1.12.2020

Od Sebastiana cd. Blue

- Saint, zostaw. - Próbowałem wyciągnąć z jego pyska pluszowego nietoperza. - No puść to. - Nacisnąłem palcem na język zwierzaka, co ułatwiło mi wykonanie zadania. - To nie twoje. - Uwolniłem zabawkę z szczęk bernardyna. Eh, więc to się dzieje, gdy nie dopilnujesz swoich rzeczy. Zostają pożarte przez grubego niedźwiadka, który nie jest świadomy swojego czynu. Czując lekki smutek, przyjrzałem się uważnie obślinionej, fioletowej maskotce. Skrzydło do zszycia, brak ucha… - wyliczałem w myślach jego wady. Przecierając dłonią zeszklone oczy, odłożyłem Candy'ego na najwyższą półkę, a następnie opuściłem przypisany mi pokój. Było pięć minut po wpół do piątej. Spóźnienie gwarantowane, ale co zrobisz? Nic nie zrobisz. Licząc na to, że pani Hils nie zedrze ze mnie skóry, wpadłem do siodlarni po potrzebny sprzęt. Po drodze spotkałem również Branwell, której zaproponowałem późniejsze spotkanie. Na szczęście się zgodziła, a poziom mojego szczęścia delikatnie wzrósł. Nie chcąc tracić cennego czasu, potruchtałem do boksu zniecierpliwionego Glassa.
- Chodź mały. - Przytrzymałem go za kantar. - Już idziemy. - Wyprowadziłem ogiera z wyczyszczonego boksu.
- Sebastian? - Znany głos zwrócił moją uwagę. - Hils jest wściekła. Radzę ci się pospieszyć, jeśli nie chcesz mieć większych kłopotów. - Max, będący członkiem mojej grupy, spojrzał na mnie z ogromnym współczuciem.
- Jasne. - Narzuciłem na gniadosza czaprak. - Za chwilę będę. - Postąpiłem tak samo z siodłem. Czyli jednak czeka mnie piekło.
***
- Myślałam, że już nie przyjdziesz. - Blue zabrała się za wyjadanie ciastek ze szkolnej kuchni. - Chyba obchodzisz dzisiaj dzień spóźnialskiego. - Wcisnęła do swoich ust kolejnego pieguska.
- Można tak powiedzieć. - Przewróciłem oczami. - Wszystko jest dzisiaj takie do dupy. - Usiadłem obok niej.
- Nie obrażaj dup. - Zmarszczyła brwi. - Co prawda nie są najlepsze, ale pewnie też mają jakieś uczucia. - Pacnęła mnie w ramię.
- Pewnie masz rację. - Cicho się zaśmiałem. - Nie chce narażać się na ich gniew.
- Oj nie chceeeesz! - Poruszyła zabawnie brwiami. - Tak właściwie, to czemu chciałeś się spotkać? - Wpakowała do swoich ust kolejne ciacha.
- Chciałem zapytać, czy nie przejechałabyś się ze mną do kina. Wiesz, niedawno zaczęli puszczać Endgame i fajnie byłoby wybrać się na niego razem. - Zaczerwieniłem się. - Oczywiście ja stawiam. Po filmie moglibyśmy jechać do Maka albo KFC. - Serce biło mi coraz szybciej. - Jeśli nie chcesz, to zrozumiem. Do niczego cię nie zmuszam. Jedynie ci coś proponuje. - Strzeliłem knykciami. - Nie musisz udzielać mi teraz odpowiedzi, ale proszę, dobrze się zastanów. - Spodziewałem się jej negatywnego odzewu. Nie mając pojęcia co mnie teraz czeka, spuściłem głowę. No ładnie Bash. Teraz to na pewno weźmie cię za idiotę - pomyślałem, oczekując jej osądu.

Blu?
396 słów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz