Chciałem od razu zacząć pakować się do auta, ale Venus ukradła mi papierosa z ust. Cóż za wychowanie - zaśmiałem się w myślach.
- Dopóki spędzamy czas razem, to albo nie pali nikt, albo obydwoje.
Na te słowa stęknąłem, bo dzisiaj to był mój pierwszy papieros, nie miałem wcześniej na to czasu, a musiałem dokarmić raka, którego mogę dostać.
Dziewczyna zaciągnęła się dość mocno, przez co miałem już wyobrażenie duszącej się Ves, jednak nic takiego się nie stało, a ta za to dmuchnęła mi dym prosto w twarz. Cóż znam kilka rzeczy co to oznacza i zdecydowałem się, że jej o nich powiem, jednak ona tylko odesłała mnie z kwitkiem.
No to mogę tylko pomarzyć.
Spakowałem w końcu wszystko, co było szokiem, bo zostało nawet jeszcze miejsce. Nie sądziłem, że ten bagażnik jest tak pojemny.
Wsiadając, odpaliłem pojazd ruszając gałkę od radia, aby przyciszyć muzykę, bo ostatnio miałem ją trochę za głośno, z resztą ona może nie lubić takiego stylu muzycznego. Ja nie przepadam za One Direction czy Bieberem, ale wiem, że dziewczyny na to lecą, więc wolałem nie ryzykować i nie spaczać jej na drogę muzyczną, którą uwielbiam, choć na niektóre potańcówki się nie nadaje.
Siedząc tak, byłem skupiony na drodze i na liczniku, który akurat pokazywał dwieście na godzinę. Dopóki, nie wyjedziemy w jakieś miasto mogę poszaleć, ale też nie chcę wariować, bo zabić to się nie chcemy, raczej.
Wystukując rytm piosenki na kolanie usłyszałem jej pytanie.
- Może zagramy w dziesięć pytać?
- Okey, ale ja zaczynam - spojrzałem na nią w lusterku i zauważyłem, że kiwnęła na znak głową. - Jakie jest twoje ulubione zwierzę?
- Młody hipopotam. - odpowiedziała z wielką powagą.
- Hipopotam? - lekko się zaśmiałem, gdyż nie słyszałem od nikogo, żeby jego ulubionym stworzeniem był hipopotam.
- No popatrz an nie! One są takie słodziutkie, malutkie i pulchniutkie. Sama słodycz!
Na jej reakcję nie mogłem się nie zaśmiać. Po prostu musiałem to zrobić.
- A twoje ulubione zwierze?
Zastanawiałem się chwilę nad tym pytaniem, gdyż miałem dwóch faworytów, ale w końcu wybrałem.
- Fenek pustynny - rzekłem spoglądając na nią i przyspieszyłem wjeżdżając na autostradę.
- Pustynne co?
- Fenek, taki lis, tyle, że mały. Pokaże ci go najwyżej później. - Twoja kolej w zadaniu mi pytania.
- Co cię najbardziej irytuje?
Wzdychnąłem lekko i spokojnie odpowiedziałem.
- Brak szczerości, w czymkolwiek - spojrzałem na nią wyprzedzając jakiegoś barana, co miał na liczniku może setkę.
- Ludzie, którzy są sztuczni, podlizują się, nie znoszę ich, a i jeszcze dzieci.
- To dobrze, że taki nie jestem, oraz żadne ze mnie dziecko.. chyba - zaśmiałem się po czym zadałem pytanie. - O filmy cię nie zapytam, bo odpowiesz, pewnie, że jakieś komedie, ale czego słuchasz najczęściej i czy znasz teksty jakiś piosenek?
Widząc dziewczynę, która zastanawia się nad tym co powiedzieć przyjrzałem się jej trochę bliżej. Cóż nie mogę powiedzieć, że jest brzydka czy inne głupstwa. Dziewczyna ma po prostu swój urok, jestem ciekaw czy ma może jakieś tatuaże, choć wygląda na dość grzeczną, więc nie będę o to pytał bo pomyśli jeszcze, że jak ja lubię takie rzeczy, to z więzienia uciekłem - zaśmiałem się w duchu i oczekiwałem jej odpowiedzi na jej pytanie.
- Wszystkiego, nie mam jakiegoś dobranego gustu muzycznego, posłucham nawet despasito, jeśli będzie lecieć, ale w większości słucham rapu oraz popu, a moim ulubionym zespołem jest Metallica, której znam chyba każdy tekst - zaśmiała się.
- Cóż ja słucham tego co leci, ale na jakiejś imprezie nie pogardzę, niczym. - po tych słowach przeleciałem kilka piosenek, przyciskiem przy kierownicy i zostawiłem na Eneter Sandman Metallicy i zacząłem śpiewać. - Może się przyłączysz? - zapytałem uśmiechając się.
Dziewczyna nie była przekonana, ale na refrenie się dołączyła i śpiewaliśmy kilka piosenek, raczej dobrze się przy tym bawiąc.
- Wiesz wracając.. - ściszyła pokrętłem trochę radio, które wcześniej rozkręciła. - Czy jakieś twoje marzenie się spełniło? - zapytała gapiąc się. Czułem to, że się patrzy, nawet nie musiałem spoglądać w jej stronę aby to wiedzieć.
- Można tak powiedzieć. Wyprowadziłem się.. to się jako jedyne spełniło - rzekłem wzdychając, bo tak na prawdę moim marzeniem było dorównać bratu, co nie wyszło, ale co to kogo obchodzi. Nie wsiądę już na byka, na profesjonalnych zawodach. - A twoje?
- Spełniło się, jestem w akademii, miałam wybór. Modeling albo jeździectwo, wybrałam to drugie i myślę, że dobrze trafiłam.
***
Zadaliśmy sobie jeszcze kilka pytań, przez co dowiedziałem się takich rzeczy jak, to, że jest behawiorystką, posiada dwa psy i jest uczulona na koty, a ona ze mnie wydarła informacje o tym, że nie mam żeber wolnych, oraz czego może się spodziewać po tym jak dojedziemy na miejsce. Fakt trochę po ściemniałem, że to dwie stojące rudery i wielki padok, ale w co ją wrobiłem to moje.
Dziewczyna po upływie kilku godzin przysnęła, a ja nie miałem serca jej budzić, więc patrzyłem na drogę zastanawiając się co zastanę na miejscu. Ile spłonęło ile bydła, zwinęli złodzieje. Nic nie wiedziałem Francis nie chciał mi powiedzieć, stwierdził, że sam ocenię straty i ile będę musiał wyłożyć na naprawę wszystkiego.
Co za los, moja karta kredytowa ostatnio płakała jak zobaczyłem stan konta, ale to było przed sprzedażą bydła, oraz kasą za byki, które biorą udział w zawodach.
Wjechałem na podjazd około godziny dwudziestej trzeciej.. cóż chyba za mocno wduszałem gaz, bo przybyliśmy przed wyznaczonym czasem.
W oddali słyszałem już szczekanie psów, które pilnowały terenu.
Zamykając za sobą bramę w kolorze ciemnego brązu usłyszałem pomruk obok siebie.
- Wstawaj księżniczko, jesteśmy na miejscu - rzekłem otwierając drzwi samochodu.
- Jeszcze trochę mamo - mruknęła, na co ja wywróciłem oczami i otworzyłem jej drzwi.
- Nie ma mamy, jestem ja, wstawaj. - rzekłem czekając aż dziewczyna grzecznie wysiądzie, lecz nic takiego się nie stało.
- Dobra, sama tego chciałaś - wziąłem ją na ręce, przez co od razu się zbudziła.
- Ej! Nie rób tak! - krzyknęła i starała się wyrwać mi z rąk. Ja na to się tylko zaśmiałem i postawiłem ją na ziemi.
- Co miałem zrobić? Nie chciałaś wstać - uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do bagażnika skąd wszystko wyciągnąłem, na białą kostkę.
- Mówiłeś, że to zwykły domek, bez podjazdu i z dwoma budynkami po bokach.
- No widzisz, jednak chyba nie pamiętałem jak to wygląda.
Spojrzałem na dom wykonany z desek. Nie był on wielki, miał tylko cztery sypialnie, z czego dwie były dla pracowników. Ja daje im dom, oni profesjonalne zagospodarowanie terenem. Czysty układ i nikt nie narzeka, chyba, że Frnacis, bo robi dodatkowo za administracje, odpisując na maile czy odbierając telefony.
Gdy zamknąłem bagażnik, zobaczyłem twarz Carlosa, który wyszedł z latarką sprawdzić co się dzieje.
- Witaj w domu, myślałem, że to jakieś bydłokrady, więc wyszedłem zobaczyć co się dzieje.
- Na bydłokrada nie wyglądam, więc możesz wracać, ja wszystko pozabieram - rzekłem a człowiek w kapcioszkach króliczkach i w bokserkach wrócił do domu.
Weźcie mi go z oczu, bo kiedyś oszaleje, ma fajną figurę, ale jest za młody.
- Możesz wypuścić psa, raczej nic jej nie zje, a ja pokaże ci twój pokój - rzekłem na co dziewczyna skinęła głową i wypuściła swego charta na wolność, a ja wziąłem jej walizkę i zaprowadziłem, ją do pokoju.
Stojąc przed drewnianymi drzwiami, które są na lewo od schodów, postawiłem jej bagaż.
- To tutaj. Mam nadzieję, że nie zawiedziesz się standardami, tu nie będzie pościeli z kaszmiru, ale masz łazienkę w pokoju - zaśmiałem się. - W razie jakichkolwiek pytań jestem obok - mrugnąłem do niej i zniknąłem w pomieszczeniu, jakie wcześniej jej wskazałem jako mój pokój.
Po tym wszystkim poszedłem pod chłodny prysznic, bo tyle godzin jazdy potrafi człowieka wykończyć, a chcę jeszcze skoczyć zobaczyć, co się stało w stajni.
Po upływie niedługiego czasu, sięgałem po koszulkę, by ją ubrać, lecz do pokoju weszła dziewczyna. Tym razem to ona nie pukała. Wiedziałem, że to ona bo zobaczyłem jej odbicie w lustrze, gdyż stałem tyłem.
- Diego, bo chciałam...
Venus? No ciekawe co chciałaś ;D
1290
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz