12.25.2018

Od Venus CD Diego

Nie spałam zbyt długo, gdy się obudziłam chłopaka już nie było. Stwierdziłam, że do niego zadzwonię. Nie wiem co mnie napadło, było już późno i mógł spać, a jednak to zrobiłam. Odebrał po drugim sygnale, w komórce było słychać słaby głos:
-Alves...
-Diego co się dzieje?
Chłopak chciał coś powiedzieć, lecz usłyszałam jedynie nazwę jakiejś ulicy i huk. Nie wiedziałam co się dzieje, ani gdzie jest chłopak. Jednak wiedziałam, że coś się stało, nawet jakby się spił to nie miałby takiego głosu. Wybrałam szybko numer do Gabriela, w skrócie przekazałam mu co się stało. W przeciągu paru minut chłopak był u mnie i szliśmy do recepcji. Kobieta była widocznie zdziwiona naszym widokiem o tej godzinie. Widać, że chciała nas okrzyczeć, jednak nie daliśmy jej szansy i wytłumaczyliśmy o co chodzi. Kobieta nagle pobladła i wykonała parę telefonów wypytując mnie ciągle o dokładny adres, który usłyszałam. Parę minut później na dole zobaczyliśmy pana Davida. Gdy miał wychodzić z akademii powiedziałam:
-Jedziemy z panem.
-Nie ma mowy.- Odparł mężczyzna.
-Nie obchodzi mnie pana mowa.- Powiedziałam ostrzej i ruszyłam z Gabrielem za właścicielem ośrodka.
Mężczyzna chyba widział naszą upartość i nic więcej nie mówił. Wpakowaliśmy się na tylne siedzenia auta i ruszyliśmy.
-Czy Alves mógł się upić?- Zadał nam pytanie.
-Raczej nie. Na pewno nie.- Powiedziałam.
-Mówił gdzie jedzie?
-Nie, tylko jak do niego zadzwoniłam to wymamrotał nazwę ulicy.
-Wiecie, że jak to coś poważnego to sytuacja może się skończyć policją?
Przełknęłam głośno ślinę i przytaknęłam panu Davidowi. Po około trzydziestu minutach byliśmy na miejscu. Z pomocą Gabriela wysiadłam z auta i zaczęłam szukać wzrokiem samochodu bruneta. Po chwili wyłapałam metaliczne auto z pomarańczowymi szczegółami.
-Idziemy tam.- Powiedziałam do Gabriela.
Gdy dokuśtykałam do auta zobaczyłam ciało bruneta leżące na ziemi. Jego twarz i widoczne części ciała pokrywały zalążki siniaków, a w niektórych miejscach była nawet widoczna krew. Szybko uklęknęłam obok niego i złapałam jego ramiona po czym zaczęłam nimi potrząsać. Zero reakcji. Szybko sprawdziłam oddech, który na szczęście był. Następnie znowu zaczęłam potrząsać jego ramionami. Gdy zaczął powoli otwierać oczy podszedł do nas pan David. Gdy zobaczył chłopaka od razu zadzwonił na policję, która była na miejscu dosłownie chwilę później. Gdy chłopak w pełni otworzył oczy zaczęłam cicho mówić:
-Diego, Diego, słyszysz mnie?
-Co ja tu robię?- Spytał skołowany.
Jednak nie musiałam mu niczego długo tłumaczyć, bo już po chwili wszystko sobie przypomniał. Gabriel pomógł mu usiąść opierając się o auto i wtedy powiedziałam do niego:
-Dasz radę powiedzieć co pamiętasz policji?
-Chyba tak.
Wtedy podszedł do nas policjant i poprosił o skrót wydarzeń i o szczegóły jakie pamięta. Brunet zaczął mówić:
-Przyjechałem na spotkanie z Alexandrem Helfordem, zaproponował mi rzucenie IHA i dojście do jego szkoły. Gdy się nie zgodziłem zaczął mówić mi o moim ranczu. Gdy stwierdziłem, że dosyć tego to wyszedłem, a przed moim samochodem stało dwóch facetów. Pobili mnie i tak skończyłem.
Policjant skończył notować i powiedział:
-To poważne zarzuty wobec takiej osoby jak pan Helford. Będziemy mogli coś zrobić dopiero jak znajdziemy twarde dowody.
-Czy on nie jest twardym dowodem?! Przecież sam by się nie pobił.- Wtrąciłam zirytowana zachowaniem mężczyzny.
-Przepraszam, ale nie możemy nic zrobić.
Jeden wielki cham był z tego policjanta. Przecież było dokładnie widać po brunecie, że nie urządził się tak sam. Po chwili usłyszeliśmy głos pana Davida.
-Diego muszę cię zabrać do szpitala. Mam poinformować twoich opiekunów.
-Nie, najlepiej w ogóle bym nie jechał.- Odparł chłopak.
-Takie są procedury.
Z pomocą pana Davida i Gabriela chłopak wsiadł do auta, ja usiadłam po środku, a Gabryś obok mnie. Delikatnie wzięłam dłoń chłopaka w swoją i zaczęłam ją gładzić. Mam nadzieję, że nic złego mu się nie stało.

***

W szpitalu wyszło, że nic poważnego się nie stało brunetowi. Jedynie parę stłuczeń, siniaków i krwiaków. Dostał receptę na leki przeciwbólowe i maści na obrażenia. Dodatkowo przemyli mu rany i nas wypuścili. Po drodze podjechaliśmy jeszcze do apteki po wypisane leki co opóźniło nasz powrót. Do akademii dotarliśmy czterdzieści minut później. Chłopakowi z lekką asekuracją udało się dojść do pokoju. Położył się w łóżku zgodnie z zaleceniami lekarza, a ja zrobiłam herbatę.
-To się dobraliśmy. Dwie poturbowane sieroty.- Rzuciłam.
Chłopak lekko się zaśmiał i wziął w ręce kubek z ciepłym napojem. Podałam mu jeszcze jedną tabletkę, którą połknął. Odgarnęłam mu włosy z czoła i spytałam:
-Dlaczego ci to zrobili?
-Nie chciałem zrezygnować z IHA i z Asesina. A jak widać Helford jest przyzwyczajony do dostawania czego chce.
-To i tak dobrze, że skończyło się na siniakach i potłuczeniach.
-Przypomniało mi się coś. Gdy mnie pobili zrobili mi zdjęcie i powiedzieli, że będzie artykuł o znęcaniu się nad uczniami IHA.- Powiedział rozgorączkowany.
-Spokojnie. Na miejscu była karetka, a ty byłeś w szpitalu. I w dodatku razem z nami był pan David, nie mogą nic zrobić. Mamy twarde argumenty.
-To dobrze.- Odparł.
-Bardzo mocno cię boli?
-Jak leżę to nie, gorzej jak się ruszam.
-O tyle dobrze. Dasz radę się rozebrać do spania?
-Raczej tak.- Odpowiedział po czym zaczął ściągać skarpetki i spodnie.
Lekko się zaczerwieniłam na ten widok co chłopak zauważył i się lekko zaśmiał.
-Widziałaś mnie tak nie raz.
-No niby tal, ale miałbyś taką samą reakcję jakbym się rozebrała.
-Na pewno nie.- Odparł.
Próbował ściągnąć koszulkę co mu nie wychodziło słysząc po sykach jakie wydawał. W końcu podeszłam i powiedziałam:
-Daj ręce do góry.
I pomogłam mu się pozbyć ubrania.
-Naprawdę nie musisz mi tak pomagać. Czuję się jakbym miał niańkę.
-Bardzo seksowną niańkę.- Powiedziałam i puściłam mu oczko jednocześnie się śmiejąc.
Chłopak położył ręce na moich biodrach i przysunął mnie do siebie, jednak nie dałam mu tego zrobić.
-Będzie cię bolało.
-Jakoś przeżyje. Mam metalową rękę, a paru siniaków nie przeżyje?
Najdelikatniej jak potrafiłam objęłam chłopaka i wymruczałam w jego klatkę piersiową:
-Jest późno. Pora iść spać, a jeszcze muszę pójść do siebie.- Powiedziałam choć miałam ochotę w ogóle się stąd nie ruszać. 

<Diego?>
968
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz