1.09.2020

Od Hannah do Andrewa

Odetchnęłam głęboko. Rześkie powietrze wdarło się do moich nozdrzy. Poprawiłam kurtkę i ruszyłam w asyście moich czworonożnych przyjaciół do auta. Psy były zawiedzione, kiedy zorientowały się, że muszą zostać. Niestety szef nie pozwalał mi zabierać ich ze sobą do pracy ze względów na nieskazitelną higienę. Wyjeżdżając z podwórka dwa razy sprawdziłam, czy aby na pewno brama została zamknięta. W wejściu studia stał mój szef, paląc papierosa.
- Cześć Hannah. - Rzucił od niechcenia. Mężczyzna jest dość specyficzny. Nie każdy potrafi znaleźć z nim wspólny język.
- Hej Mark. Dokarmiasz zwierzaka widzę.
- Czy nie masz przypadkiem zaraz klienta? - Mruknął gasząc peta.
- Może i mam, a może i nie.
- Właź i mnie nie denerwuj. - Delikatnie się uśmiechnął i przepuścił mnie pierwszą.
W środku siedziało już dwójka moich współpracowników.
- Misiu! - Radosny krzyk od razu zagłuszył muzykę, która leciała w pomieszczeniu.
- Hej misiaczku. - Uwielbiałam tego chłopaka. Gdyby nie był gejem już dawno starałabym się o jego względy. Jednak mam za dużo na górze, a za mało na dole.
- Han.
- Maya. - Różowo włosa dziewczyna nigdy nie była wylewna do nikogo. Wolała być sama ze sobą, nawet nasze mruganie i oddychanie jej przeszkadzało.
Przebrałam się szybko i zaczęłam przygotowywać stanowisko pracy. Minuty mijały, a ja siedziałam jak skończona idiotka. W końcu po godzinie dostałam wiadomość, że jednak kobieta nie przyjdzie. Czyli do 15 miałam wolne. Pokręciłam się chwilę po lokalu, po czym ubrałam i wyszłam. Chodziłam bez celu od jednego sklepu do drugiego, aby zabić jakoś czas. Takim sposobem trafiłam do muzycznego. Za ladą stał wysoki jak dla mnie czarnowłosy mężczyzna. Podeszłam bliżej i wymieniliśmy się uśmiechami.
- W czymś Ci pomóc?
- Tak w sumie się tylko rozglądam mam trochę wolnego w pracy więc szukam zajęcia.
- Zazdroszczę pracy.
- Masz może coś godnego polecenia?
- Jaki gatunek Cię interesuje.
- Słucham wszystkiego, co wpadnie w ucho nie jestem zamknięta na jeden gatunek.
Zamieniliśmy jeszcze kilka zdań, po czym zapakował mój nowy nabytek i się rozstaliśmy. Wróciłam do swojej pracy. Zrobiłam sobie herbatę. Siedząc na kanapie oglądałam nowy nabytek. Po przeczytaniu listy utworów postanowiłam ją włączyć. Muzyka ucichła i słychać było tylko dźwięk maszynek.
- Co jest? - Maya warknęła nerwowo i przerwała pracę. Ja w tym czasie włączyłam swoją płytę. - Czy Cię do reszty pogięło Hannah? Przychodzisz, nic nie robisz i jeszcze masz czelność zmieniać muzykę?!
- Wrzuć na luz. Klientom się chyba podoba. - Pokazałam na zadowolonych mężczyzn.
- Idiotka.
- Też Cię kocham. - Posłałam jej w powietrzu całusa.
- Kiedyś się doigrasz... - Naszą cudowną rozmowę przerwał dzwonek przymocowanych przy drzwiach. Odwróciłam głowę i zobaczyłam chłopaka ze sklepu muzycznego.
- Witam ponownie. - Uśmiechnęłam się do niego. - W czym mogę teraz ja Ci pomóc?

Andrew?
423 słowa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz