Martwię się o ciebie.
Nabrałam głęboko powietrza i oddałam konia chłopakowi po czym dokuśtykałam do niego i powiedziałam:
-Przepraszam, nie jestem przyzwyczajona do pomocy od kogokolwiek.
-Nie szkodzi. Po prostu usiądź.
Usadowiłam
się na ławce przed stajnią i patrzyłam jak chłopak wprowadza konie do
stajni po czym zniknął mi z oczu. Schyliłam się żeby dotknąć kostki.
Była gorąca i bolała przy dotyku. Miałam nadzieję, że nie jest skręcona.
Oparłam się o ścianę stajni i wyciągnęłam z kieszeni papierosy. Drżącą
ręką odpaliłam jednego i się zaciągnęłam. Patrzyłam jak śnieżnobiały dym
opuszcza moje usta. Po paru minutach palenia trucizny usłyszałam kroki,
a następnie ktoś mi wyciągnął fajkę z ręki. Tym kimś był Diego. Pomógł
mi wstać i z jego pomocą dotarliśmy do akademii. Podszedł do kobiety z
recepcji i zapytał:
-Przepraszam, gdzie znajdę pielęgniarkę.
-To od razu po lewej.- Powiedziała życzliwie kobieta.
Weszliśmy
do wskazanego pokoju i zastaliśmy młodą, całkiem ładną kobietę.
Pochyliła się nad biurkiem, że jej pokaźnego rozmiaru biust prawie się
wylewał i spytała przesłodzonym głosem:
-W czym mogę pomóc? Pana siostrze coś jest.
Prychnęłam głośno na co kącik chłopaka poszedł do góry.
-To nie jest moja siostra. Ves spadła w terenie i spuchła jej kostka.
Pielęgniarka podeszła do mnie i wypinając się w stronę chłopaka obmacała moją nogę. Napisała coś w zeszycie.
-Po
prostu źle stanęłaś i lekko naciągnęłaś kostkę. Dwa dni przerwy od
jazdy i powinno być okej. Dodatkowo usztywniaj kostkę bandażem.- Podała
mi przedmiot.- A panu w czym mogę pomóc?- Spytała i oblizała górną
wargę.
Przewróciłam oczami i powiedziałam;
-Widzisz skarbie, nic mi nie jest. Możemy iść.
Wyszliśmy z gabinetu i chłopak zaczął się śmiać. Skrzyżowałam ręce i czekałam aż mu minie.
-Jakbyś widziała swoje miny.- Powiedział nadal się śmiejąc.
-No laska chciała cię wyrwać! Denerwująca była.
-Zazdrośnica moja.- Zaśmiał się.
-Siedź cicho.
Poszliśmy
do mojego pokoju gdzie ułożyłam się na łóżku. Oczywiście nie obyło się
bez ataku zwariowanego psa. Chłopak ułożył się obok mnie i zaplatał
wokół palców końcówki moich włosów. Po paru minutach bezczynności
powiedziałam chłopakowi gdzie jest laptop, a ten go wyciągnął i włączył
netflixa. Zaczęliśmy ustalać jaki film wybieramy, a ja w tym czasie
zawinęłam swoją kostkę. Koniec końców stwierdziliśmy, że na ślepo
wybierzemy dwa filmy. W moim przypadku padło na Sierra Burges jest
przegrywem, a chłopak wylosował Czarną panterę Marvela. Seans filmowy
zaczęliśmy od mojego filmu, na którym prawie się poryczałam. Ten film
był tak cudny! Następnie puściliśmy Marvela i chłopak przygotował jakieś
przekąski. Pod koniec filmu oczy zaczęły mi się lepić. Próbowałam nie
zasypiać jednak nie wychodziło mi to i już po chwili odpłynęłam.
<Diego?>
965
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz