Stop. Czekaj. Stop. Czy ja się przesłyszałam, czy Sebastian właśnie proponował mi coś w rodzaju… randki? Pewnie wyglądałam nieco dziwacznie wpatrując się w niego bez słowa i skupiając na potarganych włosach. Musiałam jakoś z tego wybrnąć, wyjść na kulturalną, ale… fuck. Relacje międzyludzkie.
- O ile nie będzie ci przeszkadzać, że już to widziałam, potem na stówę pojedziemy do Maka i nie będziesz negował ilości zamówionego przeze mnie żarcia. - Odchylałam kolejno palce. - I nie będzie ci przeszkadzało moje wycie od połowy filmu.
- Aż tak źle? - Zmarszczył brwi.
- Człowieku, pół mojego życia minęło! - Wyrzuciłam ręce w górę. - A oni mi to kończą! To powód do płaczu.
- Rozumiem. - Pokiwał głową. - Więc weźmy chusteczki.
- I taka postawa się chwali. - Uniosłam kącik ust.
***
- To było straaaaszneeeee! - Smarkałam nos, chociaż chusteczka była już do niczego. - To boliiiii jeszcze bardzieeeeeej. - Pociągnęłam nosem. - Potrzebuję jedzenia, żeby ukoić moje smutki.
- Już możesz wybrać. - Sebastian popatrzył na kiosk, przed którym staliśmy.
Genialne urządzenie. Zero użerania się z ludźmi, wszystko dostosujesz i masz żarcie. Ktoś, kto je wymyślił, był geniuszem.
- Hmmm… - Westchnęłam. - Nie wiem…
Wybrałam menu i po kilku kliknięciach zostałam posiadaczką kąsków z kurczaka (w liczbie dziewięć), sosu śmietanowego i koperkowego, dużych frytek i frytek w kształcie łódeczek, coli, lodowego deseru i keczupu. Zastanawiałam się jeszcze nad ciastkiem, kiedy Bash wybierał swój obiad. Finalnie jednak je sobie darowałam. Kiedy Bash zapłacił za posiłek, wzięłam paragon i szybko przekalkulowałam cenę.
- Czyli wiszę ci…
- Nic - powiedział. - To ja wymyśliłem to spotkanie, to ja płacę. No i musisz zregenerować siły po płaczu.
- Jesteś niezwykle delikatny w słowach. - Zmarszczyłam lekko brwi. - To był ryk. Ale okej. Więc jak mogę ci się odwdzięczyć?
- Naprawdę nie musisz. - Zerknął na ekran z numerkami.
- No dawaj Russo. - Pacnęłam go w ramię. - Serio nie masz nic do zszycia, uszycia, pomalowania, namalowania…
- W sumie. - Zarumienił się. - Saint ostatnio nadszarpnął mi… znaczy sobie… zabawkę.
- Saint rozszarpał swoją zabawkę, a ty chcesz ją zszywać? - Parsknęłam śmiechem. - Zdajesz sobie sprawę, że ostatnio Adam poprosił mnie o uszycie stroju dla swojego pluszowego misia, nie?
- No i? - Zrobił się jeszcze bardziej czerwony.
- No i to, że nie musisz się wstydzić posiadania pluszaka. - Podeszłam po nasze zamówienie i postawiłam je na naszym stoliku. - Ja, Ro i Adam mamy ich całą armię.
- Och - wymruczał. - Okej.
- Super. - Uśmiechnęłam się. - A teraz: żarło!
***
- Hmmmm… myślałam, że będzie gorzej. - Zakończyłam wnikliwe obserwowanie pluszowego nietoperza Sebastiana. - Spróbuj zgłosić się do niego po weekendzie, ale nic nie obiecuję.
- Tak szybko? - Zdziwił się.
- No właśnie niekoniecznie. - Zamyśliłam się. - Ronan ma zjazd, więc teoretycznie Adam będzie się snuł po całej akademii, jeśli już wstanie z łóżka. A to oznacza, że będziemy razem oglądać kolejny serial. Albo wyciągnę go do stajni? Kto wie…
- Ambitnie. - Pokiwał lekko głową.
- Nawet nie wiesz jak. - Wzruszyłam ramionami. - Albo… może być moim modelem!
- Modelem? - Popatrzył jakby lekko rozczarowany.
- Żeby coś sprzedać, muszę uszyć model. Adam ma całkiem całkiem figurę, więc robi mi za modela. - Popukałam palcem w wargi. - Albo trafniej: za żywego manekina.
- A nie możesz poprosić Ronana? - zapytał.
- Nie. - Pokręciłam głową. - Ronan jest zbyt… androgyniczny. On jest całkiem niezłym żywym manekinem, jeśli mówimy o kieckach. Serio, każda dziewczyna może mu zazdrościć wcięcia w talii. - Westchnęłam. - Wam facetom jakby jest łatwiej. - Nadęłam policzki. - Ja na figurę muszę pracować, a Ronan co? Nic! Jeździ tylko. A Adam dodatkowo opycha się słodyczami. Chociaż… może po prostu spala je z Ro?
Chłopak znowu spłonął rumieńcem, a ja lekko uniosłam kącik ust. Tak łatwo było go zawstydzić. Niewinne dziecko.
- Zapewne. - Odwrócił wzrok.
- No nie mów mi, że jesteś taki nieobeznany. - Przewróciłam oczami. - Seks jest dobry. Seks z Adamem jest bardzo dobry. A skoro nawet Ronan uważa, że warto, to Adam kochający się ze swoim chłopakiem musi być bardzo bardzo dobry.
- Nie mam najlepszych wspomnień z… seksem. - Przełknął ślinę.
- Może po prostu źle trafiłeś. - Zaśmiałam się. - Co prawda Adam raczej się nie zgodzi, ale może ktoś inny będzie chętny. - Ruszyłam do drzwi. - Dobra. Idziemy się zająć panem nietoperkiem. Do zobaczenia!
- Hej. - Pomachał mi, zanim zamknęłam drzwi.
Potem zaczęłam rozważać, w jaki sposób zapytać Ronana o jego pożycie z Adamem. To przecież było fascynujące!
Sebastian? Nietoperek uratowany!
668 słów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz